Klęska czy zwycięstwo?


– Wiem, że większość z was jest na „nie”. Nie będę wam niczego narzucał, choć prawo zezwala na wysiedlenie was bez pytania o zgodę. Przyjechałem porozmawiać. Powiem tyle: wcześniej nie było pieniędzy na budowę. Dopiero około półtora miesiąca temu Unia Europejska zgodziła się przeznaczyć około 600 mln zł na ten cel, co razem z pieniędzmi rządowymi daje kwotę około 750 mln zł. Jedynym ograniczeniem jest czas. Jeśli teraz tych środków nie wykorzystamy, to one przepadną – próbował przekonywać wojewoda Lechosław Jarzębski.Mieszkańcy nie przyjęli tych słów do wiadomości. Trudno dziwić się ich irytacji. Rządzący od lat mówili o wysiedleniu, mamili wizją olbrzymich odszkodowań. Na słowach się kończyło, a ludzie żyli w przeświadczeniu, że zostali oszukani, a o wszystkim decyduje się poza nimi. Stąd nie uwierzyli w nagle znalezione pieniądze, które będą do wykorzystania, jak tylko zgodzą się opuścić domy. Tym bardziej postawili się okoniem po opinii urzędników na temat ankiet. Kilka dni temu wojewoda rozesłał ankiety do właścicieli domów i gospodarstw wskazanych przez Urząd Gminy Lubomia z kilkoma pytaniami dotyczącymi wysiedlenia. Zdaniem urzędu wojewódzkiego około 110 ankiet wyglądało identycznie, tak jakby zostały wypełnione przez jedną osobę lub pod jej dyktando, w dodatku jednym czarnym flamastrem.– Myślę, że każdy z państwa, gdyby dostał na biurko takie ankiety, miałby wątpliwości – tłumaczył Krzysztof Mejer, rzecznik wojewody.Mieszkańcy uznali za skandaliczne podejrzenia ich o sfałszowanie ankiet. Zarzucili urzędnikom niepoważne traktowanie, np. niemyślenie o wariancie społecznym, omijającym Nieboczowy, albo o zlokalizowaniu zbiornika w innym miejscu. Tak jakby rząd, inwestor, wojewoda z góry ustalili plan działania, a tylko pozorowali dialog z ludźmi. Nieboczowianie pokładają nadzieję w Unii Europejskiej. Liczą, że jak już Polska w niej będzie, to znajdą się fachowcy, którzy bez emocji na nowo opracują projekty zabezpieczenia przeciwpowodziowego i okaże się, czy ten zbiornik jest rzeczywiście tak potrzebny. Mieszkanka Halina Błaszczok zauważyła, że o ile z troską mówi się o bezpieczeństwie Opola czy Wrocławia, to o Nieboczowach tylko w kontekście wysiedlenia.– Cudownie by się rozmawiało, gdyby choć na jednym spotkaniu mówiono o ich ochronie.W opinii mieszkańców podnosi się sprawę zbiornika, inwestycji za kilkaset milionów zł, a nie zajmuje sprawami podstawowymi, jak np. dbanie o stan Odry. Ludzie utrzymują, że rzeka jest mocno zamulona i zanieczyszczona, stąd już samo pogłębienie koryta powinno znacznie poprawić bezpieczeństwo.– Mówi się, że od naszego stanowiska zależy los takich miast, jak Racibórz, Opole, Wrocław. Tylko przed laty, jak te miasta się rozwijały, to budowano mieszkania również na terenach zalewowych. Ja rozumiem, że taka była potrzeba chwili. Tylko dlaczego teraz nasza mała miejscowość, ta garstka ludzi, ma uratować wszystkie błędy PRL-u? – pytała Halina Błaszczok.Wojewoda odparł, że powódź może przyjść w tym roku, przyszłym czy za kilka lat. Co mieszkańcy Nieboczów powiedzą, widząc bezmiar tragedii właśnie w Raciborzu, Opolu czy Wrocławiu?