3 razy dożywocie


Sędzia Aleksandra Rotkiel wymierzyła za popełnione przestępstwa 37-letniemu Sławomirowi P. trzy wyroki dożywotniego więzienia. Skazany o wcześniejsze zwolnienie będzie się mógł ubiegać dopiero po 35 latach odsiadki.O Sławomirze P. zrobiło się głośno w 1998 roku, kiedy dokonał pierwszego morderstwa na zlecenie. Od mieszkającej w Mysłowicach Krystyny P. otrzymał 5 tys. zł za zabicie jej męża. W tym czasie mieszkał już z matką i siostrą w Jastrzębiu. Obie kobiety pracowały w restauracji Złoty Feniks w Zdroju. Kiedy poskarżyły się na swojego wietnamskiego pracodawcę, Sławomir P. postanowił go ukarać. W garażu należącym do właściciela restauracji przy ul. Północnej podłożył ładunek wybuchowy. Azjata miał szczęście, gdyż w wyniku eksplozji został tylko ranny. Trafił do jastrzębskiego szpitala. W trakcie procesu Sławomir P. przyznał, że zamierzał w przebraniu kobiety dostać się do sali, na której przebywał Wietnamczyk, i zastrzelić go. Zrezygnował jednak z tego pomysłu.Kilka miesięcy później odebrał telefon od kolegi, który mył samochód w okolicach źródełka przy ogródkach działkowych przy ul. Młyńskiej. Dwaj starsi mężczyźni zwrócili uwagę właścicielowi pojazdu, że zanieczyszcza potok. Sławomir P. wsiadł do swojego auta, podjechał na miejsce sprzeczki i bez zmrużenia oka jednego mężczyznę postrzelił w nogę, a drugiego zabił, strzelając mu w głowę.Od tej pory przestępca ukrywał się w Mszanie lub w mieszkaniu swojego przyjaciela w Jastrzębiu. Kiedy w 1999 roku policja wpadła na jego trop i zatrzymała siostrę zabójcy, zadzwonił do Komendy Miejskiej Policji w Jastrzębiu i poinformował, że jeżeli nie zostanie ona wypuszczona, będzie codziennie zabijał dwie osoby. Na potwierdzenie tych słów nazajutrz we wczesnych godzinach rannych zastrzelił wracającego z nocnej zmiany górnika kopalni Jas-Mos.Uciekł do Katowic. Tam po dwóch dniach został złapany na przystanku autobusowym przy Domu Handlowym „Centrum” przez brygadę antyterrorystyczną. Pod kurtką miał załadowany karabin maszynowy Skorpion.Prokuratura zarzuciła Sławomirowi P. popełnienie czterech zabójstw, usiłowanie dokonania kolejnych sześciu morderstw, nakłanianie do zabójstwa oraz cztery rozboje i 10 innych przestępstw mniejszego kalibru. Według opinii psychiatrów sprawca ma skłonności do agresji i przemocy. Podczas śledztwa bez ogródek opowiadał o okolicznościach popełnianych zbrodni. Wręcz chwalił się nimi, zademonstrował m.in., w jaki sposób zamordował we wrześniu 1997 roku Rafała F., chorego na AIDS narkomana ze Skarżyska Kamiennej. Pod pretekstem wręczenia mu pieniędzy zwabił do opustoszałej stodoły, gdzie zabił go, a następnie przebrał w swoje ubranie i podpalił. W ten sposób próbował upozorować własną śmierć.– Sprawca jest zdemoralizowany. Działał z niskich pobudek albo bez powodu. Jego zachowanie cechowało okrucieństwo – uzasadnia wyrok sędzia A. Rotkiel.Podczas ogłaszania wyroku Sławomir P. nie pojawił się w sądzie. Napisał jedynie oświadczenie: „Moje fatalne samopoczucie uległoby pogorszeniu. Chcę uniknąć takich poważnych komplikacji zdrowotnych”.Wyrok nie jest prawomocny.Jeżeli jego obrońcy nie złożą apelacji i sąd wyższej instancji nie podważy rozstrzygnięcia Sądu Okręgowego w Katowicach, resztę życia Sławomir P. spędzi w więzieniu. O warunkowe zwolnienie będzie się mógł ubiegać dopiero w wieku 72 lat.

Komentarze

Dodaj komentarz