Utopek grajek w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Utopek grajek w kresce autorki / Elżbieta Grymel

Niedaleko nas mieszkały dwie starsze kobiety: Puklato Ucyjka, która nie miała garba, tylko takie nosiła nazwisko, oraz jej przyjaciółka Margotka o przezwisku handlyra. Nazywano ją tak dlatego, że na prawie każdą rzecz, choćby najbardziej zniszczoną, potrafiła znaleźć kupca. Obie podobno służyły kiedyś u bogatego gospodarza w Brzeziu nad Odrą, które teraz jest dzielnicą Raciborza. W zimowe wieczory zachodziły do nas i wygrzewały stare kości przy rozpalonym do czerwoności żeleźnioku. Czasem, w przypływie dobrego humoru, snuły opowieści, z których każda następna była straszniejsza od poprzedniej.

Ja też kiedyś nastawiłam ucha, ale akcja była dość skomplikowana i nie wszystko zrozumiałam, bo miałam wtedy zaledwie kilka lat. Za to potem nie spałam przez pół nocy, obawiając się strachów. Wtedy moja mama położyła szlaban na słuchanie takich historii i kiedy sąsiadki nas odwiedzały, musiałam opuszczać kuchnię i iść do naszego pokoju. Ale jak wiadomo, nawet kilkuletnie dzieci potrafią być pomysłowe: wystarczyło usiąść pod drzwiami i podsłuchiwać prowadzone za nimi rozmowy. W taki oto sposób poznałam opowieść o czarnym chłopku, która była tak popularna, że potem słyszałam ją jeszcze wiele razy.

Jeszcze dziś w pobliżu Brzezia występuje wiele terenów podmokłych i stawów, a w czasach młodości tych kobiet było ich znacznie więcej. Prawie w każdym rezydował jakiś mniej lub bardziej szkodzący ludziom utopek, ale najgorszy ze wszystkich był ten, którego nazywano czornym pankiem albo czornym chłopkiem. Ukazywał się tylko nocą. Siadywał na pidle lub na zatopionym pniaku, zawsze dość daleko od brzegu, tak że widać było tylko zarys jego postaci przypominający czarny cień, i grał zawzięcie na malutkich skrzypcach. Niektórzy twierdzili, że skrzypeczki te tak mocno błyszczały, jakby były zrobione ze złota! Kto usłyszał jego muzykę, był już stracony!

Głos utopkowych skrzypiec potrafił wywabić nawet śpiącego z łóżka i wyprowadzić go na największą głębinę. Mówiono, że za dnia czorny panek siedział ukryty w cieniu trzcin i wybierał sobie ofiary, a potem w nocy tylko kończył swoje dzieło! Aż kiedyś w okolice Brzezia zawędrował jakiś młody, ale już doświadczony kowal. Odbywał on obowiązkową, roczną wędrówkę czeladniczą. Dopiero po jej ukończeniu i przedstawieniu opinii majstrów, u których pracował, mógł być przyjęty do cechu. Choć na horyzoncie młodzian widział jakieś zabudowania, postanowił przenocować nad stawem, bo wieczór był ciepły. W środku nocy ktoś obudził go grą na skrzypcach.

W pierwszej chwili przez głowę przemknęła mu myśl, że w pobliżu taborem zatrzymali się Cyganie, ale zaraz ogarnął go niepokój i poczuł silną chęć zanurzenia się w wodzie. Podniósł się więc z ziemi i podszedł do stawu. Pomimo że noc była ciemna, zauważył dość daleko od brzegu pniak wystający z wody i stojącą na nim ciemną postać grajka. Wbrew swej woli znowu zrobił kilka kroków w tamtym kierunku, wtedy jego ręka natrafiła na mięsistą łodygę tataraku, zerwał ją więc i zrobił z niej zatyczki do uszu, ale to niewiele pomogło. Wtedy jedną ręką ujął szkaplerz, który matka zawiesiła mu na szyi, nim wyruszył w świat, i zaintonował pobożną pieśń: "Kto się w opiekę...".

Wtedy na granatowym, nocnym niebie pojawiła się błyskawica. Oświetliła staw i chłopak widział jak na dłoni, że na wodzie utworzył się wielki wir, co wciągnął w odmęty czornego chłopka i pień, na którym stał. Przez jakiś czas słychać było jeszcze dźwięki skrzypiec, ale wkrótce i one zamilkły. Przerażony czeladnik pognał do najbliższej chałupy i tam opowiedział o tym, co przed chwilą zobaczył i przeżył!

Drodzy Czytelnicy, może ktoś z Was też słyszał o czornym chłopku grywającym na skrzypcach? A możecie nam opowiedzieć jakąś inną historię o utopku? Piszcie na adres egrymel@onet.eu.

14 – już w tym wieku wiara w utopce (zwłaszcza na Śląsku) była na tyle zakorzeniona, iż znalazła swój oddźwięk w folklorze chrześcijańskim. Stąd, jak podają etnografowie, w jednej z kronik zapisano m.in.: "Gdy zaś ostrożnym nie dość będziesz i wodnicy dasz się złapać, ciepnij jej różańcem w oczy, a bestię precz odgonisz"

 

3

Komentarze

  • Elżbieta Grymel - Grymlino Pani Elisabeth i rybniczance 12 stycznia 2014 19:55Dziękuję za miłe słowa i zainteresowanie moją twórczością. Serdecznie pozdrawiam obie panie.
  • anonim dziekuje za wspaniala opowiesc-i ciesze 11 stycznia 2014 22:08dziekuje za wspaniala opowiesc-i ciesze sie na nastepne.Te ilustacje sa bardzo dobre,pozdowienia pani Grymel -Elisabeth
  • rybniczanka Ilustracje 08 stycznia 2014 21:21Chciałam pogratulować p. Grymel, bo wydaje mi się że to właśnie ona jest autorką ilustracji do jej artykułów.Naprawdę bardzo mi się podobają. Dzisiejszy dodatek z "bojkami" również zawiera świetne obrazki. Pozdrawiam

Dodaj komentarz