20041107
20041107


Jaskinie towarzyszyły człowiekowi od zawsze, najpierw jako schronienie, później miejsce gromadzenia skarbów. Pionierami w penetracji jaskiń docierającymi w ich najgłębsze czeluści byli złoczyńcy, zbójcy, opryszkowie chroniący się przed prawem. Znacznie później podziemny świat wraz z jego tajemnicami zaczęto badać naukowo. Dało to początek speleologii oraz nowej dyscyplinie sportu, jaką na świecie jest alpinizm podziemny, a w Polsce taternictwo jaskiniowe. Obecnie istnieje kilkadziesiąt klubów zajmujących się speleologią, a ich członkowie odkryli idące w setki kilometrów podziemne korytarze.– Ta przygoda zaczęła się jeszcze w harcerstwie. Każdy z nas działał kiedyś w harcerstwie, zdobywając różnego rodzaju sprawności. Również i takie, gdzie trzeba było pracować z linami. W przypadku naszej piątki, wszyscy wywodzimy się z jednej drużyny harcerskiej – wyjaśnia Marek Burski.– Na początku były wyjazdy w góry. Potem, jak każdego młodego człowieka, zaczęły pociągać nas sporty ekstremalne, a takim właśnie jest taternictwo jaskiniowe – dodaje Witold Studziński.Jako członkowie Klubu Speleologicznego „Aven” z Sosnowca rozpoczęli od penetracji jaskiń Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Potem ruszyli w polskie Tatry.– Kolejne wyjazdy były dla nas nauką. Każdy zaliczył kurs na stopień taternika jaskiniowego – wyjaśnia Marek Burski.Pytanie, dlaczego łażenie po jaskiniach i taplanie się w błocie tak bardzo ich pociąga, obydwaj moi rozmówcy kwitują uśmiechem. – To kontakt z przyrodą oraz niespotykane gdzie indziej widoki, które można podziwiać tylko pod ziemią. Przede wszystkim jednak daje znać o sobie adrenalina. Te niezapomniane godziny, kiedy wchodzi się pod ziemię, w panującą wokoło ciemność. Czasami musimy pokonywać drogę w błocie, przeciskać się wąskimi szczelinami, ale po wyjściu jest się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie – tłumaczą.Dwa lata temu klub zorganizował akcję, do której wciągnięto młodzież z Monaru. Podczas weekendu wraz z 12 młodymi ludźmi grotołazi wybrali się na wyprawę do Jaskini Czarnej. Nagłaśnianie takich akcji może spowodować, że młodzież dostrzeże, jak wiele fantastycznych rzeczy można jeszcze w życiu zrobić!Przygoda, fascynacja, pot i adrenalina to nie tylko domena mężczyzn. W klubie jest również wiele kobiet. Panie stanowią dobraną i zgraną grupę. Co więcej, ciągle ich przybywa. – Przykładowo ostatni kurs, gdzie na 12 osób biorących w nim udział ukończyło go czterech uczestników – trzy dziewczyny i ja. Zresztą co tu dużo mówić, mnie wciągnęła do tego żona – wyjaśnia Marek Burski.Panie postanowiły zrobić coś własnego. I tak narodził się pomysł zorganizowania wiosennej wyprawy. – Właściwie wyprawa to za mocno powiedziane. Bardziej pasuje tu określenie akcja przejścia jednej z tatrzańskich jaskiń – mówi Aneta Węcławek. – Płeć piękna niekoniecznie oznacza słaba. Tak naprawdę to na obozie zimowym w zeszłym tygodniu odbyło się pierwsze babskie przejście jaskini, co prawda niewielkiej – Jaskini Kalackiej, ale na przejście wybrały się trzy dziewczyny: Patrycja Pawłowska, Agata Polok i ja. Następna akcja, dużo poważniejsza, odbędzie się wiosną.Penetrowanie jaskiń w Alpach Julijskich, Rumunii w masywie Bihor czy na Sardynii jest dla wszystkich niesamowitą i niezapomnianą przygodą. Klubowicze dotarli również w takie miejsca, jak Papua Nowa Gwinea czy Krym, a ich efektem było odkrycie i pomiary jaskiń w okolicy Telefominu, Telefolipu czy znalezienie jaskini Botop Tikin. Grono ludzi zrzeszonych w Avenie jest jak wielka, wielopokoleniowa rodzina. Eksplorowanie jaskiń uczy. Przede wszystkim pracy w zespole oraz zaufania i odpowiedzialności.– Czasem bezpieczeństwo całej grupy znajdującej się pod ziemią zależy od jednej osoby – wyjaśnia Witold Studziński.W ekstremalnych warunkach ważny jest zarówno refleks, jak i zwinność, stąd tak istotny dla grotołaza jest trening sprawnościowy. Zanim wejdzie się do „dziury”, trzeba przejść kilka kilometrów z 40-kg sprzętem na plecach. Liny, karabinki, plakietki, żywność to przy dłuższych wyprawach ciężar sięgający około 700 kg. O kondycję dbają podczas weekendowych wypadów w góry. Zgodnie twierdzą, że nawet najbardziej wprawieni w penetrowaniu jaskiń grotołazi nie są zdani tylko na siebie, bo w podziemnych czeluściach los jednego jest losem wszystkich.

Komentarze

Dodaj komentarz