Utopki, co pożyczały pieniądze, w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Utopki, co pożyczały pieniądze, w kresce autorki / Elżbieta Grymel

Działo się to bardzo dawno temu i ludzie już nie pamiętają, gdzie ta historia się wydarzyła, ale to wcale nie przeszkadza w tym, żeby jej znowu posłuchać. Pewien chłop był bardzo uczciwy i pracowity, ale w życiu spotykały go same nieszczęścia. Zmarła mu żona i on został sam z dziesiątką malutkich dzieciaków. Jakby tego było mało, na jakąś tajemniczą zarazę padło jego bydło, a jesienią spaliły się dachy na jego domu i stodole. Wyglądało to na podpalenie, ale nic nikomu nie można było udowodnić, choć jego bogaty i zawistny sąsiad od lat starał się biedaka "wykurzyć" i zająć jego kawałek ziemi, który był bardzo urodzajny.

Zdesperowany chłop często wymykał się z domu nad pobliskie stawy, żeby wypłakać się nad swoim złym losem. Kiedy tak pewnego dnia siedział na brzegu, a jego łzy słone i gorzkie kapały do wody, kawałek od niego wychyliła się z topieli baniasta, zielona głowa w czerwonej czapce. Utopek głośno zaczął narzekać, że łzy chłopa mącą wodę w jego stawie! Winowajca przeprosił więc za swój czyn i już miał odejść, kiedy zielony stwór zainteresował się jego sytuacją życiową. Obiecał pożyczyć biedakowi okrągłą sumkę, którą ten miał zwrócić dopiero po żniwach. Chłop przystał na propozycję demona, bo nie miał innego wyjścia. Za pożyczone pieniądze naprawił dach na domu i stodole, obsiał też ziemię pszenicą.

Tym razem mu się powiodło i bez problemu mógł spłacić zaciągnięty dług. Gotówkę położył w umówionym miejscu, ale nikt jej nie odebrał, więc trzeciego dnia poszedł nad stawy i długo wzywał utopka. Dopiero wtedy w sporej odległości od brzegu wychyliła się z wody jakaś głowa w czerwonej czapeczce i skrzekliwy głos zapytał, kogo szuka. Gospodarz odpowiedział, że chce oddać dług, na to utopek odkrzyknął, że teraz pieniądze należą się chłopu, bo hetmana, który mu je pożyczył, na wiosnę zabił piorun. Wyrzekłszy te słowa, utopek z wielkim pluskiem zniknął pod wodą i mimo nawoływań więcej się nie pokazał! Chłop zabrał więc pieniądze, dokupił za nie pola, dał też spory datek na budowę kościelnej dzwonnicy, a resztę rozdał między potrzebujących.

Bogacz patrzył na jego poczynania złym okiem, bo on nie dałby nic nikomu! Pewnego dnia zagadnął biednego kiedyś sąsiada, pytając, skąd u niego taka poprawa doli. Chłop był prawdomówny, więc opowiedział mu o całym wydarzeniu sprzed roku. Już następnego dnia chciwiec poszedł pożyczyć pieniądze, ale utopki mu nie dowierzały i wypłaciły tylko sto talarów, zaznaczając, że ma je zwrócić po miesiącu. Tłumacząc się coraz większą biedą, chodził potem bogacz po pożyczki przez cały rok, ale nie zamierzał pieniędzy zwracać. Uważał bowiem, że utopki mieszkają w stawie i ich nie potrzebują! W końcu miarka się przebrała i stwory zażądały zwrotu pieniędzy w ciągu kilku dni! Dopiero wtedy bogacz zaczął omijać stawy, rzeczki i nawet kałuże.

Kiedyś jednak po całonocnej hulance zdrzemnął się na koźle swojej bryczki, a koniki same pojechały do domu znaną sobie drogą, która prowadziła przez mostek nad strumykiem. Tak gospodarz wpadł w sidła demona. Utopek wyskoczył na środek mostu, chwycił konie za uzdy i razem z bryczką i woźnicą wciągnął w bagno. Chciwy gospodarz ledwie uszedł z życiem. Pierwsze promienie słońca zastały go na łące pod lasem. Cały był mokry i tak osłabły, że ledwo dowlókł się do domu. Zaraz też posłał parobka, żeby zobaczył, co stało się z końmi, ale one pasły się spokojnie nad brzegiem strumienia, a ich uprząż leżała w bryczce, która tkwiła w mule rzecznym aż po osie.

Kiedy bogacz poznał smak zemsty utopków, pragnął tylko jednego: znaleźć się jak najdalej od miejsca, w którym doznał takiego wielkiego upokorzenia! Sprzedał więc gospodarstwo, a pożyczone talary wrzucił do stawu. Podobno długo jeszcze błyszczały one na jego dnie, bo nikt nie odważył się wchodzić w drogę utopkom! Od tamtego czasu minęło już tyle lat, że nikt nie pamięta już, gdzie to było.

100 talarów miały na początek pożyczyć utopki bogatemu gospodarzowi. Trudno to pojąć, ale według śląskich wierzeń utopiec nie tylko topił ludzi, ale w zależności od kaprysu mógł też im pomagać, doradzać, a nawet prowadzić z nimi interesy

 

Komentarze

Dodaj komentarz