Policja, otwierać!


Niedawno w Raciborzu miał miejsce przykry incydent. Oszust podający się za policjanta okradł 74-letniego raciborzanina z emerytury. Do zdarzenia doszło 27 lutego, w samo południe. Przestępca poinformował starszego mężczyznę, że pieniądze, które przed chwilą pobrał z bankomatu PKO, są fałszywe. Zdezorientowany emeryt oddał pół tysiąca złotych fałszywemu policjantowi.Czy za każdym razem, gdy zza drzwi usłyszymy: Policja, otwierać, musimy zastosować się do polecenia?– Generalnie powinniśmy otworzyć drzwi na polecenie policjanta. Dla własnego bezpieczeństwa zalecałbym, aby lokator wcześniej poprosił funkcjonariusza o okazanie legitymacji służbowej, na której widnieje zdjęcie wraz z numerem służbowym i informacją o jednostce, z której pochodzi. Jeżeli jednak mamy jakiekolwiek wątpliwości bądź podejrzenia w stosunku do osoby podającej się za policjanta, wówczas lepiej się upewnić. W takiej sytuacji możemy zadzwonić na pobliski komisariat, sprawdzając wiarygodność podanych nam danych – mówi kom. Piotr Bieniak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.Jeżeli policja nie ma ani nakazu prokuratora, ani pisemnego zezwolenia kierownika jednostki, w której pracuje, i bez uzasadnienia wchodzi siłą do naszego domu w celu przeszukania, to popełnia przestępstwo.– Są jednak tak zwane sytuacje niecierpiące zwłoki. Jeśli policja ma informację, że w mieszkaniu przebywa groźny przestępca, że są tam przedmioty pochodzące z przestępstwa, wkraczamy od razu, bez nakazu, na podstawie legitymacji służbowej, ponieważ chodzi o efekt zaskoczenia. Te sytuacje mają jasno określony cel – zabezpieczenie dowodów przestępstwa lub ujęcie sprawcy – dodaje P. Bieniak.W takich wypadkach jednostka przeprowadzająca przeszukanie sporządza protokół, a następnie w ciągu siedmiu dni dostarcza lokatorowi nakaz wydany przez prokuratora lub kierownika komendy lub komisariatu. Jeżeli przeszukanie było bezzasadne, lokator ma prawo złożyć zażalenie.Jeżeli w naszym mieszkaniu znajduje się licznik gazu czy energii należący do konkretnego zakładu, z którym mamy podpisaną umowę, to musimy pozwolić pracownikom firmy na odczyt. Samo hasło „energetyka” nie obliguje nas jednak do otwarcia drzwi.– By lokator czuł się bezpiecznie i miał pewność, że osoba podająca się za naszego pracownika jest nim rzeczywiście, każdy zatrudniony w GZE ma legitymację służbową. Na żądanie lokatora ma obowiązek ją okazać. Jeśli i to nie wystarczy, można telefonicznie skontaktować się z zakładem, w którym pracuje inkasent, i potwierdzić jego dane. Ponadto żaden z naszych inkasentów nie żąda od klientów odcinków z renty, co często czynią oszuści. Jeżeli mamy wątpliwości, dobrze jest poprosić sąsiada, by towarzyszył nam w momencie sprawdzania liczników przez pracowników GZE. W skrajnych przypadkach można również powiadomić policję – mówi Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy Górnośląskiego Zakładu Energetycznym w Gliwicach.Często jednak do naszych drzwi pukają zwykli oszuści. Nie wierzmy w to, że akwizytor sprzeda nam coś ekstra za wyjątkową cenę. Wciśnie nam po prostu bubel. Jeśli ktoś zapewnia, że właśnie wygraliśmy fortunę na którejś z superloterii, to zamknijmy przed nim drzwi. Dla własnego dobra nie bądźmy naiwni i łatwowierni.

Komentarze

Dodaj komentarz