Program w sferze życzeń


Mimo że temat dotyczy około 2 tys. osób, których zaległości wobec spółdzielni mieszkaniowych sięgają w sumie 8 mln zł, ani radni, ani prezesi poszczególnych spółdzielni nie mają pomysłu na znalezienie skutecznych działań zmierzających do zmniejszenia liczby dłużników.– Nie można tak dużej grupy mieszkańców zostawić bez pomocy i doprowadzić do powstania gett ludzi źle zarabiających, żyjących w tanich, zdewastowanych, o niskiej jakości mieszkaniach eksmisyjnych. Celem tego programu ma być konsolidacja i kreowanie działań władz samorządowych oraz instytucji miejskich i spółdzielni mieszkaniowych. Nikomu niczego nie chcemy narzucać, jednak w interesie każdej ze stron jest załatwienie tego problemu. Program powinien przyczynić się do poprawy sytuacji materialnej mieszkańców oraz pośrednio do rozwoju gospodarczego miasta – orędował za programem radny Jerzy Lis.Wskazywał, że programem powinny zostać objęte osoby, które zalegają z płaceniem czynszu za okres co najmniej sześciu miesięcy, są zarejestrowane jako bezrobotne od co najmniej dwóch lat oraz aktywnie zabiegają o znalezienie pracy. Wymogiem otrzymania zlecenia na odpracowanie czynszu miałoby być także posiadanie odpowiedniego wykształcenia i kwalifikacji do powierzanych im zadań.Sceptycznie do tego pomysłu odnieśli się prezesi spółdzielni mieszkaniowych. Zadeklarowali wprawdzie chęć współpracy z miastem, jednak ideę odpracowywania czynszów przez dłużników potraktowali dość obcesowo.– Temat jest nośny, chwytający za serce, zwłaszcza tych, którzy nie mają pracy. Jednak spółdzielnie mają określone możliwości prawne i nie mogą zatrudniać, kogo im się podoba. Obecnie świat należy do fachowców i my takich szukamy. Przykładowo: w drodze przetargu wyłoniliśmy firmę, która zajmuje się koszeniem trawy wokół naszych budynków. Płacimy jej 8 groszy za metr kw. Jednak zlecenie nie obejmuje tylko koszenia. Do zadań firmy należy wygrabienie trawy, przetransportowanie jej na wysypisko. Tymczasem stworzenie możliwości zarobkowania osobom, które zalegają z opłatami czynszowymi, niesie duże ryzyko. Przepisy zobowiązują nas do wypłat w gotówce. Nie mamy żadnej gwarancji, że dłużnicy przyjdą z tymi pieniędzmi do kasy spółdzielni i zapłacą za czynsz – mówił Władysław Dydo, prezes Nowej.Bogusław Swaczyj, prezes Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej, nakłaniał radnych do podjęcia działań, które pozwolą ściągnąć do miasta inwestorów tworzących nowe miejsca pracy oraz realizacji programów przyjętych w poprzednich kadencjach. Złudzeń nie pozostawił również Tadeusz Sosinka, prezes Górniczej Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego w Wodzisławiu.– Od sześciu lat nie ma możliwości zwiększania zatrudnienia w naszej spółdzielni. Zarząd został zobowiązany przez walne zebranie członków do ograniczania liczby pracujących w spółdzielni – mówił T. Sosinka.W dyskusji nie zabrał głosu żaden radny. Nic do powiedzenia na ten temat nie miał też prezydent Marian Janecki. Wszystko wskazuje na to, że program „Praca za czynsz” pozostanie pobożnym życzeniem.

Komentarze

Dodaj komentarz