– My im oczywiście współczujemy, itd., ale wiem, że w 1997 r. ludzie w tych miastach w ogóle nie byli przygotowani na powódź. Do ostatnich chwil nie wierzono, że woda do nich przyjdzie i że to groźny żywioł. Mieszkańców miast trzeba pouczyć, jak się zachować. Powiem panu – pan też się nie za bardzo o nas martwi. Nie rozumiem więc, dlaczego my cały czas mamy się martwić o innych. Słyszałam, że „Gazeta Opolska” opublikowała artykuł „Na opornych batem”. My mamy kochać takich ludzi? – ripostowała Halina Błaszczok.Józefa Stadnickiego, dyrektora RZGW w Gliwicach, inwestora, w ogóle nie chciano słuchać, a wręcz go wygwizdano.Zdaniem wojewody z powodu sprzeciwu mieszkańców raczej na pewno Racibórz Dolny nie powstanie w najbliższych dziesięcioleciach. Skoro raz przepadną pieniądze unijne przyznane na dany cel, to nie ma co liczyć, że w przyszłości Wspólnota zdecyduje się go wspomóc powtórnie. Ponadto mieszkańcy mogą dużo stracić przy kolejnym podejściu do budowy zbiornika. Bo okaże się, że inny decydent skorzysta z uprawnień i nie zapyta ich o zdanie, nie wypłaci też odszkodowania.Raster:Andrzej Szczeponek z Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach: – Fachowcy uważnie przestudiowali wszystkie rozwiązania i wyszło na to, że najlepszy jest wariant podstawowy. Zbiornik w tym kształcie zaprojektowali już Niemcy w 1905 r., o czym świadczą odpowiednie dokumenty. Nie jest to więc nowy projekt forsowany przez rząd. Żaden decydent nie podejmie decyzji o budowaniu takiego obiektu wbrew opinii fachowców, bo minęły już czasy wolontaryzmu.Raster:Przed spotkaniem z nieboczowianami wojewoda Lechosław Jarzębski rozmawiał z mieszkańcami Ligoty Tworkowskiej, drugiej z wiosek przeznaczonych do wysiedlenia. Większość z nich od dłuższego czasu pogodziła się z perspektywą przymusowych przenosin. Po spotkaniu z wojewodą nawet niektórzy przeciwnicy dali się przekonać. W ankietach ponad 60 proc. respondentów zgodziło się na wywłaszczenie. Dla porównania ponad 80 proc. właścicieli domów i gospodarstw z Nieboczów było przeciwnych.Raster:Za fiasko spotkania po części winien jest sam wojewoda, który choć kilka razy podkreślał, że przyjechał rozmawiać, to prowadził je nieporadnie. Jako przykład niech służy jego dialog z Romualdem Malym, szefem stowarzyszenia na rzecz obrony Nieboczów przed wysiedleniem w sprawie ankiet.R.M.: – Jesteśmy oburzeni podejrzeniami o fałszowanie ankiet. Mieszkańcy podeszli do nich sumiennie, aby uniknąć dwuznacznej interpretacji. A słynny czarny marker miał uniemożliwić jakąkolwiek manipulację ze strony urzędników. Pytam panów, czego oczekiwaliście od ankiet. Prawdę, która wypłynęła z tych ankiet, starano się zamienić w fałsz, sensację. Odebrać im anonimowość. Czy ktoś da wiarę, że jakaś grupa nacisku wyrwała 300 ludziom z kieszeni dowody, żeby potem wypełnić ankietę? Panowie... Jak mamy wierzyć urzędnikom, którzy wmawiali nam fałsz?L.J.: – Bardzo ładnie pan to przeczytał z kartki, ładnie się pan tego nauczył.R.M.: – Nie jestem takim dobrym mówcą jak pan, nie skończyłem akademii pierwszomajowej.L.J.: – Powiedział pan to, co część mieszkańców chciała usłyszeć. Było w tym wiele nieprawdy i demagogii. Nie będę z panem dyskutował na temat mojego wykształcenia. Ja nie skończyłem akademii pierwszomajowej. Za to pan powinien mocno się dokształcić i radzę panu przyspieszony kurs z możliwości, jakie daje Unia Europejska, bo pan nie ma na ten temat najmniejszego pojęcia.

Komentarze

Dodaj komentarz