Płonne nadzieje


Szansę dla siebie zobaczyły gminy, na terenie których rośnie bezrobocie, a pod ziemią zalegają pokłady węgla koksującego. Spekulacje o budowie nowej kopalni dotarły do gminy Czerwionka-Leszczyny, gdzie trzy lata temu zamknięto kopalnię Dębieńsko wydobywającą właśnie węgiel koksujący. Dla gminy, w której bezrobocie wynosi około 20 proc., nowa kopalnia byłaby wybawieniem i przysłowiową manną z nieba. Po tej sensacyjnej informacji w ludzi wstąpiła nadzieja na poprawę ich egzystencji. Powodem całego zamieszania był wiceminister gospodarki Jacek Piechota i jego wypowiedź: – Musimy budować nowe kopalnie, bo koniunktura na węgiel koksujący jest tak dobra, że grzech byłoby jej nie wykorzystać. Na te rewelacje prasowe samorządowcy gmin, których one dotyczyły, zareagowali mimo wszystko z umiarkowanym optymizmem. – W najbliższym czasie jestem umówiony z kilkoma parlamentarzystami, którzy ewentualnie mogliby je potwierdzić. Gdyby te informacje potwierdziły się, to moglibyśmy z optymizmem patrzeć na lata późniejsze, chociaż z drugiej strony jako człowiek żyjący już prawie 60 lat wiem, że nie zawsze tego typu informacjom można ufać – stwierdził Marek Kornas, burmistrz Czerwionki-Leszczyn.Wszelkie złudzenia rozwiało biuro prasowe wiceministra. – Oficjalne stanowisko w sprawie budowy nowych kopalń brzmi jednoznacznie: ministerstwo nie ma żadnych planów budowy nowych kopalń – wyjaśnił Mariusz Kozłowski. Planów takowych nie ma też Katowicki Holding Węglowy i Kompania Węglowa. – Kompania Węglowa nie prowadzi żadnych analiz dotyczących budowy nowych kopalń – powiedział rzecznik kompanii Zbigniew Madej.Zdaniem senatora Jerzego Markowskiego nie byłoby dzisiaj potrzeby dyskutowania na temat budowy nowych kopalń, gdyby wcześniej nie pozamykano kopalń węgla koksującego, w których został węgiel. Jednym z takich przypadków jest kopalnia Morcinek z pokładami węgla koksującego na 12 lat, drugim Dębieńsko, gdzie tego węgla zostało co najmniej na 60 lat. Mówiąc o nowych kopalniach, należałoby się poważnie zastanowić nad kwotami, jakie pochłonie ich budowa. Jedna, nowa kopalnia to wydatek 230-250 mln dolarów. Co znaczy wybudowanie kopalni od podstaw, senator wie doskonale, bo budował jedną z lepszych obecnie w Polsce kopalń KWK Budryk, wydobywającą węgiel energetyczny i koksujący. Kosztowała ona ponad 844 mln zł, a zaciągnięte na jej budowę kredyty skarb państwa spłaca do dziś: – Takich pieniędzy nie ma w Polsce żadna ze spółek, nie ma Kompania Węglowa, Katowicki Holding. Państwo wprawdzie dysponuje takim instrumentem jak poręczenie własnym budżetem, który wynosi w tym roku 17 mld zł, jednak przez ostatni okres górnictwo zostało tak wszystkim obrzydzone, że nie znajdzie się nikt, kto chciałby mu poręczać. Jedynym inwestorem, który mógłby w tej chwili wyłożyć pieniądze, jest międzynarodowy koncern hindusko-holenderski LNM, który zainwestował w Polskie Huty Stali i będzie potrzebował koksu, a co za tym idzie węgla koksującego.Pogłoski o budowie kopalń dementują też przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej, na terenie której miałyby powstać kolejne kopalnie. – Nie mamy planów budowy kopalń. Opracowujemy koncepcję kopalni zespolonej z trzech istniejących: Zofiówki, Boryni i Moszczenicy. Połączenia zrealizowane byłyby w 2007 roku. Przez dwa lata będziemy prowadzić prace pod ziemią, by sięgnąć po węgiel znajdujący się pod filarami kopalń – wyjaśnia Lech Jarno, prezes JSW. Jego zdaniem informacja o budowie kopalń wprowadziła niepotrzebny zamęt. Potwierdza, że faktycznie jest obecnie dobra koniunktura na węgiel koksujący, jednak biorąc pod uwagę przeprowadzone analizy, może ona potrwać zaledwie trzy lata.Zdaniem senatora Jerzego Markowskiego dobrym pomysłem jest udostępnienie fedrującym kopalniom nieczynnych pokładów: – Z nieczynnym Dębieńskiem obszarami górniczymi sąsiadują kopalnie Budryk z jednej strony, a z drugiej Szczygłowice. Nie ma żadnych przeciwwskazań, aby połączyć pokłady i eksploatować węgiel koksujący ze złoża Dębieńska. Kopalnia, aby była dzisiaj atrakcyjna na rynku, musi wydobywać około 4,5 mln ton węgla na rok i zatrudniać nie więcej niż 2 tys. ludzi. Wtedy ma szansę być konkurencyjną. Taką jest Budryk, gdzie 2200 ludzi wydobywa 17 tys. ton węgla na dobę – podsumowuje Markowski. A co zyskałaby gmina Czerwionka-Leszczyny, jeżeli zostałyby zrealizowane plany udostępnienia pokładów węgla koksującego z Dębieńska?– Nowe miejsca pracy. Odzyskałaby to, co generalnie straciła w wyniku głupiej decyzji o likwidacji kopalni. Bo to była głupia, nieprzemyślana i szkodliwa dla państwa decyzja – stwierdza Jerzy Markowski.W całym tym zamieszaniu wokół śląskich kopalń najbardziej aktualne są plany likwidacji tych, które rząd planuje zamknąć. Śląsk może zatem zapomnieć o nowych kopalniach.Póki co, o konkretnych planach wobec polskich kopalń mówią nasi południowi sąsiedzi. Czechom wprawdzie odmówiono sprzedaży zamkniętego szybu kopalni Morcinek, ale to nie zraziło ich do położenia ręki na polskim, dobrym węglu.

Komentarze

Dodaj komentarz