Wszystko zaczęło się w 1991 r., gdy w budynku przy Szkole Podstawowej nr 7 zjawił się Dariusz Kachel. W mieszczącej się tam małej piwnicy Witold Kozaczkiewcz, młody nauczyciel matematyki, ćwiczył grę na gitarze. Początkowo Darek przyglądał się jego próbom, aż w końcu sam spróbował swych sił i złapał za gitarę. Po roku spotkań, w czasie których obaj próbowali gry na różnych instrumentach, dokonali wyboru: Witek poprzestał na gitarze elektrycznej, a Darek na basowej. Wtedy postanowili założyć zespół rockowy, do którego weszli koledzy obu mężczyzn. Skład grupy ciągle się zmieniał, a ich występy ograniczały się do spotkań w przyszkolnej kanciapie, zdołali jednak nagrać pierwszą kasetę demo. W 1995 r. w Apogeum pojawił się klawiszowiec Jarosław Śmieja. – Dałem mu kasetę z naszymi nagraniami i zaproponowałem, by przystąpił do zespołu. Jarek następnego dnia oddał mi kasetę, mówiąc, że się pomyliłem i dałem nagrania jakiejś profesjonalnej kapeli – wspomina ze śmiechem Witek Kozaczkiewicz.W 1997 r. pojawiła się ich pierwsza płyta „Wołanie”, jednak w ciągu tych dwóch lat skład zespołu wciąż nie mógł się ustabilizować i za każdym razem ktoś odchodził.– Najczęściej był to solista, któremu uderzała tzw. woda sodowa do głowy. Stabilizacja Apogeum trwała więc dłużej niż sama działalność, co jest pewną przestrogą dla młodych zespołów – mówi Witek.Sytuacja zmieniła się w 2000 r., gdy solistką została Klaudyna Jackiewicz-Dudek – studentka Akademii Muzycznej w Katowicach. To ona zaprosiła na próbę zespołu kolegę ze studiów Bartka Urbanowicza.– Chłopcy z Apogeum zaproponowali mi, bym coś zaśpiewał, więc zaśpiewałem. Wtedy był także inny wokalista, Piotr Kaletka, który nagrał z zespołem płytę „Znak”. Zdziwiłem się więc bardzo, gdy kilka dni później chłopcy zjawili się w Katowicach i zaproponowali mi, bym się do nich przyłączył – opowiada Bartek.Od tej chwili ustalił się w końcu dzisiejszy skład Apogeum – prócz Witka, Darka, Jarka, Klaudyny i Bartka tworzą go gitarzysta Szymon Skoczylas i perkusista Krzysztof Gałuszka.Kapela obrała sobie cel: grać, dzięki temu uprzyjemniać sobie życie, by na koniec pozostawić po sobie znak – tak też nazwali swoją pierwszą płytę. Aby osiągnąć ten cel, muzycy nie bali się eksperymentować ze swoją twórczością.– „Znak” to połączenie elementów jazzu z typowym rockowym, wręcz metalowym brzmieniem, a zarazem z fragmentami muzyki pulsującej, bliskiej techno – ocenia Witek.– Dlatego krytyk muzyczny mógłby nam zarzucić zbyt dużą swobodę w wyborze tego, co gramy, gdyż nie jest to typowy rock. Ale my to lubimy – dodaje Bartek.Apogeum wychodzi z założenia, że w muzyce nie ma nic zbyt odważnego, są tylko emocje i jeśli są one odebrane przez słuchaczy, to już jest sukces. Jak mówią o sobie członkowie kapeli – istnieją po to, by zamieniać szare dni w kolorowe nuty. I po części udaje im się to. Świadczy o tym chociażby fakt, iż są już znani w światku muzycznym. W ubiegłym roku ukazała się płyta „Siła”, dzięki której znaleźli się m.in. w „Teleexpressie”, a Marek Szach nakręcił teledysk do utworu „Motyle pocałunki”. Już w listopadzie ukaże się następny krążek zatytułowany „Twierdza”. Skąd ten tytuł? – Każdy z nas ma swoją twierdzę. Ta płyta to opowieść o czymś nieosiągalnym dla kogoś z zewnątrz – wyjaśnia ??Darek?? Kozaczkiewicz. Płyta zawiera klimaty rockowe z elementami artu czy orientalizmu. Piosenka promująca „Find your aim” przez trzy miesiące była w czołówce rockowej listy przebojów Programu I Polskiego Radia, znalazła się także w playliście kilku stacji rockowych. Teledysk do tego nagrania, nakręcony również przez Marka Szacha w studiu filmowym w Łodzi, budzi kontrowersje. – Zrobiliśmy eksperyment i jako utwór promujący płytę daliśmy