Pracowite pogranicze


1.06 ujawnili dwoje Ukraińców przebywających w Polsce nielegalnie. Jednym z nich była 40-letnia kobieta legitymowana w miejscowości Olza. Z jej dokumentów wynikało, że powinna wyjechać z Polski siedem miesięcy temu. Teraz dostała decyzję administracyjną o opuszczeniu kraju w ciągu tygodnia. Została również ukarana mandatem i do Polski nie będzie mogła przyjechać przez najbliższy rok. Jeżeli nie podporządkuje się decyzji, może podzielić los 45-letniego krajana zatrzymanego na targowisku w Żorach. Ukrainiec handlował na bazarze bez zezwolenia. W trakcie wyjaśnień okazało się, że powinien opuścić Polskę już w 1999 r. Dostał decyzję wydalającą z kraju za nielegalną pracę. Miał wyjechać dobrowolnie, czego nie zrobił. Teraz decyzją wojewody zostanie przetransportowany do granicy w konwoju. Ma zakaz wstępu do Polski przez pięć lat.31.05 wieczorem w okolicach Głuchołaz do kontroli straży granicznej nie zatrzymało się ciemne audi. Pogranicznicy rozpoczęli pościg. Po kilku minutach zatrzymali auto. Prowadzącym okazał się 41-letni mieszkaniec Głuchołaz. Miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Równie pijany był kierowca zatrzymany na drodze w okolicach Chałupek. Obaj panowie trafili w ręce policji.Dzień wcześniej na polsko-czeskim przejściu w Konradowie zakończył się turystyczny wypad zagraniczny rodziny z dwójką dzieci z województwa kujawsko-pomorskiego. Rodzice mieli paszporty, ich dzieci nie miały żadnego dokumentu zezwalającego na przekroczenie granicy.– Wobec powyższego ojciec rodziny wpadł na pomysł, że wyręczy urzędników gminnych i sam wpisał swoje dzieci do paszportu. Z tak przygotowanymi dokumentami udali się w podróż do Czech. Na granicy okazali wielkie zdziwienie, gdy dowiedzieli się od funkcjonariuszy straży granicznej, że samowolne dokonywanie wpisów do dokumentów jest niezgodne z prawem. Czyn uznawany jest przez prawo za próbę oszustwa. Odebrano mu paszport i wszczęto w tej sprawie dochodzenie. Niefrasobliwość głowy rodziny doprowadziła do zakończenia wycieczki już na granicy – relacjonuje kpt. Grzegorz Klejnowski, rzecznik śląskiej straży granicznej.Po wejściu do Unii Europejskiej polskie dzieci mogą przekraczać jej granice na podstawie własnych paszportów lub dowodów osobistych. Mogą być także wpisane do paszportów lub dowodów osobistych rodziców. Takiego wpisu może dokonać wyłącznie upoważniony urząd.W tym samym dniu pogranicznicy przedstawili zarzut handlu papierosami bez polskiej akcyzy 58-letniemu mieszkańcowi Czechowic-Dziedzic. Od pewnego czasu straż graniczna prowadziła dochodzenie w sprawie nielegalnego obrotu papierosami bez polskich znaków akcyzy. W jego trakcie wielokrotnie zatrzymywała „płotki” przemycające drobne ilości papierosów do Czech. Tym razem udało się dojść do jednego z większych hurtowników papierosów. Mężczyźnie przedstawiono zarzut o przestępstwo skarbowe za posiadanie i handel ponad 49 tys. paczek papierosów bez polskiej akcyzy wartości blisko 220 tys. zł. Podejrzany nie przyznaje się do winy.Na przejściu granicznym w Pietrowicach Głubczyckich w dwóch autokarach rejsowych ze Słupska i Opola strażnicy ujawnili pięć kobiet ze sfałszowanymi paszportami. Na pierwszy rzut oka autentyczność dokumentów nie budziła wątpliwości. Kontrolerom podpadła nerwowość kobiet. Podczas rozmów z nimi wyszło na jaw, że nie są Polkami, chociaż posługiwały się naszym językiem bardzo dobrze. Były to Ukrainki wybierające się do pracy we Włoszech. Do Polski przyjechały legalnie. Trzy z nich już we Lwowie na bazarze kupiły polskie paszporty. Dwie zaopatrzyły się w fałszywki w Warszawie. Za paszporty płaciły od 100 do 300 euro. Sprzedawcy wymienili fotografie prawowitych właścicielek paszportów na wizerunki podróżujących Ukrainek. Kobiety zostaną wydalone z Polski. Sprawa będzie miała także swój finał w sądzie, gdzie zapadnie wyrok za próbę nielegalnego przekroczenia granicy na podstawie cudzych dokumentów. Grozi za to grzywna lub pozbawienie wolności do trzech lat.

Komentarze

Dodaj komentarz