20050605
20050605


– Scenariusz do tego spektaklu miałem już dość dawno. Jego treść jest jak najbardziej adekwatna do czasów współczesnych, bo mówi o odpowiedzialności ludzkiej. Wydawać by się mogło, że waga problemu nie przystaje do konwencji satyrycznej czy rozrywkowej. Jednak reakcja publiczności świadczyła, że spektakl spodobał się. Wydaje mi się, że taka forma była dla niej bardziej czytelna i przystępna – mówi Janusz Majewski, reżyser i scenarzysta spektaklu.W sztuce autorstwa Wiesława Turka występują: Gabriela Marusczyk, Marcin Słodczyk, Paweł Wilk, Paweł Mitura i Łukasz Niewelt. Dekoracje wykonała Wiesława Skaba. Muzykę napisał Adam Bednorz. Spektakl jest kameralny i przeznaczony dla małej widowni. Akcja toczy się w noc sylwestrową w gajówce 3 km od wioski. Trzech kolegów imprezuje. Niespodziewanie trafia do nich ciężarna kobieta z bólami porodowymi, prosząc o wezwanie lekarza. Koledzy, już mocno podpici, próbują zmusić się nawzajem do działania, bo tak naprawdę nikomu nie chce się ruszyć palcem. Nie brakuje przy tym głupich komentarzy w stylu: „Musisz akurat rodzić w sylwestra, nie możesz poczekać do jutra?”.Pewną ułomnością sztuki wydaje się ustawienie trójki głównych bohaterów od razu w roli pijanych. Z tego powodu całe przedstawienie grają jedną konwencją, charakterystyczną dla nietrzeźwych: nieskoordynowane ruchy i niewyraźny głos. Po kwadransie staje się to nudne, a po godzinie wręcz sztuczne. Gdyby przynajmniej było po nich widać postępujący wpływ alkoholu, bo demonstrują widzom, że raczą się nim obficie.Reżyser wyjaśnia, że akcja zaczyna się około godziny przed północą, zatem impreza trwała już na dobre, czego wyrazem było takie, a nie inne zachowanie głównych wykonawców.– Tu widzowie weszli prosto w imprezę sylwestrową – mówi Janusz Majewski.Zgoda, punkt wyjścia akcji bardzo ciekawy. Tylko że skoro reżyser i aktorzy podejmują się pewnego zadania aktorskiego, to niech je wykonają dobrze, aby uniknąć wyjaśniania po spektaklu, czemu wyszło, jak wyszło. Na dobrą sprawę jest to jednak pewien szczegół do dopracowania. Spektakl jako całość prezentuje się przyzwoicie, zapewniając godzinę rozrywki z nutą refleksji. Potwierdziła to zresztą widownia co rusz wybuchająca śmiechem. A o to przecież w satyrycznym przedstawieniu chodzi.

Komentarze

Dodaj komentarz