20043608
20043608


Minął rok, można się już pokusić o pierwsze oceny, weryfikacje oczekiwań i stanu faktycznego. Aby taka klasa powstała, musiał zostać opracowany wewnętrzny regulamin, precyzujący, jakie dzieci mogą trafić do klasy integracyjnej, a dokładniej z jakim stopniem upośledzenia. Musiały również powstać udogodnienia dla dzieci niepełnosprawnych, jak podjazdy, sala rekreacyjna. Następnym etapem było wytypowanie przez poradnię pedagogiczno-psychologiczną dzieci spełniające określone wymogi.Do klasy integracyjnej w SP nr 34 chodzi 18 dzieci, w tym pięcioro z różnym stopniem upośledzenia. Są to dzieci upośledzone fizycznie (jedna z dziewczynek jeździ na wózku inwalidzkim), jak również z upośledzeniem umysłowym. Dzieci chorujące przewlekle również są brane pod uwagę przy doborze kandydatów. O różnicach między klasą tradycyjną a integracyjną, jak również o stosunkach panujących między dziećmi, opowiadają wychowawczynie: Barbara Musiolik oraz Katarzyna Zachradnik: – Na początku byłyśmy pełne obaw – wspomina pani Katarzyna. – Nie wiedziałyśmy, jak będzie przebiegać współpraca z rodzicami, jakie będą panować relacje między dziećmi. Dziś już wiemy, że nie było czego się obawiać! Rodzice wszystkich dzieci bardzo mocno zaangażowali się w życie klasy. Znaleźli sponsorów, którzy ufundowali komputer oraz wiele innych przedmiotów potrzebnych do tej specyficznej pracy. Więź, jaka wytworzyła się między rodzicami, ich pełna zaangażowania postawa bardzo nas podbudowała. Najważniejsze jednak są wspaniałe relacje między dziećmi. Niesienie pomocy, opieka nad dziećmi upośledzonymi stały się czymś powszechnym, a widok wózka inwalidzkiego nie stanowi żadnej sensacji.– Zasadniczą różnicą jest to, iż zajęcia prowadzą zawsze dwie osoby. Co do programu, to jest on jedynie modyfikowany dla dzieci z upośledzeniami. Najważniejsze jest, aby był dostosowany do ich możliwości. Nie ma więc mowy, aby dzieci zdrowe były narażone na jakiekolwiek niedogodności. Wszyscy uczniowie są normalnie oceniani i na pewno ich umiejętności nie są gorsze od tych, które posiadają dzieci uczące się w klasach standardowych – zapewnia pani Barbara.Wszystkie dzieci należą do gromady zuchowej Rybnickie Skrzaty. Cotygodniowe zbiórki dodatkowo wpływają na tworzenie zdrowych relacji między dziećmi. Zdobywanie przeróżnych sprawności wpływa bardzo mobilizująco, a każda udana próba stanowi poważne wzmocnienie dla młodych zuchów.Realizowany jest również program współpracy z rodzicami. Raz jest to zabawa taneczna, innym razem wspólny wyjazd na basen; wszystko ma służyć jak najlepszemu poznaniu wzajemnych potrzeb i oczekiwań. Do sukcesów należy również zaliczyć udział w międzynarodowym festiwalu klas integracyjnych w Wiśle, gdzie występy Rybnickich Skrzatów były przyjmowane owacyjnie.– Nie mam wątpliwości co do tego, że warto było utworzyć taką klasę – ocenia Barbara Musiolik: – Po roku pracy już widać efekty, wierzę, że z każdym kolejnym rokiem będzie jeszcze lepiej. Katarzyna Zachradnik dodaje: – Wszystkie cele, jakie zakładaliśmy, zostały osiągnięte, czasami efekty przerastały nasze oczekiwania, dlatego z pełną werwą wchodzimy w nowy rok szkolny.W tym roku również utworzono klasę integracyjną dla pierwszoklasistów, a placówka otrzymała status szkoły z oddziałami integracyjnymi. Program jest realizowany przez cały czas trwania nauki w szkole podstawowej, a więc sześć lat. Słowa uznania należą się wszystkim, którzy poprzez swoją pracę propagują idee tolerancji i zrozumienia dla ludzi chorych. Widać w świecie pełnym podziałów jest jeszcze miejsce na integrację i wspólną, zdrową egzystencję wszystkich ludzi.

Komentarze

Dodaj komentarz