Gdzie jest biznesmen?


Gdzie są Henryk i Gabriela Makarowiczowie? Czy żyją? Na te pytania szuka odpowiedzi zarówno detektyw Krzysztof Rutkowski, jak i śląska policja. Raciborscy policjanci zgłoszenie o zaginięciu biznesmena oraz jego czarnego mercedesa otrzymali 19 maja w godzinach popołudniowych od córki. Funkcjonariusze podjęli poszukiwania. Mieszkający w Rudach koło Kuźni Raciborskiej Henryk Makarowicz jest prezesem knurowskiej firmy Komart zawiadującej najnowocześniejszym w regionie, proekologicznym składowiskiem śmieci. Ponadto jest również prezesem Rady Fundatorów Fundacji na rzecz Miasta Knurowa. Dwa lata temu wziął ślub z 51-letnią Gabrielą. Wśród mieszkańców Rud i Knurowa jest osobą znaną i bardzo szanowaną, która zrobiła dużo dobrego dla lokalnej społeczności. Angażował się nie tylko w ochronę środowiska, ale m.in. wspomagał stołówkę miejscowej szkoły, a także ufundował samochód dla komisariatu policji. Z kolei jego żona Gabriela, zaangażowana w działalność Caritasu, wspierała akcję dożywiania ubogich dzieci.Sprawa jest o tyle zagadkowa, iż zgodnie z wersją Gabrieli Makarowicz mąż zaginął 11 maja, podczas gdy córka twierdzi, że po raz ostatni widziała ojca 8 maja. Jak wyjaśnia Krzysztof Rutkowski, Gabriela Makarowicz twierdziła, że w nocy zadzwonił do niej jakiś nieznany mężczyzna, który zażądał 10 mln zł okupu za męża. Byłby to jak dotąd największy okup w Polsce. Na zwołanej przez detektywa konferencji prasowej jako klucz do wyjaśnienia zagadki tajemniczego zniknięcia biznesmena Rutkowski wskazał żonę Gabrielę, stwierdzając, że to ona jest współodpowiedzialna za jego zniknięcie. Powiedział, że umówił się z nią na spotkanie, jednakże nie przyszła, wyjaśniając, że sprawę zaginięcia małżonka zleciła innemu detektywowi. Po sprawdzeniu okazało się, że nie istnieje żaden inny detektyw. Od kiedy sprawą zaginięcia biznesmena zajął się Rutkowski, nikt więcej nie zgłosił się z żądaniem okupu. Co więcej, żona biznesmena po jego zaginięciu podjęła z kont oraz lokat 600 tys. zł i również zniknęła, a wraz z nią paszport oraz jej srebrny mercedes.– Moim zdaniem wersja żony jest nieprawdziwa. Według naszych ustaleń jej mąż zaginął 9 maja. Mamy wiele dowodów na to, że padł ofiarą mordu. Przeszukaliśmy dom i znaleźliśmy tam liczne ślady świadczące o tym, ze rozegrała się tam tragedia – stwierdza Krzysztof Rutkowski.Wraz z ekipą detektyw przeszukał dom, gdzie znalazł dowody szybkiego i nieudolnego zacierania śladów. W jednym z pokoi pomalowane zostały ściany, położono nowy dywan oraz wymieniono meble. Po zerwaniu z podłogi paneli znaleziono liczne ślady krwi oraz poplamione krwią szczątki spalonego koca. Po oddaniu do policyjnego laboratorium znalezionych śladów Rutkowski stanowczo stwierdził, że żadnego porwania nie było.20 maja policja przyjęła zgłoszenie o kolejnym zaginięciu, tym razem Gabrieli Makarowicz. Kobieta po raz ostatni kontaktowała się z rodziną 19 maja, poprzez SMS, który – jak ustalił detektyw – wysłała z okolic katowickiego dworca PKP. Od tego jednak momentu jej telefon milczy, a jedyna wiadomość to list, który wysłała do swojej córki.Rano 21 maja policjanci odnaleźli w Zabrzu czarnego mercedesa należącego do zaginionego. Natomiast tego samego dnia po południu, nieopodal apteki w Katowicach Ligocie odnaleziony został srebrny mercedes żony biznesmena. Policjanci odzyskali także całą kwotę podjętą z konta po zniknięciu Henryka Makarowicza. Stróże prawa odkryli ją w depozycie jednego z dworców kolejowych. Sprawą oprócz Krzysztofa Rutkowskiego zajmuje się także sekcja kryminalna raciborskiej policji. W dalszym ciągu trwają poszukiwania małżeństwa, a policjanci – chociaż są oszczędni w słowach i nie potwierdzają ustaleń Krzysztofa Rutkowskiego – przyznają, że Henryk Makarowicz mógł stać się ofiarą przestępstwa.

Komentarze

Dodaj komentarz