Pies świętoszek


13 bm., w dniu wyborów do Parlamentu Europejskiego, ok. godz. 9 wezwano ich do lokalu wyborczego w dzielnicy Boguszowice, gdzie przy wejściu na salę gimnastyczną zwisał głową w dół nietoperz. Jako że w schronisku nie ma specjalistycznego sprzętu do łapania takich nieproszonych gości, stanęło na tym, że niezbyt lubianym przez ludzi ssakiem zajęli się rybniccy strażacy, mający doświadczenie w strącaniu gniazd os i wychwytywaniu rojów pszczół. Niedługo po tym schronisko powiadomiono o dużym psie, który zjawił się na niedzielnej mszy w kościele w Rybnickiej Kuźni.– To był malamut, duży, groźnie wyglądający pies i nie ma się co dziwić, że część ludzi wyszła z kościoła – wspomina Piotr Plucik, kierownik schroniska.Na miejscu, na wszelki wypadek, pojawił się radiowóz policji i straż miejska, z którą pracownicy schroniska współpracują na bieżąco. Psa świętoszka wyprowadzono z kościoła na tzw. sztywnej smyczy. Takich okazów nie jest w okolicy zbyt wiele, dlatego stosunkowo łatwo udało się dotrzeć do jego właścicielki.– Beztrosko stwierdziła, że sprzedała psa do Chwałowic, ale nie była w stanie podać ani nazwiska nowego właściciela, ani adresu, pod który pies trafił. W końcu stwierdziła, że mamy z nim zrobić, co nam się podoba – opowiada Piotr Plucik.Na szczęście okazały czworonóg szybko znalazł w schronisku nowego właściciela.10 bm. pracownicy schroniska towarzyszyli policjantom, którzy zaalarmowani przez sąsiadów siłą weszli do jednego z budynków przy ul. Raciborskiej, by zająć się ujadającymi w środku dwoma psami. Jak się okazało, ich właścicielka kilka dni wcześniej zmarła.Nie jest uregulowana sprawa zwierząt, które padają ofiarami samochodowych potrąceń, utarło się więc, że do pomocy wzywa się właśnie pracowników schroniska. W ostatnim czasie w ten sposób trafiły tu trzy sarny. W pierwszym przypadku, po opatrzeniu ran przez weterynarza, zwierzę wypuszczono do lasu, ale w dwóch następnych, gdy do schroniska trafiły sarny m.in. z otwartymi złamaniami przednich i tylnych kończyn, weterynarz był już bezradny. 23 bm. w środku nocy pracownika schroniska wezwano też do potrąconego w Boguszowicach Starych owczarka niemieckiego. Pies miał złamany kręgosłup i nadawał się tylko do uśpienia.– Przypadki psów przychodzących do szkoły bądź przesiadujących na klatkach schodowych to dla nas już chleb powszedni. Ale zdarzają się też niespodzianki. Niedawno jakiś wędkarz znalazł nad brzegiem Zalewu Rybnickiego cztery szczeniaki (kundelki). Pewnie ktoś chciał je utopić, ale zmiękło mu serce i tam je zostawił. Psy szybko trafiły do tzw. adopcji i nie ma już po nich w schronisku śladu – opowiada P. Plucik.Obecnie w rybnickim schronisku przebywa 230 psów; to liczba optymalna, ale wakacje to okres, gdy zwierząt zwykle przybywa, a nie ubywa. Ze względu na dużą liczbę podopiecznych schronisko nie uruchomi tego lata wakacyjnego hotelu dla czworonożnych pupili. Najbliższy psi hotel prowadzi schronisko w Raciborzu – tel. 415 88 44.

Komentarze

Dodaj komentarz