20043708
20043708


Kaczyka to urokliwa, niewielka miejscowość położona w Bukowinie rumuńskiej. Gmina ma 4,5 tys. mieszkańców i składa się z pięciu wsi. Największa – Kaczyka – liczy ok. 1,6 tys. mieszkańców. Przedstawiciele władz samorządowych Kaczyki oraz tamtejszej Polonii zjawili się w Rybniku z czterodniową wizytą. W podpisanym dokumencie zapisano, że przy formułowaniu ogólnych zasad współpracy jako jeden z celów zostanie postawiony rozwój kontaktów między mieszkańcami, współpraca szkół, wymiana dzieci i młodzieży, a także wymiana w dziedzinie kultury, turystyki i sportu.Inicjatorem nawiązania kontaktów z Rumunami byli przed kilku laty samorządowcy ze Świerklan.– W 1997 roku na zaproszenie księdza proboszcza Teodora Suchonia z sąsiednich Chwałowic do tamtejszej parafii przyjechała wycieczka Polonii z Rumunii. Wszystko stało się za sprawą nauczycielki z Chwałowic, pani Barbary Dworznikowskiej, która w ramach misji zorganizowanej przez polskie Ministerstwo Edukacji przez dwa lata uczyła w szkole w Kaczyce języka polskiego. Uczestnicy wycieczki odwiedzili też naszą miejscowość i tak nawiązaliśmy pierwsze kontakty. Wkrótce z kilkoma innymi przedstawicielami naszej gminy sam pojechałem do Kaczyki, która nas urzekła. Efektem kolejnych spotkań było podpisanie w 1998 roku porozumienia o współpracy naszych gmin. Potem nastąpił mały zastój we wzajemnych kontaktach, ale w tym roku postanowiliśmy odnowić je, ale już na szczeblu powiatu. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej mówi się o jej poszerzeniu o kolejne kraje, m.in. Rumunię i Bułgarię. Wydaje się, że takie jednoczenie się Europy musi mieć również wymiar międzyludzki i takie właśnie kontakty na niższym szczeblu temu sprzyjają. Tak najskuteczniej likwiduje się różne bariery i wzajemne uprzedzenia. Kontakty z gminą Kaczyka mają wiele plusów. Jadąc do rozwiniętych państw zachodnich, możemy nabawić się kompleksów, zaś w Rumunii dojdziemy do przekonania, że wcale u nas nie jest tak źle, a w niektórych dziedzinach możemy wręcz uchodzić za przykład sukcesu – mówi Piotr Ziszczoł, były wójt Świerklan, a obecnie radny powiatowy.Starosta Damian Mrowiec podkreśla, że nie szuka partnerów silnych ekonomicznie, ale takich, którym można jakoś pomóc, np. w przystąpieniu do unii.– Rozumiem, że wynik unijnego referendum w Kaczyce powiat rybnicki bierze na siebie...?– No może nie dosłownie. Chcemy być dla nich raczej pomostem do unii. Gdy mieszkańcy Kaczyki zobaczą, jakie przemiany zachodzą u nas po przystąpieniu do UE, na pewno zaakceptują taki kierunek rozwoju swego kraju. Z tego, co wiem, Polacy z Kaczyki przyjeżdżają do kraju i widzą, jak nasz kraj się zmienia. Prawdopodobnie w najbliższym czasie rada powiatu podejmie stosowną uchwałę, która pozwoli na podpisanie umowy partnerskiej. Nie sięgamy po rozwiązania najłatwiejsze, jak szukanie partnerów w Niemczech, Austrii czy Włoszech. Rumunia to naprawdę Europa, można się o tym przekonać, oglądając ich zabytki czy patrząc na wykształcenie mieszkańców. Wystarczy zresztą porównać, ile medali zdobyli na ostatnich igrzyskach w Atenach Polacy (10), a ile Rumuni (19). To też świadczy o postępie cywilizacyjnym – mówi starosta Damian Mrowiec.W składzie rumuńskiej delegacji znalazła się m.in. Cristina Cehaniuc, prezes funkcjonującego tam Domu Polskiego, która o tamtejszej Polonii wie chyba najwięcej.– Nasze dzieci uczą się języka polskiego nie jako języka obcego, ale jako języka ojczystego w ramach zajęć fakultatywnych. Od 1990 roku przyjeżdżają do naszej szkoły nauczyciele z Polski, teraz jest to akurat nauczycielka z Krakowa. Gmina liczy pięć wsi, a Polacy mieszkają tylko w dwóch z nich – w Kaczyce i w Nowym Solońcu – i w tamtejszych szkołach są lekcje polskiego. W Kaczyce jest 270 polskich rodzin, ale nie wszystkie chcą się przyznać do polskich korzeni. Jeśli to matka jest Polką, można mieć pewność, że nauczy swe dzieci języka polskiego, bo to ona spędza z nimi najwięcej czasu. Jeśli jest Rumunką, a ojciec Polakiem, to wygląda to już nieco inaczej. W latach 1791-92 mieszkańcy Bochni i Wieliczki przyjechali „za chlebem” w nasze strony, znane ze złóż soli, i zbudowali kopalnię. Odtąd wieś zaczęła się rozwijać. Po pierwszej, a potem po drugiej wojnie światowej duża część Polaków wróciła do kraju, wyjechała głównie inteligencja. Z kolei teraz wiele osób przyjeżdża do nas z Polski, by szukać swoich korzeni. To właśnie potomkowie tych Polonusów, którzy wrócili do Polski w pierwszej połowie XX wieku. Wciąż wiele osób, zwłaszcza młodych, opuszcza rodzinną wieś, przenosząc się do miasta. Nowa kopalnia soli zatrudnia dziś ok. 200 osób; kiedyś pracowało tam znacznie więcej górników, ale u nas też nastąpiła restrukturyzacja. Większość rodzin utrzymuje się z rolnictwa. Wieś jest ładna, ale niebogata. Dociera do nas wielu turystów nie tylko z Polski, ale i z innych zakątków Europy, którzy zwiedzają m.in. starą kopalnię soli, będącą największą atrakcją turystyczną naszej miejscowości. Mamy u nas też sanktuarium maryjne z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, mieszczące się w stuletnim kościele. Można do nas przyjechać, nocleg zawsze się znajdzie.Kaczyka może być przykładem dla całej Rumunii i Europy, od 200 lat żyją tam zgodnie przedstawiciele różnych mniejszości: są Rumuni, Polacy i dwie rodziny niemieckie. W zgodzie żyją też katolicy, prawosławni i grekokatolicy – mówi Cristina Cehaniuc z domu Nawrocka, której prapradziadkowie urodzili się w Polsce.W czasie czterodniowego pobytu w Polsce goście z Rumunii odwiedzili m.in. obóz koncentracyjny w Oświęcimu, wypoczywali też nad Zalewem Rybnickim.

Komentarze

Dodaj komentarz