Ustrzegli od zamarznięcia


Chociaż mamy już marzec, a tegoroczna zima zbliża się ku końcowi, nocne temperatury pozostają nadal ujemne. Henryk Kurpas jest emerytem, a w czerwioneckim zespole szkół jako stróż pracuje od 2001 roku. Daniel Prokop zaś jest studentem pierwszego roku pedagogiki resocjalizacyjnej Górnośląskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Mysłowicach. Od października 2003 roku wraz z panem Henrykiem pracuje na nocnej zmianie, pilnując szkolnego dobytku. Obydwaj mieszkają w Bełku.W poniedziałek 1 marca ok. godz. 20 poszli na rutynowy obchód. Obok liceum natknęli się na leżącego w śniegu mężczyznę. –Nachyliłem się i zapytałem, co tu robi. Nie odpowiadał, tylko jęczał, że chce się ogrzać – opowiada Henryk Kurpas.– Facet był wypity i pomyśleliśmy, że nie ma co dzwonić po pogotowie. Wprowadziliśmy go do szkoły. Był siny, trząsł się, nie umiał mówić. Zaraz zadzwoniliśmy na policję – relacjonuje Daniel Prokop. Policja sprawdziła dokumenty nieszczęśnika. Okazało się, że 48-letni mężczyzna mieszka w Dąbrowie Górniczej, jest bezrobotny i ma pięcioro dzieci. Miał przy sobie m.in. zaświadczenie z opieki, talon na żywność i plik recept. Ponadto znaleziono przy nim cztery wystawione przez PKP mandaty za przejazd bez biletu. Przypuszczalnie podchmielony wsiadł do niewłaściwego pociągu, skąd czterokrotnie przegonili go kolejarze. Ten ostatni raz mógł przypłacić życiem. Kiedy trochę doszedł do siebie, wyjaśnił swoim wybawcom, że nie wiedział, gdzie jest. Błąkał się po okolicy i jak zaczął marznąć, to zobaczył światła w liceum. Poszedł w ich stronę, ale upadł i tak już został. Potem prosił, żeby go wysłać nawet do izby wytrzeźwień, byle nie z powrotem na mróz. Warto dodać, iż poniedziałkowej nocy termometry za oknem wskazywały minus 10 st. C.Uradzono, że odstawią go na dworzec i wsadzą w pociąg jadący do Katowic, gdzie na dworcu odbiorą go katowiccy funkcjonariusze.– Poszedłem sprawdzić, o której jedzie pociąg, i kilka minut przed przyjazdem poszliśmy z nim na dworzec. Ponieważ baliśmy się, żeby znowu nie został wysadzony po drodze, poszedłem do kierownika i powiedziałem, co się stało. Ten kazał go nam posadzić w wagonie i przyrzekł, że dopilnuje, aby bezpiecznie dojechał do Katowic – mówi pan Henryk. Mężczyzna odjechał pociągiem o godz. 20.44.Ktoś powie, po co rozczulać się nad pijakiem, sam sobie jest winien.– Niemniej wypity czy trzeźwy – to zawsze człowiek. Obowiązkiem było mu pomóc, bo tego potrzebował. I z tego humanitarnego obowiązku stróże się wywiązali. Myślę, że zachowanie naszych stróżów jest naprawdę godne pochwały. Wypada się nam tylko cieszyć, że pracują u nas tacy ludzie – stwierdza z zadowoleniem w głosie Piotr Buchta, zastępca dyrektora Zespołu Szkół w Czerwionce-Leszczynach.

Komentarze

Dodaj komentarz