20041106
20041106


– W jaki sposób określiłaby Pani samą siebie – kobieta szalona czy...– Na pewno nie szalona, bo ta dziedzina wymaga ogromnej rozwagi. Jeżeli skończyło się kursy i zdobyło uprawnienia, poznało techniki, to nie można mówić o szaleństwie. Tym bardziej że nigdy nie jest się samym. Zawsze jest ktoś przed tobą i zawsze jest ktoś za tobą. Owszem, zdarzają się wypadki, nawet śmiertelne, ale jest to wkalkulowane w ryzyko. Równie dobrze można zginąć, wychodząc z domu na ulicę.– Dlaczego akurat taternictwo jaskiniowe?– Głównie przez ciekawość. Tak naprawdę zaczęłam chodzić po jaskiniach dzięki Witkowi [Witold Studziński – przyp. red.], który mnie zapisał na kurs. A jak już byłam zapisana, to poszłam, spodobało mi się i zostałam. Najpierw była wspinaczka skałkowa na powierzchni, potem mniejsze jaskinie, a potem Tatry. Szczerze mówiąc, jak pierwszy raz wyszłam z jaskini, to byłam załamana i stwierdziłam, że to nie jest sport dla mnie. Speleologia zafascynowała mnie podczas wyprawy do Rumunii. Zrozumiałam wtedy, że się sprawdzam, że mi się to podoba.– Po co kobieta wchodzi pod ziemię?– To jest inny świat. Zamyka się oczy i słucha ciszy, oddycha innym, jałowym powietrzem. Nie wiem, trudno jest mi to opisać, ale to całkiem inny, jakby bajkowy świat. W niektórych grotach np. jest woda, rzeźby. Tego nie można zobaczyć na powierzchni. Coś niesamowitego, a przede wszystkim tam się poznaje siebie.– Jeżeli jest się ileśset metrów pod ziemią – ciemno, mokro, zimno, a na dodatek trzeba przeciskać się przez wąskie szczeliny, czasem czołgać z kilkudziesięciokilogramowym sprzętem na plecach – to gdzie w tym wszystkim jest jakakolwiek przyjemność?– Jaskinie są naprawdę piękne i jest w nich co oglądać. Wielkie sale, komnaty. Mnie fascynuje to od strony sportowej, czy przejdę, wytrzymam i czy się sprawdzę. Nadto to moja pasja, sposób na życie.– Plany na przyszłość?– W maju wyjazd na kilka dni na Morawy. Jeśli się uda, to we wrześniu Spitsbergen, a jeżeli nie, to być może Sardynia. Co do prywatnych planów, to zawsze marzyłam, żeby mieć własną firmę, i właśnie teraz zakładam firmę na Słowacji.

Komentarze

Dodaj komentarz