20041412
20041412


Pierwszy „okaz” wpadł mu w ręce, kiedy był małym chłopcem. Nieco później dostał swój pierwszy klaser. Zbierał znaczki przez ponad 35 lat, aż kolekcja urosła do kilkudziesięciu klaserów. Po latach chciał zrezygnować z tego, było nie było, kosztownego zainteresowania. – Niestety, nie dało rady się tego wszystkiego pozbyć. Tak długie zbieranie wciąga – tłumaczy. Obecnie jednak ograniczył tę filatelistyczną pasję i dziś zajmuje się już tylko błędodrukami. Szukaniu felerów w seriach polskich znaczków poświęca swój czas. Z zagranicznych bada tylko serie tematyczne, tj. fauna, flora, bohaterowie bajek. – Żeby znaleźć jedną usterkę, trzeba czasem ślęczeć kilka godzin z lupą przy oku. Najwięcej zdarzyło mi się znaleźć osiem błędów na jednym znaczku, i to takich, których nie ma w żadnych katalogach – wyjaśnia Adam Rybarczyk. Znaczków nagromadził tyle, że – jak twierdzi – łatwiej byłoby mu określić ich wagę. Wszystkie tematycznie posegregował w klaserach. Do każdego znaczka dołączył krótką notkę dotyczącą błędu. Oprócz tych w klaserach, setki znaczków przechowuje w kopertach. Na potwierdzenie pan Adam otwiera drzwiczki meblościanki i... pokazuje całe stosy kopert! Kolejne hobby pana Adama to numizmatyka. – W pewnym okresie przyszła taka moda, że zaczęło się zbierać stare monety i banknoty. Chyba po roku okazało się, że monety to towar łatwiejszy do zdobycia, więc przerzuciłem się na banknoty. Mam wielu znajomych i przyjaciół, którzy przysyłali i nadal przysyłają mi stare pieniądze – opowiada knurowianin.Najstarszy banknot w jego zbiorach to austriacki Banko Celte z 1860 roku. Kolekcja banknotów idzie w tysiące egzemplarzy, a te, które nie mieszczą się w klaserach, równo poukładane leżą w szafach i walizkach. Składają się na nią głównie banknoty ze 130 państw. Chociaż zrezygnował ze zbierania monet, mimo wszystko do dziś zachował ich zbiór. W jego zapasach znaleźć można chińskie monety z 1625 roku oraz cesarskie monety ziemskie z 1050 roku. Wszystkie posegregowane i popakowane. Posiada też ogromny zbiór monet współczesnych, a wśród nich: wycofane już z obiegu, wydane w związku z różnymi jubileuszami. Łącznie knurowianin ma ich grubo ponad 100 kg.Rodzina Adama Rybarczyka pogodziła się z jego hobbystycznymi pasjami. – Przede wszystkim nie robi tego kosztem rodziny. A lepsze i dużo zdrowsze jest takie hobby niż wysiadywanie przy piwie – komentuje mężowskie pasje żona.– Od przyjazdu na Śląsk, a więc od 20 lat, jeżdżę po giełdach i kontaktuję się z różnymi zbieraczami. Często kolekcje np. banknotów czy monet wymieniam lub sprzedaję. I tak jakoś powoli idzie do przodu – opowiada. Kiedy 18 lat temu przeprowadzał się do nowego mieszkania, miał już oryginalny pomysł, jak je urządzić. Tym sposobem przedpokój wytapetował znaczkami, a jeden z pokoi etykietami zapałczanymi, zaś kolejny banknotami i obligacjami.Po 18 latach uznał, że pora na remont mieszkania, więc znaczkowa tapeta zniknęła z przedpokoju. Jak oszacowali znawcy filatelistyki, tapeta ze znaczków miała większą wartość niż najbardziej kiedyś poszukiwany telewizor kolorowy Rubin.Dziesięć lat temu panem Adamem zawładnęła kolejna pasja – porcelana. Zaczął skromnie, od jednej zastawy stołowej, a potem, stopniowo, w pokoju zaczęło przybywać półek z porcelanowymi eksponatami. – Porcelana fascynowała mnie zawsze. Niestety, kiedyś na takie hobby po prostu nie było pieniędzy. A co się tyczy dobrej polskiej porcelany, to trzeba jej było szukać na Zachodzie. Teraz zmieniło się nieco, chociaż nie na każdy egzemplarz można sobie pozwolić – mówi. – Porcelana jest i piękna, i pożyteczna.Z roku na rok kolekcja powiększa się o figurki, filiżanki, wazy, lampy, dzwonki, popielniczki itp. Wśród porcelany polskiej, niemieckiej, chińskiej, rumuńskiej czy czeskiej najstarszy z eksponatów to niemiecka filiżanka z 1794 roku. Posiada również sześć okolicznościowych talerzy przedstawiających zabytki i instytucje, których wydano zaledwie 75 sztuk z okazji jubileuszu Wielichowa. Kolekcjoner godzinami potrafi siedzieć i przekładać swoje porcelanowe cacka. Raz w roku pokój wraz z całym zgromadzonym w nim dobytkiem zamienia się w pole bitwy – porcelana poddawana jest czyszczeniu. W tę czynność Adam Rybarczyk angażuje całą rodzinę. Wszyscy pucują z namaszczeniem, aż okazy nabiorą blasku. Trudno jest mu opowiedzieć o korzyściach ze zbierania. – Satysfakcja, bo zbieranie było we mnie od zawsze, bo lubię i kocham to moje hobby. No i oczywiście nauka, bo zbieranie czegokolwiek uczy.Ma jeszcze jedno marzenie: – Zawsze podobały mi się kryształy. Takie piękne, ręcznie szlifowane. Zdałoby się kilka okazów. Czyżby więc kolejne hobby? – No nie wiem, bo teraz mówimy o bardzo drogiej przyjemności – uśmiecha się pan Adam.

Komentarze

Dodaj komentarz