bardzo mocny rockowy kawałek. Wiemy, że się podoba, podobnie jak teledysk, jednak przez media jest odbierany różnie – stwierdza Karina Drobny, menedżer Apogeum. Co budzi takie kontrowersje? Teledysk jest montażem niepublikowanych w mediach zdjęć z Iraku. – Cały ten utwór ma wymowę pokojową, więc nie rozumiemy, dlaczego stacje telewizyjne, np. „Teleexpress”, puszczają tylko ścieżkę dźwiękową – zastanawia się Witek. Kapela gościła też w programie ogólnopolskiej TVP 3 „Nie tylko o muzyce” oraz niedawno u Kuby Wojewódzkiego.O dziwo Apogeum jest mało znane w regionie śląskim, za to ogromną popularnością cieszy się na Podkarpaciu. – Tam pod sceną dzieją się kosmiczne rzeczy w czasie naszego występu. Nie wiemy, dlaczego tamtejsza publiczność cechuje się taką żywiołowością i spontanicznością, nie znaliśmy tego – śmieje się Bartek. Zespół miło wspomina niedawny festiwal „Magii rocka” w Lyskach, w czasie którego koncertowali przed TSA. – Wybraliśmy wtedy bardzo odważny program z pewnymi innowacjami, zupełnie odbiegający od muzyki, którą reprezentowała reszta kapel – wspomina Jarek Śmieja. Grupa występuje w całej Polsce, lecz jak przyznają jej członkowie, najlepiej czują się w Czechach, Słowacji i na Podkarpaciu.Menedżerem knurowskiej kapeli od trzech lat jest Karina Drobny, która wypromowała znane dzisiaj wszystkim pszowskie Łzy. Czy Apogeum ma również szansę na podobną karierę? – Jest to trochę trudne, gdyż ich muzyka balansuje między niszą a komercją. Utwory Łez są łatwe i przyjemne, a w przypadku Apogeum zdarzają się ciężkie kawałki, które media promują bardzo rzadko – ocenia Karina.O tym, jaka jest faktycznie muzyka Apogeum, będzie można się przekonać już w listopadzie. Zespół wyda wtedy nie tylko nową płytę, ale i wyruszy w minitrasę koncertową i wystąpi m.in. w Rybniku, Wodzisławiu, Gliwicach, Knurowie i na Podkarpaciu.
Wszystko zaczęło się w 1991 r., gdy w budynku przy Szkole Podstawowej nr 7 zjawił się Dariusz Kachel. W mieszczącej się tam małej piwnicy Witold Kozaczkiewcz, młody nauczyciel matematyki, ćwiczył grę na gitarze. Początkowo Darek przyglądał się jego próbom, aż w końcu sam spróbował swych sił i złapał za gitarę. Po roku spotkań, w czasie których obaj próbowali gry na różnych instrumentach, dokonali wyboru: Witek poprzestał na gitarze elektrycznej, a Darek na basowej. Wtedy postanowili założyć zespół rockowy, do którego weszli koledzy obu mężczyzn. Skład grupy ciągle się zmieniał, a ich występy ograniczały się do spotkań w przyszkolnej kanciapie, zdołali jednak nagrać pierwszą kasetę demo. W 1995 r. w Apogeum pojawił się klawiszowiec Jarosław Śmieja. – Dałem mu kasetę z naszymi nagraniami i zaproponowałem, by przystąpił do zespołu. Jarek następnego dnia oddał mi kasetę, mówiąc, że się pomyliłem i dałem nagrania jakiejś profesjonalnej kapeli – wspomina ze śmiechem Witek Kozaczkiewicz.W 1997 r. pojawiła się ich pierwsza płyta „Wołanie”, jednak w ciągu tych dwóch lat skład zespołu wciąż nie mógł się ustabilizować i za każdym razem ktoś odchodził.– Najczęściej był to solista, któremu uderzała tzw. woda sodowa do głowy. Stabilizacja Apogeum trwała więc dłużej niż sama działalność, co jest pewną przestrogą dla młodych zespołów – mówi Witek.Sytuacja zmieniła się w 2000 r., gdy solistką została Klaudyna Jackiewicz-Dudek – studentka Akademii Muzycznej w Katowicach. To ona zaprosiła na próbę zespołu kolegę ze studiów Bartka Urbanowicza.