20043409
20043409


– Okolica ładna, cicha, spokojna. O takie miejsce nam chodziło, gdyż mamy alergiczne dziecko. W dodatku okazało się, że również sąsiedzi są życzliwi i przyjaźni – mówi kobieta.Nieruchomość w Czuchowie nabyła od starszego mężczyzny za pośrednictwem agentki. Rodzina, a w szczególności dzieci, były zachwycone terenem. Spokój skończył się w nocy 9 sierpnia. Ponieważ przy posesji znajdowało się duże szambo, Miśniakowa grubsze porządki rozpoczęła od wyczyszczenia tegoż przybytku. – Gdzieś po dziewiątej wieczorem zauważyłam, że w WC wybijać zaczęła woda. Zawołałam brata i mówię mu, żeby poszedł zobaczyć, czy czasem aby coś się nie zatkało w szambie. Brat poszedł i po dłuższej chwili zaczyna nas wołać.Oczom zebranych nad szambem domowników ukazał się obraz niczym z horroru. W kloace pływał średnich rozmiarów pies bez głowy. Kobieta w te pędy pognała do domu, złapała za telefon i nie patrząc na porę, zaczęła dzwonić do córki poprzedniego właściciela, by powiadomić ją, jaki spadek pozostawił nowym lokatorom jej ojciec. – Przy okazji postraszyłam ją policją, sanepidem, gazetą, telewizją i czym tylko się dało, jeżeli natychmiast z tym czegoś nie zrobią. Jak tak można było? Nawet gdyby ten pies zdechł tak sam z siebie, to przecież kiedyś żył i czuł, służył swojemu panu, więc powinno się go potraktować jakoś inaczej, godniej – wywieźć do spalarni czy choćby zakopać w ogródku, a nie wyrzucić do szamba – oburza się kobieta.Jakież było zdziwienie wszystkich, kiedy nazajutrz, 10 sierpnia, tuż po godz. 7 były właściciel zrobił im pobudkę. Pani Danuta poszła i pokazała mu nocne odkrycie. Mężczyzna zaklinał się na wszystkie świętości, że to nie jego pies, bo swoje dwa rozdał, ale przysięgał, że martwe zwierzę usunie. Po tym wszystkim pojechał i odmieniony wrócił z policją. Kiedy funkcjonariusze stwierdzili, ze sprawa nie należy do policji, tylko do sanepidu i właścicielki posesji, odwrócił się na pięcie i odszedł. Kobiecie nie pozostało nic innego jak spełnić jedną z wieczornych gróźb. Złapała za telefon i powiadomiła redakcję i rybnicką komendę. Sprawa ruszyła do przodu. Po południu na posesji pani Miśniak zjawił się dzielnicowy. Spisał zeznania, dokonał wizji lokalnej i ruszył przesłuchiwać sąsiadów. – To jest pies poprzedniego właściciela, taki średni jasny, podpalany – orzekli zgodnie po obejrzeniu zawartości szamba. Przy okazji wyszło na jaw, że kiedy trzy lata temu właściciel wyprowadził się z posesji, na działce zostały dwa psy, które zjawiał się dokarmiać co dwa, trzy dni. Według sąsiadów jeden zdechł przy budzie, a drugi zniknął w okolicach wakacji ubiegłego roku.– Ustaliliśmy miejsce zamieszkania poprzedniego właściciela posesji. Zostanie przeprowadzone postępowanie z art. 35 ustawy o ochronie zwierząt. Będziemy starali się też ustalić, w jaki sposób zwierzę znalazło się w szambie, no i co się stało z jego głową – poinformowała nadkomisarz Aleksandra Nowara, oficer prasowy KMP w Rybniku.– Z naszej strony przekazaliśmy sprawę do wydziału gospodarki komunalnej, natomiast w oparciu o obowiązujące przepisy odnośnie porzucenia padliny burmistrz wyda decyzję właścicielowi posesji o usunięcie zwierzęcia. W tym celu z Opola przyjedzie wóz asenizacyjny. Gmina będzie się starać pomóc nowej właścicielce posesji – wyjaśnia Krzysztof Kluczniok, szef wydziału kryzysowego.
1

Komentarze

  • Tik 08 maja 2022 06:15należało wyłowić psa i zakopać. Sielanka trwałaby dalej

Dodaj komentarz