20014607
20014607


Między innymi po to przybył do Żor. Zaprosili go działacze Stowarzyszenia „Bezpieczne Miasto”. -Mamy taki pomysł, by raz na kwartał zapraszać kogoś, kto może być dla młodzieży partnerem, kogo jej problemy zajmują-mówi komisarz Stanisław Żółtaniecki z żorskiej policji, aktywny członek stowarzyszenia.-Mają to być ludzie, którzy wiedzą dużo o zagrożeniach i potrafią o tym mówić.W hali sportowej na Marka Kotańskiego czekało około tysiąca młodych, uczniów żorskich gimnazjów i szkół średnich. Przyjęli go ciepło. Zresztą to stary wyjadacz medialny- choć spóźnił się o pół godziny i zastał młodzież znudzoną i zniecierpliwioną - w parę minut zapanował nad ogólnym rozgardiaszem. Po paru słowach już byli jego. Widział niejedno i jak nikt inny jest wiarygodny w opowiadaniach o narkomanii. Od 30 lat pracuje z uzależnionymi, bił na alarm, gdy o zjawisku mówiło się tylko w kategorii rozwydrzenia młodzieży na Zachodzie. Dziś można mówić o pandemii- 200 tysięcy uzależnionych, 2 miliony eksperymentujących z amfetaminą, marihuaną,12 tysięcy leczonych w ośrodkach monarowskich.-To choroba nieuleczalna- mówił o narkomanii.-Nigdy się z niej nie wychodzi, można się tylko zaleczyć.Dlatego proponuje młodym Ruch Czystych Serc. Tym razem odwołuje się nie do potrzebujących pomocy i wsparcia, ale do tych najsilniejszych, najzdrowszych. Mają tworzyć grupy 15-20-osobowe, które będą robić dużo dobrego. Co? To od nich zależy, mają pilnie rozglądać się wokół. Mają donosić i kapować na dealerów, znaleźć chorego, samotnego, któremu nie ma kto ugotować. Te grupy mają być początkiem społeczności terapeutycznej, budować dobro.Odpowiedź młodzieży żorskiej była chyba pozytywna, ale zdaje się, że pozostali realistami, bo przychodząc do Kotańskiego po autograf powątpiewali: „Panie Marku, tu nic nie będzie, nikt się nami nie zajmie”.Przytoczył to M.Kotański dwie godziny później, na spotkaniu z żorskimi nauczycielami:-W łańcuchu pomocy uzależnionym, szkoła powinna być jednym z najsilniejszych ogniw- grzmiał wypominając polskiej szkole iż jest” pomnikiem niemożności pedagogicznej”. -Trzeba skończyć z wypieraniem się narkomanii. Uczniów zaś dotkniętych nałogiem nie szykanować , nie wyrzucać czy relegować- ale wyciągnąć dłoń. Według naszych szacunków 95 proc. leczących się w ośrodkach Monar podaje, iż przyczyną ich stresu i sięgnięcia po narkotyk była szkoła.Od 2 lat Marek Kotański tworzy Centra Pomocy Bliźniemu. Pisze listy do władz miast, gmin, z prośbą o przekazanie mu zaniedbanych budynków, nikomu niepotrzebnych ruder, by tworzyć w nich domy dla bezdomnych i dla zarażonych. Nie otrzymał ani jednej odpowiedzi. Społeczności lokalne na wieść o tym, iż Kotański organizuje w pobliżu jakiś swój ośrodek reagują krucjatami, histerią, wybijaniem okien. Dotyczy to nie tylko narkomanów. Także i bezdomnych.-Zbudowaliśmy 157 noclegowni,zaś bezdomnych jest w Polsce 500 tysięcy i ta liczba stale rośnie -mówił Kotański. -To ludzie , których zdruzgotanie moralne nie pozwala im się podnieść. Są brudni, chorzy, agresywni. Mimo to trzeba z nimi być.Na pytanie Kotańskiego, kto podejmie się poprowadzić Koło Czystych Serc, podniosło się kilkanaście rąk. Być może więc coś z tego entuzjazmu charyzmatycznego guru urodzi się w Żorach i zaowocuje kawałkiem lepszego świata, wolnego od słabości i zagrożeń.Co by o Kotańskim mówić- jedno jest pewne: nie ma następcy. Jaki więc będzie ten świat, jeśli on przestanie walczyć o czyste klozety, podawać rękę chorym na AIDS, ciepłą zupę, zziębniętym i głodnym, zbierać odzież i bieliznę, tworzyć łańcuchy Czystych Serc?

Komentarze

Dodaj komentarz