– Chłopcy z Apogeum zaproponowali mi, bym coś zaśpiewał, więc zaśpiewałem. Wtedy był także inny wokalista, Piotr Kaletka, który nagrał z zespołem płytę „Znak”. Zdziwiłem się więc bardzo, gdy kilka dni później chłopcy zjawili się w Katowicach i zaproponowali mi, bym się do nich przyłączył – opowiada Bartek.Od tej chwili ustalił się w końcu dzisiejszy skład Apogeum – prócz Witka, Darka, Jarka, Klaudyny i Bartka tworzą go gitarzysta Szymon Skoczylas i perkusista Krzysztof Gałuszka.Kapela obrała sobie cel: grać, dzięki temu uprzyjemniać sobie życie, by na koniec pozostawić po sobie znak – tak też nazwali swoją pierwszą płytę. Aby osiągnąć ten cel, muzycy nie bali się eksperymentować ze swoją twórczością.– „Znak” to połączenie elementów jazzu z typowym rockowym, wręcz metalowym brzmieniem, a zarazem z fragmentami muzyki pulsującej, bliskiej techno – ocenia Witek.– Dlatego krytyk muzyczny mógłby nam zarzucić zbyt dużą swobodę w wyborze tego, co gramy, gdyż nie jest to typowy rock. Ale my to lubimy – dodaje Bartek.Apogeum wychodzi z założenia, że w muzyce nie ma nic zbyt odważnego, są tylko emocje i jeśli są one odebrane przez słuchaczy, to już jest sukces. Jak mówią o sobie członkowie kapeli – istnieją po to, by zamieniać szare dni w kolorowe nuty. I po części udaje im się to. Świadczy o tym chociażby fakt, iż są już znani w światku muzycznym. W ubiegłym roku ukazała się płyta „Siła”, dzięki której znaleźli się m.in. w „Teleexpressie”, a Marek Szach nakręcił teledysk do utworu „Motyle pocałunki”. Już w listopadzie ukaże się następny krążek zatytułowany „Twierdza”. Skąd ten tytuł? – Każdy z nas ma swoją twierdzę. Ta płyta to opowieść o czymś nieosiągalnym dla kogoś z zewnątrz – wyjaśnia ??Darek?? Kozaczkiewicz. Płyta zawiera klimaty rockowe z elementami artu czy orientalizmu. Piosenka promująca „Find your aim” przez trzy miesiące była w czołówce rockowej listy przebojów Programu I Polskiego Radia, znalazła się także w playliście kilku stacji rockowych. Teledysk do tego nagrania, nakręcony również przez Marka Szacha w studiu filmowym w Łodzi, budzi kontrowersje. – Zrobiliśmy eksperyment i jako utwór promujący płytę daliśmy bardzo mocny rockowy kawałek. Wiemy, że się podoba, podobnie jak teledysk, jednak przez media jest odbierany różnie – stwierdza Karina Drobny, menedżer Apogeum. Co budzi takie kontrowersje? Teledysk jest montażem niepublikowanych w mediach zdjęć z Iraku. – Cały ten utwór ma wymowę pokojową, więc nie rozumiemy, dlaczego stacje telewizyjne, np. „Teleexpress”, puszczają tylko ścieżkę dźwiękową – zastanawia się Witek. Kapela gościła też w programie ogólnopolskiej TVP 3 „Nie tylko o muzyce” oraz niedawno u Kuby Wojewódzkiego.O dziwo Apogeum jest mało znane w regionie śląskim, za to ogromną popularnością cieszy się na Podkarpaciu. – Tam pod sceną dzieją się kosmiczne rzeczy w czasie naszego występu. Nie wiemy, dlaczego tamtejsza publiczność cechuje się taką żywiołowością i spontanicznością, nie znaliśmy tego – śmieje się Bartek. Zespół miło wspomina niedawny festiwal „Magii rocka” w Lyskach, w czasie którego koncertowali przed TSA. – Wybraliśmy wtedy bardzo odważny program z pewnymi innowacjami, zupełnie odbiegający od muzyki, którą reprezentowała reszta kapel – wspomina Jarek Śmieja. Grupa występuje w całej Polsce, lecz jak przyznają jej członkowie, najlepiej czują się w Czechach, Słowacji i na Podkarpaciu.Menedżerem knurowskiej kapeli od trzech lat jest Karina Drobny, która wypromowała znane dzisiaj wszystkim pszowskie Łzy. Czy Apogeum ma również szansę na podobną karierę? – Jest to trochę trudne, gdyż ich muzyka balansuje między niszą a komercją. Utwory Łez są łatwe i przyjemne, a w przypadku Apogeum zdarzają się ciężkie kawałki, które media promują bardzo rzadko – ocenia Karina.O tym, jaka jest faktycznie muzyka Apogeum, będzie można się przekonać już w listopadzie. Zespół wyda wtedy nie tylko nową płytę, ale i wyruszy w minitrasę koncertową i wystąpi m.in. w Rybniku, Wodzisławiu, Gliwicach, Knurowie i na Podkarpaciu.
Komentarze