20051018
20051018


Przedszkole nr 2 mieści się w przybudówce Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1. To jedno ze starszych przedszkoli w mieście i ostatnie gminne w samym centrum miasta. Nieszczęściem przedszkola jest to, że mieści się w jednym budynku z liceum. Dyrekcja szkoły od lat narzeka na brak pomieszczeń i zabiega o nowe. Zwolnione przez przedszkole miejsce można będzie wykorzystać chociażby na potrzeby szkolnej biblioteki.Likwidacja przedszkola zaskoczyła rodziców. Jeszcze w grudniu władze miasta zapewniały ich o przenosinach placówki. – Mamy żal do naszych władz o brak jasnych reguł w prowadzeniu polityki oświatowej. Od blisko 12 lat nasze przedszkole było „zagrożone” likwidacją, ale ostatecznie zwyciężał zdrowy rozsądek. Dlaczego przez tak długi czas nie udało się wypracować jakiegoś satysfakcjonującego nas rozwiązania. Po raz kolejny urzędnicy zaspali, a konsekwencję będą ponosiły nasze dzieci – mówi Elżbieta Antoniewicz, mama czteroletniego Mateusza.Likwidację przedszkola boleśnie odczuje Monika Sałaga: – Nie wiem, co teraz zrobię. Nie stać mnie na prywatne przedszkole dla Piotrusia. Jako stażystka zarabiam 450 zł. Przed godz. 6 odjeżdża mój autobus. Do przedszkola przyprowadzam Piotrusia wpół do szóstej, panie odbierają go i często jeszcze kładą do łóżeczka, by sobie pospał, aż do siódmej, gdy przyjdą już wszystkie dzieci. Nie wyobrażam sobie, jak będzie wyglądało nasz życie, gdy zamkną przedszkole. Czy gdzie indziej wychowawczynie specjalnie dla mnie będą przychodzić tak wcześnie? Na pewno nie – płacze pani Monika.Część radnych popiera rodziców. Zbigniew Szurek zrobił w tym celu specjalną mapkę miasta, na której porozmieszczał wszystkie istniejące przedszkola. – Likwidujemy jedyne przedszkole w centrum miasta. Tutaj nie zostanie już nic. Natomiast w osiedlu Orłowiec w bardzo bliskiej odległości od siebie są aż trzy przedszkola. Czy z tego wynika, że wszyscy mieszkańcy Rydułtów mający małe dzieci mają przenieść się na Orłowiec?Zdaniem radnego Antoniego Warło argumentacja o ciasnocie w liceum, którego warunki lokalowe może poprawić uzyskanie dwóch sal przedszkola, nie ma większego uzasadnienia dla szkoły liczącej pięciuset uczniów. Problemem tej szkoły jest zaplecze do wychowania fizycznego. Tutaj potrzebna jest duża inwestycja.O pozostawienie „dwójki” apelowała do radnych Ewa Wieczorek, babcia przedszkolaka. – Walczy się z bezrobociem, a likwiduje przedszkole, do którego pracujące matki mogą posyłać dzieci. Kogo z nas, biednych, będzie stać na prywatne przedszkole? Pomagacie pijakom, którzy z opieki wyciągają pieniądze, a normalnym rodzinom utrudniacie życie. Czy wy macie serca z kamienia, czy same zera przed oczami? Wybraliśmy was po to, byście nas reprezentowali, ale nie macie żadnego szacunku do biednych. Zostawcie naszym dzieciom to przedszkole!Obecnie do Przedszkola nr 2 uczęszcza 50 dzieci. Nie ma już w nim „zerówki”, bo została przeniesiona do szkoły podstawowej. Przedszkolaki miałyby być rozparcelowane po innych placówkach. Tylko że – jak twierdzą rodzice – w tych najbliższych nie ma już miejsc. A inne są w znacznej odległości od ich domu. – Nie wszyscy mają samochody, a półtora kilometra dla trzyletniego dziecka to bardzo daleko – mówi mama trzyletniego chłopczyka.Próba przekonania radnych o pozostawieniu tej placówki nie powiodła się, 13 opowiedziało się za likwidacją, 6 przeciw i 2 się wstrzymało.Rodzice wychodzący z sali obrad nie kryli rozczarowania i rozgoryczenia. – Oszukali nas, najpierw mówili, że nie pozwolą nas skrzywdzić, a potem głosowali inaczej. To prawda, co mówiła pani Ewa. Oni mają serca z kamienia. Człowiek biedny się nie liczy, tylko pieniądze – mówi Alina Żołędniewska, mama trójki przedszkolaków.Wie, że nie będzie posyłała dziecka do innego przedszkola, bo jest za daleko. Latem nie ma problemu, ale zimą, przy takich mrozach jak teraz, nie wyobraża sobie dwukilometrowej wędrówki.

Komentarze

Dodaj komentarz