Mówi, że nie pił


23 stycznia w nocy, krótko po służbie, na ul. Stawowej w Rybniku śmiertelnie potrącił 54-letniego emeryta, a potem uciekł z miejsca zdarzenia.Przebywającego wciąż na oddziale dla podsądnych rybnickiego szpitala psychiatrycznego policjanta przesłuchano dopiero w miniony poniedziałek 1 marca. Wcześniej nie pozwalali na to lekarze, zarówno ci pracujący w szpitalu, jak i powołani przez rybnicką prokuraturę niezależni biegli. W poniedziałek Jarosławowi B. przedstawiono zarzuty. Prokuratura zarzuca mu dodatkowo narażenie na ujawnienie służbowych dokumentów opatrzonych klauzulą „poufne”. Funkcjonariusz nie wiedzieć czemu wyniósł je z komendy, a potem zostawił w porzuconym audi.Policjant przyznał się do wyniesienia dokumentów, potwierdził też, że owego dnia jechał samochodem ul. Stawową. Twierdzi jednak, że nie pamięta samego wypadku.– Nie ma dowodów wskazujących na to, że w chwili zdarzenia policjant był nietrzeźwy. On sam w czasie przesłuchania stwierdził, że nie pił w tym dniu alkoholu – mówi Jacek Rzeszowski, zastępca prokuratora rejonowego z Jastrzębia.Zabezpieczone na miejscu zdarzenia ślady wskazywały na to, że policjant najechał na leżącego na jezdni człowieka. Taką wersję zdarzeń potwierdziła też ekspertyza wykonana przez biegłego sądowego ds. ruchu drogowego, a także wyniki sekcji zwłok.Jak mówi prokurator Jacek Rzeszowski, śledztwo trwa i materiał dowodowy wciąż jest poszerzany.Za spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę policjantowi grozi kara do 12 lat więzienia, za wyniesienie i porzucenie poufnych dokumentów pozbawienie wolności do lat trzech.

Komentarze

Dodaj komentarz