Tragiczny spacer


Trzyipółletnia Bogusia przebywała w tym dniu w domu dziadków przy ul. Rudzkiej w dzielnicy Chwałęcice. Ok. 13 dziadek zabrał wnuczkę na spacer. Szli ścieżką rowerową biegnącą wzdłuż linii Zalewu Rybnickiego. W pewnym momencie dziewczynka wbiegła na niewielki pagórek studzienki kanalizacyjnej i po chwili zniknęła dziadkowi z oczu. Dziecko wpadło do żelbetowej rury kanalizacyjnej, gdzie porwał je wartki nurt wody wypełniający gdzieś do połowy rurę o przekroju ok. 1,20 m. 48-letni dziadek próbował ratować wnuczkę, usiłował otworzyć jeszcze następne włazy, ale na nic się to zdało. Sam doznał urazu, ze złamaną nogą trafił do szpitala. Około 13.40 ktoś powiadomił o wypadku policję, a ta pogotowie i straż. O 14.15, 1700 metrów dalej, dryfujące w wodzie ciało dziewczynki w okolicach tzw. małej oczyszczalni w dzielnicy Stodoły znaleźli strażacy. Mimo wszystko rozpoczęli reanimację, którą po pięciu minutach kontynuował jeszcze lekarz pogotowia. Niestety, dziewczynka już nie żyła.Jak się okazało, sporych rozmiarów studzienka kanalizacyjna była niekompletna. Brakowało głównej żeliwnej pokrywy i żelaznej obejmy betonowego włazu. Z wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że już blisko rok temu elementy te ukradł jakiś złomiarz. Studzienkę usytuowaną bardzo blisko popularnej ścieżki rowerowej zabezpieczała tylko niewiele większa od samego otworu pokrywa z grubej blachy, betonowy kołnierz był jednak w jednym miejscu wyszczerbiony i gdy dziewczynka stanęła na klapie, ta zadziałała jak zapadnia.Prokuratura Rejonowa w Rybniku zamierza sprawdzić, czy administrator tego terenu – Elektrownia Rybnik – nie popełnił żadnych uchybień. Zarządziła również sekcję zwłok.Złomiarze, ta śmierć was obciąża! Miejcie świadomość, że dla kilku marnych złotych zysku stajecie się potencjalnymi zabójcami!

Komentarze

Dodaj komentarz