Bunt garażowiczów


Garaże powstały przed 20 laty z inicjatywy społecznego komitetu powołanego do ich budowy. Na terenie udostępnionym przez miasto powstał kompleks szeregowo zabudowanych 36 garaży. Ich właściciele nie posiadali osobowości prawnej, stąd budowa prowadzona była pod auspicjami Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Do 2000 roku nikt nie zgłaszał prawa do terenu, na którym znajdowały się garaże. Jednak ich użytkownicy zabiegali o wykup działek, na których się znajdowały. Przed czterema laty otrzymali odpowiedź od Zbigniewa Dąbrowskiego, naczelnika wydziału skarbu miasta, z której wynikało, że „warunkiem niezbędnym do wykupu gruntów jest wybudowanie garażu przed grudniem 1990 roku ze środków własnych na podstawie pozwolenia na budowę, a ponadto należy być jego najemcą”. Wraz z odpowiedzią dostali również wezwanie o uzupełnienie swoich wniosków o pozwolenie na budowę oraz przedstawienia aktualnej umowy najmu.– Nie mogliśmy mieć umowy najmu, gdyż nikt z nami jej wcześniej nie podpisał. Garaże wybudowane zostały zgodnie z prawem. Posiadamy pełną dokumentację budowy, wraz z pozwoleniem na jej rozpoczęcie, dziennikiem z wpisami ówczesnych urzędników. By mieć wszystkie sprawy formalnie załatwione, wystąpiliśmy z propozycją zawarcia umów dzierżawy na zajmowane grunty. Zostały one podpisane w 2002 roku. Jednocześnie zamówiliśmy w specjalistycznej firmie dokumentację inwentaryzacyjną wraz z pomiarem geodezyjnym – mówi Wiktor Kuś, jeden z właścicieli garażu.Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, by uregulować sprawy związane z uwłaszczeniem użytkowników garaży. Sprawy zaczęły się komplikować, kiedy urząd miasta ogłosił przetarg ograniczony, adresowany do użytkowników garaży, na sprzedaż gruntów, na których zostały one wybudowane. Przede wszystkim w ogłoszeniu zmieniony został adres lokalizacji garaży. Ich właściciele w powiadomieniach roznoszonych im przez gońców z osłupieniem przeczytali, że znajdują się one przy ul. Wodzisławskiej w osiedlu Księcia Władysława (!). W zdumienie wprawiła ich też cena wywoławcza, jaką podyktowało miasto za wykup gruntów. W zależności od wielkości garażu ustalona została ona na poziomie od 4,6 tys. do 5,6 tys. zł.– Jeżeli przeliczy się to na cenę metra kwadratowego, wychodzi, że musimy zapłacić po 82 zł. Tymczasem w ościennych miastach ceny wywoławcze w przetargach na tego typu działki zajmowane przez garaże ceny były znacznie niższe. W Rybniku kształtowały się one na poziomie 25 zł, a w Jastrzębiu od 30 do 50 zł. Nikt w urzędzie nie potrafił wytłumaczyć, skąd wzięły się tak wysokie ceny – mówi W. Kuś.Do przetargu doszło 24 marca. Część użytkowników garaży przystąpiło do niego. Kilku garażowiczów odmówiło udziału w licytacji. Zamierzają zaskarżyć decyzję prezydenta Żor o ogłoszeniu przetargu do Naczelnego Sądu Administracyjnego.– Nie wiem, skąd wzięła się pomyłka w ogłoszeniu przetargowym. Jednak było ono adresowane do wąskiej grupy zainteresowanych i nie miało wpływu na przebieg przetargu. Co do cen wywoławczych, to chciałbym zaznaczyć, że wyceny dokonał na nasze zlecenie rzeczoznawca z zakresu nieruchomości. Nie widzę zatem powodów do podejrzeń o próbę naciągania kogokolwiek – tłumaczy Daniel Wawrzyczek, wiceprezydent miasta.

Komentarze

Dodaj komentarz