20042602
20042602


Lewandowscy całe życie mieszkali w Kazachstanie, ale zawsze czuli się Polakami. Polskę znali z opowieści rodziców. Jak tylko pojawiła się szansa na powrót do kraju przodków, postanowili z niej skorzystać. Cały dorobek życia spakowali do dwóch walizek i wsiedli do pociągu. Wyjechali z początkiem ubiegłego tygodnia. Przyjechali w piątek (11.06) rano do Warszawy. Z Dworca Centralnego odebrali ich wodzisławscy urzędnicy. Przywieźli do Wodzisławia, do dwupokojowego mieszkania, wygospodarowanego z zasobów miasta. Oprócz mieszkania w Wodzisławiu czekała na nich jeszcze jedna niespodzianka – stęskniona matka, 94-letnia Jadwiga Orzechowska. Na ich powrót czekali też synowie z rodzinami. Zmęczenie po czterodniowej podróży na moment odeszło.– Dziękuję wam wszystkim, że mogliśmy wrócić do ojczyzny. Teraz mam już wszystkich czterech wnuków z rodzinami i córkę z zięciem. Bóg zapłać – mówi szczęśliwa Jadwiga Orzechowska, matka pani Pauliny.Pani Jadwiga już od 10 lat mieszka w Polsce, w Lidzbarku Warmińskim. Przyjechała na zaproszenie brata. Cieszyła się z powrotu, ale brakowało jej najbliższej rodziny. Teraz ma już tutaj prawie wszystkich, bo w Kazachstanie pozostała jeszcze wnuczka z malutkim prawnuczkiem.Sama Polskę pamięta bardzo dobrze, bo wywieziono ją do Kazachstanu, gdy miała 26 lat. Zawsze chciała wrócić, ale nie wierzyła, że będzie to kiedykolwiek możliwe. Później, gdy jej się udało zamieszkać w kraju, tęskniła za tymi, co pozostali w Kazachstanie, ale po paru latach rodzina zaczęła się kompletować.Państwo Lewandowscy, zanim zawitali do Wodzisławia, byli w Polsce już dwukrotnie, ale tylko w odwiedzinach. Nie mogą uwierzyć, że tutaj będą mieszkać. Są szczęśliwi. Podoba im się mieszkanie i przyjęcie, jakie zgotowała im sąsiadka Genowefa, nie spodziewali się tyle serca od obcych ludzi.Oboje są na emeryturze. W Kazachstanie pani Paulina pracowała jako księgowa w państwowym gospodarstwie rolnym, a jej mąż był głównym technikiem.

Komentarze

Dodaj komentarz