Grunt to numer


Wpis oznacza przyznanie każdemu gospodarstwu numeru, czegoś w rodzaju PESEL-u. Jest to jednorazowa akcja, a zarazem niezbędny warunek do starania się później o dopłaty. Rolnicy mają czas na złożenie stosownego wniosku w biurach terenowych ARiMR do 24 maja. Henryk Panek, kierownik raciborskiego biura, radzi jednak, aby właściciele gospodarstw pospieszyli się z dopełnieniem tej formalności. W przeciwnym wypadku mogą potem niepotrzebnie denerwować się, czekając na dopłaty. Wniosek o dopłaty można złożyć dopiero po 21 dniach od otrzymania numeru. Gdyby więc rolnik w ostatniej chwili złożył wniosek o wpis do ewidencji, czyli 24 maja, o dopłaty będzie mógł się ubiegać dopiero koło 15 czerwca. Znając życie, wiele osób odwlecze złożenie dokumentów na ostatni moment, co prawdopodobnie zapcha terenowe biura ARiMR i opóźni wydanie decyzji.Weźmy pod uwagę przykład powiatu raciborskiego, w którym jest najwięcej rolników z naszego terenu – około 2650 zarejestrowanych właścicieli gospodarstw. Henryk Panek nie spodziewa się, aby wszyscy zgłosili się po dopłaty, bo niektórzy nie prowadzą gospodarki, a pola oddali w dzierżawę. Do tej pory wnioski o wpis do ewidencji złożyła już większość właścicieli gruntów.Inaczej wygląda sprawa ze składaniem wniosków o dopłaty obszarowe. Wnioski do wypełnienia pobrało ponad tysiąc osób. Wpłynęło zaś tylko kilka wypełnionych dokumentów. Pracownicy agencji spodziewają się hurtowego składania wniosków od połowy maja. Ich wypełnienie nie jest bowiem prostą sprawą i rolnicy muszą się dobrze zastanowić, na jaki cel chcą dostać dotację. We wniosku muszą dokładnie określić, jaki areał przeznaczą na konkretną uprawę.Dopłaty obszarowe przysługują właścicielom, którzy przeznaczają na gospodarkę rolną co najmniej hektar gruntów. Zaś uprawa jednej rośliny na tym obszarze nie może mieć mniejszego areału niż 10 arów. Czyli rolnik nie dostanie pieniędzy na pszenicę, jeśli zasiał jej tylko dziewięć arów. Jest jeszcze jedna pułapka. Jeśli ktoś ma tylko jeden hektar, to chcąc dostać dopłatę, musi go w całości wykorzystać, a żadna uprawa nie może mieć poniżej 10 arów. Inaczej rolnik w ogóle nie dostanie pieniędzy. Jedno poletko poniżej 10 arów dyskwalifikuje cały jednohektarowy grunt. Z drugiej strony rolnik nie musi niczego wysiewać, by dostać dopłatę. Na całym gruncie rolnym może mieć łąkę. Wystarczy, że w sezonie raz skosi trawę, by uznać, że gospodaruje na swojej ziemi. Innym minimalnym warunkiem jest zaoranie gleby przynajmniej raz w sezonie. Mówiąc krótko – dopłat nie dostanie tylko ktoś, kto mając hektar gruntu, nic z nim nie robi. Ale też wysokość dopłat nie poraża. Kwota obliczana jest wg aktualnego kursu euro. Dziś rolnik za hektar dostałby około 160 zł i do tego dopłatę uzupełniającą za posianą na nim roślinę – około 300 zł. Czyli w sumie za hektar obsianego pola dostanie równowartość około 100 euro, czyli jakieś 460 zł. Dopłatami obszarowymi nie są objęte uprawy buraków cukrowych i ziemniaków na cele spożywcze i do produkcji paszy. Na dobrą sprawę są to jedne z najpopularniejszych roślin okopowych, przynajmniej w powiecie raciborskim. Niby więc Unia Europejska dotuje rolnictwo, ale tam, gdzie miałaby dopłacić najwięcej, mówi „nie”. Zdaniem Henryka Panka w krajach Unii jest za dużo buraków cukrowych i ziemniaków, żeby jeszcze dotować ich uprawę w Polsce.

Komentarze

Dodaj komentarz