Kometa Donatiego była widoczna na niebie w 1858 roku / Wikipedia
Kometa Donatiego była widoczna na niebie w 1858 roku / Wikipedia

W połowie XIX wieku mieszkańcy naszego regionu przeżywali równie dziwne zjawiska. W styczniu 1858 roku odczuwali lekkie trzęsienie ziemi, we wrześniu widzieli błyszczącą kometę na niebie, zaś rok później obserwowali zorze polarne i słyszeli dziwny huk. Z kolei w czerwcu 1848 roku dwa dni z rzędu padał grad (półfuntowe kule), który zniszczył wszelkie uprawy. Wiał przy tym orkan, który wyrywał drzewa z korzeniami, w Wodzisławiu zwalił murowaną, kościelną wieżę. W 1854 roku przyszła zaś powódź na całym Śląsku i zerwała wszystkie mosty. Nie brakowało też innych klęsk, takich jak pożary czy zaraza. Tak więc czy to na pewno my żyjemy w ciężkich czasach?
O dziwnych zjawiskach na niebie piszą w kronice z 1862 roku ksiądz Paweł Skwara, proboszcz w Pszowie w latach 1846-1883, oraz ksiądz Augustyn Wolczyk, proboszcz w latach 1885-1898. Jak wynika z ich zapisków, już cały 1858 rok zaczął się dziwnie, ponieważ 15 stycznia o godzinie 9 rano zatrzęsła się lekko ziemia. Zaś we wrześniu na niebie pojawiła się niezwykła kometa odkryta przez włoskiego astronoma Giovanniego Battistę Donatiego. Jak podają źródła, można ją było obserwować gołym okiem od połowy sierpnia aż do listopada 1858 roku, zaś największą jasność osiągnęła w październiku. Musiała być naprawdę niezwykłym zjawiskiem, gdyż wykształciła jasną głowę oraz dwa warkocze. "Roku 1858 we wrześniu musiał każdy człowiek na firmament niebieski wieczorami pojrzeć dziwując się, jak tam między zachodem a północą bardzo wielki i bystry komet świecił: ten komet czyli ta niepowszednia gwiazda ma nazwisko Donati, ponieważ ją Profesor Donati w Florencyi najprzód pomiarkował" – pisał o niej ksiądz.
To nie był koniec niezwykłych zjawisk. W 1859 roku przez kilka wieczorów na niebie nad Pszowem widoczne były zorze polarne, zaś jednego wieczoru "huczało, jakby piorun był uderzył, a przytem było jasne niebo i bez wiatru". Tak zapisał ksiądz Skwara, nie wiedząc nawet, że nieświadomie odnotował największą burzę magnetyczną opisaną w historii Ziemi. Jak podają źródła, rozpoczęła się ona 2 września 1859 roku, ale już w sierpniu pojawiły się na Słońcu plamy. Skutki tej burzy były dotkliwe, bowiem zaburzenia ziemskiego magnetyzmu spowodowały awarie sieci telegraficznych w całej Europie oraz Ameryce Północnej. Na całym świecie widoczne były na niebie zorze polarne i to prawdopodobnie o tych "zorzach północnych" pisał ksiądz Skwara z Pszowa. Dzisiaj taka burza magnetyczna, jak w 1859 roku, mogłaby doprowadzić do globalnej katastrofy na Ziemi.

Komentarze

Dodaj komentarz