Nawet łopaty nie wbił


Spółkę TBS Kuźnia Raciborska powołała rada miejska w styczniu 2000 r. Stuprocentowym właścicielem była gmina. Prezesem – Andrzej Florczuk, pełniący tę sama funkcję w TBS w Tychach. Początek był obiecujący. W sierpniu 2000 r. radni zdecydowali o wniesieniu do spółki 100 tys. zł kapitału pieniężnego i działki o powierzchni 0,36 ha u zbiegu ulic Piaskowej – Bema, wartej 117 tys. zł, na której miał powstać blok. 5.09.2000 r. gmina podpisała akt założycielski TBS w Kuźni Raciborskiej. Po ogłoszeniach wpłynęły podania od 37 osób, chętnych głównie na mieszkania dwu- i trzypokojowe. Zakładając, że część zainteresowanych może się wykruszyć, rozważano więc wybudowanie dwóch budynków czteropiętrowych o 10 mieszkaniach każdy albo jednego bloku z 24 lokalami. Spółka nie potrafiła jednak zdobyć pieniędzy na rozpoczęcie inwestycji. Okazało się też, że nie ma możliwości zdobycia tzw. szybkiego kredytu na budowę z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Przygotowania utknęły w martwym punkcie. W maju 2001 r. chętnych na mieszkania było 30, w 2003 r. już tylko pięciu. Wiele osób zrezygnowało, kiedy dowiedziało się, ile kosztuje mieszkanie w TBS. Najemca musi wpłacić kaucję 10 tys. zł, potem miesięcznie wydałby około 700 zł na czynsz i media za mieszkanie o powierzchni około 50 mkw. Ceny, porównywalne do stawek obowiązujących w innych TBS-ach, dla mieszkańców Kuźni były nie do przełknięcia. Za takie same metrażowo mieszkania komunalne w mieście płacą połowę mniej. Do tego dochodziła kaucja. Wielu zainteresowanych mieszkaniami w TBS znalazło sobie inne lokale.W maju TBS formalnie przestał istnieć. Teraz burmistrz powoła likwidatora, który zamknie bilans spółki. Prawdopodobnie do końca roku gmina odzyska 100 tys. zł swojego kapitału włożonego do spółki.– Być może temat TBS wróci, gdy zmienią się zasady pozyskiwania mieszkań. Na razie są one za drogie. Niewykluczone, że jak pojawi się okazja, spróbujemy w inny sposób pozyskać pieniądze na mieszkania – mówi sekretarz gminy Andrzej Migus.

Komentarze

Dodaj komentarz