20042601
20042601


– Długie lata chodzę już i jeżdżę na grzyby, ale takiego wielkiego jak ten jeszcze nie znalazłem – opowiada. – Tu u nas wyboru wielkiego nie ma, jak na grzyby to tylko do pobliskich rybnickich Brzezin, do lasu położonego między kopalnianymi hałdami. Wyszliśmy o piątej rano, znalazłem najpierw „poloka” (czerwony kozak), potem zwykłego kozaka i obok małego dębu tego wielkiego prawdziwka. Zaraz jak go zobaczyłem, mówię do żony: no to się pakujemy, więcej zbierać już nie musimy...Żona pana Huberta, Irena, już zdecydowała – nie marynaty, nie zupa grzybowa, ale jajecznica z minimum 15 jaj dla całej rodziny.

Komentarze

Dodaj komentarz