20050808
20050808


Na prezentację ligowców musiała ona czekać najdłużej, bo organizatorzy żużlowej gali postanowili przedstawić publiczności wszystkie generacje rybnickich żużlowców – od minizawodników z miniżużlowego klubu Rybki Rybnik po seniorów z ligowego zespołu. To, co można było zobaczyć, napawa optymizmem. Widać gołym okiem, że rosną kolejne pokolenia żużlowców i – co szczególnie cieszy – można mówić o pokoleniowej ciągłości. Zawodników „rybek”, chłopców w wieku od 8 do 15 lat, przedstawił ich trener Antoni Skupień, znakomity przed laty zawodnik ROW-u, a potem RKM-u Rybnik. Jego młodszy kolega z toru Mirosław Korbel prowadzi z kolei żużlową szkółkę RKM-u. Przysłowiowego elementarza jazdy na żużlowym torze uczy się tam obecnie 21 adeptów. W ubiegłym roku szkółka odbyła na torze aż 50 treningów, równie ambitne plany dotyczą zbliżającego się sezonu. Jak zapowiedział Mirosław Korbel, w tym roku sześciu, może ośmiu jego podopiecznych przystąpi do egzaminu na żużlową licencję, dającą prawo startu w oficjalnych zawodach. Chyba najmniej optymistycznie wypadła prezentacja drużyny ligowej. Po odejściu Mariusza Staszewskiego (Zielona Góra) i Mariusza Węgrzyka (Ostrów Wlkp.) jej siła rażenia zdecydowanie zmalała. Dyspozycja kilku podstawowych zawodników takich jak Szombierski, Romanek czy Roman Poważny to na dziś spory znak zapytania. Sporą niewiadomą jest również na razie Zbigniew Czerwiński, wychowanek rybnickiego klubu wypożyczony tu już po raz drugi w swej karierze z częstochowskiego Włókniarza, w którym nie miałby większych szans na pojawienie się w składzie ligowego zespołu. Potencjał ma spory, pytanie tylko, na ile zdoła go wykorzystać.Jak zwykle w czasie prezentacji największe zainteresowanie towarzyszyło osobom nowych obcokrajowców. Tym razem włodarze RKM-u postanowili postawić na przedstawicieli młodego pokolenia. Podstawowym obcokrajowcem ma być 23-letni Duńczyk Niels-Kristian Iversen, mający już za sobą całkiem udany debiut w Grand Prix. Jego zmiennikiem będzie 22-letni Rosjanin Renat Gafurow z Oktiabrska. Nie jest tajemnicą, że drugi zawodnik ligi rosyjskiej będzie zawodnikiem stosunkowo tanim w utrzymaniu, niewykluczone więc, że w kilku meczach zastąpi zawodników z krajowego składu, ku radości klubowej księgowej. Dotarcie Iversena i Gafurowa do Rybnika kosztowało ich sporo wysiłku, zwłaszcza że ten ostatni musiał pokonać dystans blisko 3 tys. km. Trudno więc zrozumieć, dlaczego choć na chwilę nie oddano im mikrofonu, by przynajmniej podzielili się z publicznością zwyczajowymi uprzejmościami. Potraktowano ich raczej jak misie z Zakopanego, które miały tylko uśmiechać się i pozować do zdjęć. Nie był to jedyny mankament prezentacji w TZR. Sympatycy żużla i zespołu „rekinów” niczego się na niej praktycznie nie dowiedzieli. Można było usłyszeć, kiedy i dlaczego rybnicki klub zmienił nazwę z Budowlani na Górnik, ale nikt nawet nie zająknął się na temat bliższych i dalszych planów drużyny, sparingów czy kwestii związanych z przygotowaniem sprzętu, którym kompleksowo ma się zajmować znakomity przed laty duński żużlowiec, mający za sobą również starty w drużynie RKM-u Brian Karger.Na scenie każdy z wywoływanych zawodników otrzymał od prezesa RKM-u Aleksandra Szołtyska nowy klubowy plastron. To, w co tym razem ubrano żużlowców, to już zwyczajny estetyczny niewypał. Nowy plastron jest brzydki, chaotyczny i nieczytelny.Tzw. honorowe plastrony prezes klubu wręczył prezydentowi Rybnika Adamowi Fudalemu i „Oziemu”, przedstawicielowi kibiców, którzy do tej pory dbali m.in. o pirotechniczną oprawę meczów rybnickich żużlowców.Prezydent Fudali, nawiązując do postawy zawodników w poprzednim sezonie i atmosfery, w jakiej toczyły się kontraktowe pertraktacje zawodników z klubem, zaapelował do żużlowców o większe zaangażowanie i przywiązanie do barw klubowych. Za kulisami głośno komentowano fakt, iż w konkursie grantowym klubowi żużlowemu miasto przyznało ze swego budżetu tylko 60 tys. zł, podczas gdy przed rokiem była to kwota 230 tys. zł. W klubie czynione są teraz starania, by ten brak spodziewanych pieniędzy względnie szybko uzupełnić.Organizatorzy prezentacji zadbali niestety również o tzw. część artystyczną. Tym razem obok dobrze znanego już kibicom Józefa Poloka pojawiła się najbardziej chyba trójwymiarowa artystka estradowa Śląska Joanna Bartel, czyli Andzia z serialu „Święta wojna”. Już pierwsza jej prezentacja, w czasie której zalotnie podrzucała biustem, szczególnie narażonym na ziemskie przyciąganie, wprawiła publikę w zachwyt. Z wypiekami na twarzy przyglądali mu się zwłaszcza młodziankowie z Rybek Rybnik. Najmłodsi na sali sportowcy nijak nie mogli później zrozumieć kolejnych dowcipów artystki. Trudno się dziwić, nadawały się może na wieczór kawalerski, ale na pewno nie na prezentację sportowej drużyny, na którą wielu kibiców wybrało się ze swymi nieletnimi pociechami. W sumie tłum kibiców więcej dowiedział się o biuście serialowej Andzi (żadna tam charakteryzacja) niż o zespole RKM-u, który miał być rzekomo głównym bohaterem wieczoru w teatrze. Zwyczajnie szkoda.

Komentarze

Dodaj komentarz