20042514
20042514


Z okazji zacnego jubileuszu członkowie rybnickiego bractwa postanowili zorganizować pierwsze mistrzostwa Polski w strzelaniu z broni czarnoprochowej, na które przyjechali członkowie bractw strzeleckich m.in. z Krakowa i Wrocławia. Takie strzelanie w dawnym stylu to to, co kurkowi bracia lubią najbardziej. Używają do niego współczesnych replik dawnej broni. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, jeżeli pierwowzór takiego karabinu pochodzi sprzed 1850 roku, można go kupić bez jakichkolwiek pozwoleń i rejestracji. Oczywiście trzeba być jeszcze osobą majętną, bo taki karabin kosztuje ok. 1200-1300 zł. Sam moment naciśnięcia spustu poprzedza ceremoniał ładowania broni, a to nie lada sztuka.– Cała uciecha polega praktycznie na dokładnym załadowaniu broni. Musi być odpowiednia naważka prochu, dokładnie ułożona tzw. przebitka (krążek filcu) i dobrze wprowadzona do lufy kula. Musi ona przejść przez cały przewód lufy i wciąć się w bruzdy jej gwintowania. Kule można kupić gotowe, ale wielu kurków przygotowuje je własnoręcznie, używając do tego specjalnych szczypiec. Ładunek prochu musi być odpowiedni do danej broni. Przyjmuje się, że w przypadku karabinu porcja prochu powinna ważyć tyle, ile waży jedna trzecia część kuli, a w przypadku pistoletu waga użytego prochu powinna być równa jednej piątej wagi kuli – mówi Marek Harczuk z rybnickiego bractwa. Strzelanie ma we krwi, bo jego ojciec był przed wojną oficerem artylerii. Strzelectwo podobało mu się już od wczesnej młodości i zanim reaktywowano rybnickie bractwo kurkowe, uprawiał strzelectwo w klubie przy rybnickim LOK-u.W uroczystym otwarciu strzeleckich mistrzostw wziął udział prezydent Rybnika Adam Fudali i przewodniczący rady miasta Michał Śmigielski. Z kilkoma innymi zaproszonymi gośćmi wzięli oni później udział w strzelaniu z pistoletu do drewnianej tarczy honorowej, której tylko niewielką część zajmowała czarno-biała tarcza strzelecka. Większość strzelających z ok. 15-17 m przedziurawiła tarczę, co było żywo komentowane przez doświadczonych strzelców, jednak po strzale, który oddał prezydent Fudali, zaległa głucha cisza, bo na tarczy nie pojawił się żaden nowy otwór. Dopiero gdy strzelczy rybnickiego bractwa Adolf Siemaszkiewicz podszedł do tarczy, okazało się, że prezydent jednak trafił, i to w sam środek małej tarczy, co z daleko trudno było zauważyć. Gratulacjom nie było końca... – Wykorzystam tę tarczę na następnym plakacie wyborczym – żartował prezydent Fudali.Po południu na rybnickim rynku odbyła się intronizacja nowego króla kurkowego rybnickiego bractwa. Został nim Zbigniew Pacia, który z rąk swego poprzednika Leszka Maryjańskiego odebrał srebrny łańcuch z wizerunkiem kura. Podobne łańcuchy otrzymali również jego dwaj rycerze, pierwszy Piotr Kurek i drugi Marek Harczuk.Zbigniew Pacia strzelectwem sportowym pod auspicjami LOK-u para się od wielu lat. Z wykształcenia jest górnikiem elektrykiem, wiele lat przepracował na kopalni Szczygłowice, ale teraz prowadzi własną firmę zajmującą się remontami maszyn górniczych. Sam produkuje kule, którymi strzela, bo jak sam mówi, kule własnej roboty są najlepsze.Nie obeszło się bez wiwatów na cześć nowego króla. To na jego cześć odpalono ważącą blisko tonę replikę austriackiej armaty polowej z końca XVIII wieku. Budynki okalające rynek aż się zatrzęsły i zaraz odezwały się wszystkie możliwe alarmy.Uroczystość na rynku, w której wzięli udział członkowie wielu innych bractw z całej Polski, była też okazją do poświęcenia nowego sztandaru rybnickiego bractwa kurkowego, czego dokonał ks. biskup Gerard Bernacki. Najlepsi strzelcy zakończonych wcześniej mistrzostw Polski odebrali tam też swoje trofea. W całym turnieju wzięło udział ponad 40 zawodników. W strzelaniu z pistoletu najlepszy okazał się Marek Harczuk, zaś z karabinu najcelniej strzelał członek żorskiego bractwa Tadeusz Haręźlak. Natomiast w punktacji łącznej najwięcej punktów na swoim koncie zgromadził strzelczy rybnickich kurków Adolf Siemaszkiewicz.

Komentarze

Dodaj komentarz