20044212
20044212


Pięciu zatrzymanych, kilku rannych oraz uszkodzone pojazdy to bilans starć kibiców z policjantami. Do pierwszego starcia doszło tuż przed końcem pierwszej części meczu. Po zdobyciu przez gospodarzy drugiego gola kibic Śląska ubrany w kamizelkę fotoreportera zerwał jedną z flag wywieszonych przez sympatyków Górnika i zaczął uciekać w kierunku sektora zajmowanego przez kibiców gości. Fani miejscowej drużyny sforsowali ogrodzenie i nie oglądając się na pracowników firmy ochroniarskiej, ruszyli w pościg. „Fotoreporter” został powalony na ziemię i zatrzymany dopiero przez policjantów z oddziałów prewencji, pilnujących sektora z kibicami z Wrocławia. Interwencja policji zapobiegła też starciu pomiędzy grupami kibiców. Po kilku minutach udało się przywrócić spokój na trybunach.– Człowiek ten otrzymał kamizelkę uprawniającą do wstępu na bieżnię po przedstawieniu legitymacji prasowej. Dopiero później okazało się, że była ona sfałszowana – wyjaśnia komisarz Józef Mazur, rzecznik prasowy komendy miejskiej policji.Do groźniejszych starć doszło po zakończeniu meczu w bramie od strony ulicy Zielonej.– Grupa jastrzębskich pseudokibiców zaatakowała policjantów. W kierunku oddziałów prewencji ruszyła dwójka kibiców. Jeden z nich rzucił kamieniem – mówi J. Mazur.Kibice twierdzą zaś, że zostali sprowokowani.– Przy wyjściu ze stadionu policjanci zatrzymywali kibiców, aby uzyskać informacje o tym, kto brał udział w zamieszkach podczas meczu. Chłopaki chcieli odbić zatrzymanych – mówi jeden z kibiców.Po wyjściu ze stadionu na ulicy Zielonej 200-250-osobowa grupa kibiców zaczęła rzucać w mundurowych kamieniami i deskami. Doszło do bezpośredniej walki. Policja podjęła decyzję o użyciu broni gładkolufowej. Wystrzelono ok. 40 pocisków CHRB-20. Tymczasem jeden z kibiców znalazł zużyty nabój CHRB-50. Amunicja tym różni się od siebie, że z tej pierwszej można trafiać z odległości do 20 metrów, a z tej drugiej nawet do 50 metrów. Po zajściach do szpitala nie zgłosił się nikt poszkodowany przez kule. Jeszcze dwie godziny po zakończeniu meczu na mieście trwały gonitwy policji za nieletnimi kibicami.W wyniku starć z pseudokibicami kilku policjantów zostało rannych. Od rzucanych przedmiotów uszkodzone zostały też trzy radiowozy, dwa auta prywatne i kiosk, w którym wybito szyby.Czy do tego musiało dojść?Porządku na stadionie i w jego okolicach pilnowało 220 osób: 170 policjantów (80 z Jastrzębia i 90 z Katowic i Bielska) oraz 50 ochroniarzy.Policja od dawna wiedziała, że przyjazd kibiców Śląska Wrocław wywoła wśród miejscowych chuliganów dodatkową mobilizację. Nie był to pierwszy mecz zaliczany do spotkań o podwyższonym ryzyku na stadionie miejskim. Przed pięciu laty doszło do regularnej bitwy pomiędzy miejscowymi kibicami a grupą sympatyków Zagłębia Sosnowiec. Wtedy też policja wiedziała, że może dojść do starć, i nie potrafiła im przeciwdziałać. Teraz, na dwa tygodnie przed meczem ze Śląskiem, policjanci zatrzymali dwóch kibiców z Wrocławia, którzy przybyli do Jastrzębia na rekonesans – fotografowali stadion, bramy wejściowe, ogrodzenie. Mimo to i tym razem nie udało się funkcjonariuszom spacyfikować kibiców. Dodam, że koszty zapewnienia bezpieczeństwa na meczu to wydatek minimum 30 tys. zł.– Jeśli eskalacja takich zdarzeń wciąż będzie narastać, to będzie zagrażać to życiu policjantów oraz mieszkańców. Musi dojść do porozumienia między władzami klubu, kibicami oraz policjantami. To wyjdzie na dobre klubowi – komentuje rzecznik policji.Prezes Górnika Joachim Langer zapowiedział, że zamierza wystosować do kibiców oświadczenie, w którym chce prosić o zaprzestanie tego typu zachowań.– Wydawało się, że wszystko będzie w najlepszym porządku. Kibice świetnie dopingowali drużynę. Po co były te walki z policjantami? Przecież można było spokojnie udać się do domów – mówi prezes klubu.W tym tygodniu sprawą starć na stadionie ma się zająć komisja do spraw bezpieczeństwa i porządku publicznego rady miasta.

Komentarze

Dodaj komentarz