Koła gospodyń, łączcie się


Kolejni prelegenci mówili o funkcjonujących już w Europie sieciach organizacji pozarządowych i o konieczności jednoczenia się ich w Polsce. Mówiono o korzyściach, ale i o kosztach uczestnictwa w takich strukturach. W seminarium zorganizowanym przez Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych w Rybniku wzięła udział m.in. Renata Koźlicka-Glińska z Polskiego Przedstawicielstwa Organizacji Pozarządowych w Brukseli i Paweł Łukasiak z Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce. W czasie konferencji przedstawiono m.in. główne założenia programu EURO-NGO.– Ten program ma pomóc organizacjom pozarządowym w zdobywaniu funduszy z Unii Europejskiej. W całym województwie działa grupa 17 specjalistów, którzy pomagają różnego rodzaju stowarzyszeniom, klubom czy parafiom w pisaniu programów i wniosków o dotacje, ale też w rozliczaniu otrzymanych pieniędzy. Największym programem, z którego mogą korzystać, jest Europejski Fundusz Społeczny; wspiera on różnego rodzaju działania na rzecz osób potrzebujących – niepełnosprawnych, bezrobotnych czy uzależnionych. Z tego funduszu w latach 2004-2006 przeznaczono dla Polski 1,7 mld ????? euro, możliwości są więc ogromne. Przede wszystkim trzeba mieć pomysł i wiedzieć, co się chce zrobić, a wkład własny, jeśli chodzi o koszty, musi wynosić tylko 1 proc. Oczywiście nie jest tak, że można napisać dobry program, zdobyć dotację na jego realizację i wydać pieniądze, na co się chce. Dotacje są tak szczegółowo rozliczane, że o jakichkolwiek nadużyciach nie może być mowy – mówi związany z rybnickim CRIS-em Piotr Masłowski, koordynator programu EURO-NGO w województwie śląskim.– Jaka jest kondycja organizacji pozarządowych w naszym regionie?– W Rybniku i w powiecie wodzisławskim sytuacja wygląda względnie dobrze, głównie dlatego, że kiedyś realizowano tu już projekt Wspólnota, mający łagodzić społeczne skutki restrukturyzacji górnictwa. Finansowała go ambasada brytyjska, a organizacje, które brały w nim udział, wiedzą już doskonale, co to takiego projekt i jak trzeba się rozliczyć z otrzymanych pieniędzy. W innych rejonach naszego regionu sytuacja wygląda już nieco gorzej. Przed rozszerzeniem unii na jej terenie na 10 tys. mieszkańców działało30 organizacji pozarządowych, taka była średnia. W Polsce tych organizacji jest ok. 10. U nas organizacje pozarządowe zatrudniają 1 proc. wszystkich zatrudnionych, podczas gdy w Peru czy w Meksyku wskaźnik ten wynosi ok. 3-4 proc. W Europie równie kiepsko sytuacja wygląda jeszcze tylko w Albanii.W konferencji wzięli udział przedstawiciele wielu stowarzyszeń i klubów z całego regionu, nie zabrakło przedstawicieli rybnickiego hufca ZHP.– Przyszłam tu, żeby się dowiedzieć, jak nasz hufiec może się znaleźć w nowej rzeczywistości, jak możemy zdobyć środki na naszą działalność – mówi komendant hufca hm. Teresa Knura. Kilka lat temu w ramach programu Współnota harcerze otrzymali środki na zaadaptowanie dla swoich potrzeb budynku dawnej szkoły w Rybniku Stodołach. Urządzony tam ośrodek szkoleniowo-biwakowy funkcjonuje już trzy lata.– Ze względów praktycznych bez partnerstwa organizacji pozarządowych i samorządów nie będzie możliwe realizowanie wspólnych, ciekawych projektów. Te organizacje mają zazwyczaj pomysły i ludzi do ich zrealizowania, ale zbyt małe zasoby finansowe. Tu z pomocą może im przyjść urząd miasta, gminy czy starostwo powiatowe, które z jednej strony ma jakieś środki finansowe, ale z drugiej dysponuje również np. wolnymi lokalami, które można wykorzystać, realizując wspólne przedsięwzięcie. Partnerstwo kilku organizacji pozarządowych bądź ich partnerstwo z lokalnym samorządem ma niebagatelny wpływ na ostateczną ocenę projektów przez przedstawicieli Unii Europejskiej. Ci, którzy dają pieniądze, zwracają też uwagę na to, na jakim obszarze działają poszczególne organizacje biorące udział w projekcie. Im ten obszar jest większy, tym większe szanse na dofinansowanie. Próby takiego wspólnego działania na naszym terenie już były. Dziewięć organizacji z okolic Pszowa i Rydułtów realizowało już w ubiegłym roku program, którego głównym celem było rozwiązywanie problemów związanych z przemocą w rodzinie. Wnioskodawcą był wtedy klub abstynencki Brzask z Rydułtów. W ramach tego programu odbywały się m.in. zajęcia terapeutyczne prowadzone przez psychologa, w których brali udział m.in. podopieczni towarzystwa charytatywnego Rodzina z Wodzisławia Śl. i członkowie klubu Brzask. Na spotkaniu kończącym ten projekt byłem mile zaskoczony, bo sami ich uczestnicy mówili, że pozwoliły im one wiele spraw sobie uświadomić i uporządkować. Inna rzecz, że budżet programu opiewał na 30 tys. zł, a z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na jego realizację dostali tylko 3 tys. zł, czyli 10 proc. – mówi Marek Wystyrk z rybnickiego Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych. Jego zdaniem łączenie się stowarzyszeń, klubów sportowych, kół gospodyń w tzw. koalicje znacznie zwiększy ich możliwości.– W Unii Europejskiej dobrze funkcjonują organizacje, które są zrzeszone w sieciach. Istnieją oczywiście małe stowarzyszenia czy kluby działające na rzecz społeczności lokalnych. Organizacje pozarządowe w unii są lepiej zorganizowane, ale wynika to też z faktu, że mają większe doświadczenie praktyczne, my na razie raczkujemy. Najważniejsze, że organizacje pozarządowe widzą tu szanse dla siebie i chcą starać się o unijne dotacje. Obawialiśmy się, że ktoś powie: to nie dla nas, niech starają się o te pieniądze inni. Takie przekonanie w naszym społeczeństwie ciągle jeszcze przecież funkcjonuje. To są środki finansowe, które może wykorzystać nawet mała organizacja, musi tylko poszukać sobie partnerów bądź – o czym w czasie konferencji również mówiliśmy – jakiegoś silnego lidera, np. duże aktywne stowarzyszenie. Takie partnerstwo może przysporzyć korzyści obu stronom – przekonuje Marek Wystyrk.

Komentarze

Dodaj komentarz