20041910
20041910


– Zasady są proste: 50 minut ćwiczeń, 10 minut przerwy. Kto nie wytrzymuje, schodzi z parkietu, kto oszukuje, odpada z gry – tłumaczy jedna z ćwiczących dziewcząt.Już na kilkanaście minut przed godziną 11 niemalże cała sala gimnastyczna wypełniona była młodymi ludźmi chcącymi sprawdzić własną kondycję. Przynieśli ręczniki i wodę mineralną.– Już od jakiegoś czasu chodzimy na zajęcia z aerobiku. To jest nie tylko gimnastyka, ale i relaks. Ćwiczenia przy fajnej muzyce to dobry sposób na spędzenie wolnego czasu i poprawę kondycji – mówi Klaudia Tatura.– Dzisiejsza impreza pokaże, na jakim poziomie zaawansowania jesteśmy, czy nasza kondycja jest porównywalna do formy innych. Chciałybyśmy wytrwać do końca. Myślę, że nam się to uda – dodaje Gosia Nowicka.Dla długonogiej, szczupłej Kasi Pośpiech udział w maratonie to kolejny sposób na spalenie zbędnych kalorii: – Należę do zespołu tanecznego Impuls. Cały czas staram się trzymać formę. Nie można sobie pozwolić na rozleniwienie. Kasia, która – jako mażoretka Impulsu – ma do czynienia z nauką nowych kroków i skomplikowanych ćwiczeń, przyznaje, że niektóre ćwiczenia proponowane przez instruktorów mogą niewtajemniczonym sprawić kłopot. Są dość trudne, ale ciekawe i pozwalające rozgrzać wszystkie mięśnie.– Na tym ma polegać aerobik, że pracuje całe ciało. Gdy zmęczą nam się nogi, ćwiczymy brzuch, potem ręce, potem uda, aż do całkowitego zdrowego zmęczenia – mówi Aneta Witkowska-Paskuda, instruktorka aerobiku z Rydułtów.Pani Aneta już od pięciu lat prowadzi zajęcia z aerobiku. Nie wyobraża sobie robić czegoś innego. Już jako mała dziewczynka wiedziała, że sport to będzie jej sposób na życie. Na studiach AWF zrobiła kurs instruktora aerobiku i od tej pory poświęca się mu bez reszty. Mówi, że dzisiejszy występ przed młodzieżą i prowadzenie zajęć trochę ją zestresowało i pomyliła niektóre elementy układu. Grupę maratonową chwali: – Młodzi są dobrze przygotowani i ćwiczą z zapałem. To najważniejsze, że im się chce coś zrobić z własnym ciałem, kondycją, zdrowiem.Duża w tym zasługa Anny Błońskiej, nauczycielki wf. w ZSE i organizatorki maratonu. To za jej namową wielu uczniów postanowiło wziąć udział w maratonie. – To impreza, która dopiero drugi raz się odbywa, a już tylu ćwiczy.Pomysł pani Ania zapożyczyła z zaprzyjaźnionej szkoły w Karwinie. Tam już od kilku lat są organizowane podobne imprezy. W zeszłym roku, przenosząc pomysł na wodzisławski grunt, nie liczyła na zbyt dużą frekwencję. Mimo to zgłosiła się blisko setka osób. Teraz jest o 50 proc. więcej. – Szczególnie cieszy mnie to, że w tym roku wielu chłopców zgłosiło swój udział. To potwierdza tylko tezę, że nie są to ćwiczenia zarezerwowane tylko dla kobiet. Jest kilkanaście odmian aerobiku i dla każdego można znaleźć odpowiedni zestaw ćwiczeń.Przedstawicielem mężczyzn na parkiecie sali gimnastycznej, który pozostał do końca, był Denis Firla. – Lubię ćwiczyć. Odkąd przestałem chodzić na zajęcia taekwondo, ćwiczę w domu, ale gram też z kolegami w piłkę nożną, koszykówkę, siatkówkę. Lubię sport, więc dlaczego nie miałby to być aerobik, zwłaszcza że w tym czasie nie muszę być na lekcjach.Przez kolejne godziny ćwiczeń coraz mniej osób pozostawało na parkiecie. O godz. 17, kiedy ogłoszono koniec maratonu, na parkiecie zostało 30 osób. Ci, którzy pozostali do końca, nie czuli satysfakcji z pokonania swoich kolegów, lecz z przezwyciężenia własnej słabości i ugruntowania silnej woli.– W naszym maratonie najważniejsze nie było to, kto zwycięży, ale by do sportu zaangażować i przekonać jak największą liczbę osób. I myślę, że nam się to udało. Ważne jest zadowolenie z siebie, pokonanie swoich słabości, a nie medale i miejsca na podium – tłumaczy A. Błońska, organizatorka.

Komentarze

Dodaj komentarz