20041513
20041513


Rodzina Harazimów pochodzi z miejscowości Kryry pod Pszczyną. Do Osin trafiła w 1817 roku, kiedy to jeden z trzech braci kupił miejscowe gospodarstwo rolne. Jego syn Karol dorabiał na utrzymanie rodziny jako szewc. Dbał też o wykształcenie swoich dzieci. Miał ich pięcioro. Wśród nich urodzonego w 1885 roku Franciszka, który w wieku sześciu lat rozpoczął naukę w szkole w Baranowicach. Dwa lata później, kiedy w jednym z osińskich domów wygospodarowano izbę na potrzeby klasy, mały Franek nie musiał już pokonywać blisko dziesięciu kilometrów dziennie, by dotrzeć do szkoły. Dopiero ostatni rok nauki spędził w nowym budynku szkolnym w Osinach.„Już w latach szkoły podstawowej Franciszek myślał o kapłaństwie. Gdy skończył naukę, wpadła mu do rąk kościelna gazeta, z której dowiedział się, że księża salezjanie w Oświęcimiu przyjmują chłopców do gimnazjum i przygotowują do stanu kapłańskiego. Zaraz poprosił rodziców, by pozwolili mu poświęcić się służbie Bożej i zostać kapłanem. Jego rodzice wyrazili na to zgodę” – pisze autor biografii ks. Franciszka Harazima, jego krajan ks. Alfons Chmiel.F. Harazim trafił do zakładu im. ks. Bosko w Oświęcimiu w 1901 roku. Za naukę w gimnazjum jego rodzice płacili 11 koron miesięcznie. Okazało się, że była to trafiona inwestycja. Chłopiec był bardzo pilnym uczniem. Zaczął pisać pierwsze wiersze. Po czterech latach otrzymał wysokie oceny końcowe. Na świadectwie widniały celujące z religii, języka niemieckiego, historii i geografii. Z pozostałych przedmiotów F. Harazim otrzymał oceny bardzo dobre. W 1903 roku został przyjęty do zakładu księży salezjanów. Dwa lata później jego śladami podążył młodszy brat Teodor. Rodziców młodych kleryków nie było stać na utrzymanie dwóch synów w zakładzie. Wprawdzie nauki pobierali oni bezpłatnie, ale sam pobyt kosztował 15 koron dziennie. Ojciec szył i naprawiał buty. To nie wystarczało. W końcu zdecydował się na zaciągnięcie pożyczki w kasie pożyczkowej w Warszowicach. Kosztem wielu wyrzeczeń spłacał ją przez następne kilka lat. W 1908 roku w wieku zaledwie 18 lat zmarł jego młodszy syn Teodor, który nie zniósł trudów nauki i choroby.Tymczasem Józef kontynuował naukę. Maturę zdał w 1911 roku w Krakowie. Po ukończeniu czwartej klasy gimnazjalnej rozpoczął nowicjat w Daszawie koło Stryja (ówczesna archidiecezja lwowska). Tam ukończył pierwszy rok filozofii. Studia kontynuował w Instytucie Filozoficznym w Radnej na Słowenii. Władze salezjanów wysłały go na studia teologiczne do Międzynarodowego Instytutu Teologicznego w Turynie. Po powrocie do kraju święcenia kapłańskie zamierzał przyjąć w rodzinnej parafii w Krzyżowicach (w Osinach nie było jeszcze wówczas kościoła). Miał nawet przygotowane pamiątkowe obrazki prymicyjne. Do długo oczekiwanej przez rodziców uroczystości jednak nie doszło. W stan kapłański wstąpił dopiero w 1915 roku we Włoszech w miejscowości Ivrea, gdzie kontynuował studia filozoficzne.Po I wojnie światowej ks. F. Harazim został mianowany dyrektorem Instytutu Filozoficznego w Krakowie na Łosiówce. W gimnazjum uczył języków polskiego i niemieckiego oraz pedagogiki. Później kierował gimnazjum i domem salezjanów w Aleksandrowie Kujawskim. Często jednak wracał do Osin. Tutaj też powstała część jego dramatów i poezji. W 1921 roku w rodzinnej wsi napisał „Mszę ku czci Najsłodszego Serca Jezusowego”. W okresie dwudziestolecia jego twórczość zauważana była przez wielu krytyków literackich, mimo że utwory wydawał pod pseudonimem Franciscus Silesius.Wybuch wojny zastał go w Szklarskiej Porębie. Na polecenie przełożonych wrócił do Krakowa. Dzięki jego świetniej znajomości niemieckiego udało mu się uratować seminarium przed likwidacją. Jednak nad salezjanami cały czas wisiało niebezpieczeństwo. Niemcy zarzucali im działalność antypaństwową. 23 maja 1941 roku ks. Harazim został aresztowany i osadzony w więzieniu przy ul. Montelupich. Trafił tam z innymi księżmi. Zarzucono mu przynależność do tajnej organizacji i druk ulotek. W trakcie przesłuchań salezjanie byli bici i kopani. Wraz ze współwięźniami ks. Józef został skazany i trafił do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Jako więzień polityczny otrzymał numer 17375. W trakcie prac przy rozbijaniu i transporcie kamieni salezjanie byli bici grubą żerdzią i spychani do dołu, do którego zwozili rozbijane kamienie. 27 czerwca 1941 roku ks. Harazim spadając do siedmiometrowej głębokości dołu połamał sobie nogi i ręce. Kapo zabronił udzielić mu pomocy. Tuż obok upadł ks. Kazimierz Wojciechowski. Obaj jeszcze przez dwie godziny byli torturowani. Ich cierpienia zakończyły bestialskie kopnięcia Niemców. Ciała obu księży spalone zostały w krematorium.W grudniu ub. roku kardynał Franciszek Macharski rozpoczął w Krakowie proces beatyfikacji ośmiu salezjanów zamordowanych w Oświęcimiu: księży Ludwika Mroczka, Włodzimierza Szembeka, Jana Świerca, Kazimierza Wojciechowskiego, Ignacego Antonowicza, Ignacego Dobiasza, Farola Goldy i Franciszka Harazima. Proces ten potrwa kilka lat.– Zawsze pamiętam tych salezjanów, których stąd zabrano do obozu koncentracyjnego. Już większość z nich nie wróciła. Zawsze pamiętam... – mówił papież Jan Paweł II podczas wizyty w Krakowie 17 sierpnia 2002 roku. Miał też na myśli księdza Franciszka z Osin.

Komentarze

Dodaj komentarz