Tym razem od trampkarzy „sprzezywał” swoich graczy Franciszek Smuda. Odra nie tylko najwyżej przegrała w historii swoich występów w piłkarskiej ekstraklasie, nigdy jeszcze nie była zespołem tak bezradnym. Zdarzały się mecze, w których – nie bez racji – kibice doszukiwali się bardziej zakulisowej niż boiskowej gry, ale w tym przypadku mecz miał dla obu drużyn równie istotną wagę, a w dodatku wodzisławianie – będąc jego gospodarzem – uchodzili za faworyta.Mecz rozstrzygnął się w ciągu siedmiu minut. Od 18. do 25. minuty gry przyjezdni trzykrotnie umieścili piłkę w bramce Odry. Przy pierwszym golu bardzo ładną akcję zapoczątkowaną przez Cezarego Kucharskiego przeprowadzili Andrzej Kubica i Sławomir Nazaruk. Zaskoczona szybkością przeprowadzonego ataku wodzisławska defensywa przyglądała się, jak Kubica strzela z okolic lewego narożnika pola karnego przy krótkim słupku obok Mariusza Pawełka. Była to jedyna z pięciu bramek, przy których można by mieć pretensje do bramkarza gospodarzy. Pawełek nie miał szans na obronę strzałów w 23. min, gdy po rzucie wolnym wykonywanym przez Siklicia Kucharski zagrał głową do Kubicy, a ten z trzech metrów wsadził ją pod poprzeczkę; w 25. min, gdy po rzucie rożnym na długim słupku stało trzech niepilnowanych graczy Górnika, a z szóstego metra potężnym wolejem trafił w okienko bramki Sebastian Szałachowski; gdy ten sam zawodnik po rzucie wolnym wykonywanym w drugiej minucie doliczonego czasu gry w pierwszej połowie przez Siklicia przejął piłkę sparowaną w polu karnym przez Michała Stasiaka i w sytuacji sam na sam precyzyjnie uderzył z około pięciu metrów; szans na obronę nie było także po strzale Kucharskiego, gdy napastnik gości doszedł do piłki odbitej przez bramkarza Odry po wcześniejszym mocnym uderzeniu Kubicy w sytuacji sam na sam.Jeszcze gorzej niż łatwość, z jaką piłkarze z Łęcznej przedzierali się pod bramkę Pawełka, obserwowało się w sobotę nieumiejętność wodzisławskich graczy w wyprowadzaniu akcji ofensywnych, kiedy to nawet przy dużym zaangażowaniu osobowym piłkę łatwo przechwytywali przed szesnastym metrem rywale. Gospodarzom pozostawało strzelać z dystansu, ale w całym meczu tylko dwukrotnie zmusili w ten sposób Andrzeja Bledzewskiego do interwencji. Łęcznianie oddali osiem celnych strzałów i dwa niecelne, w przypadku zespołu Odry było odwrotnie.W środę (13 kwietnia o godz. 18) podopiecznych Franciszka Smudy czeka kolejna ciężka przeprawa. Cracovia po zwycięstwie nad Legią na pewno myśli po cichu o powtórzeniu w Wodzisławiu wyczynu Łęcznej.– W mojej karierze nie przeżyłem takiego meczu, żeby po 20 minutach było 0:3. Nie widziałem takich błędów w tyłach. To są błędy na poziomie trampkarza, a w najlepszym razie juniora. Nie wiem, dlaczego tak to wyglądało, czy to brak koncentracji, czy coś innego. Trzeba coś zrobić z taktyką – mówił po meczu trener Smuda, który mimo tak kompromitującego występu drużyny nie stracił zaufania prezesa, piłkarzy i kibiców.Odra Wodzisław – Górnik Łęczna 0:5 (0:4) Kubica 18. i 23. (główką), Szałachowski 25. i 45., Kucharski 67.Odra: Pawełek, Grzyb, Dymkowski, Stasiak, Popov (83. Myszor), Zganiacz (46. Kubisz – 77. żk), Muszalik, Rocki, Ziarkowski, Masłowski, Szewczuk (61. Woś).Łęczna: Bledzewski, Siklić, Bronowicki (7. żk), Jurkowski (85. żk), Popiela, Nkitović, Petrović, Szłachowski, Nazaruk (80. Madej), Kucharski (70. Jezierski), Kubica.
Tym razem od trampkarzy „sprzezywał” swoich graczy Franciszek Smuda. Odra nie tylko najwyżej przegrała w historii swoich występów w piłkarskiej ekstraklasie, nigdy jeszcze nie była zespołem tak bezradnym. Zdarzały się mecze, w których – nie bez racji – kibice doszukiwali się bardziej zakulisowej niż boiskowej gry, ale w tym przypadku mecz miał dla obu drużyn równie istotną wagę, a w dodatku wodzisławianie – będąc jego gospodarzem – uchodzili za faworyta.Mecz rozstrzygnął się w ciągu siedmiu minut. Od 18. do 25. minuty gry przyjezdni trzykrotnie umieścili piłkę w bramce Odry. Przy pierwszym golu bardzo ładną akcję zapoczątkowaną przez Cezarego Kucharskiego przeprowadzili Andrzej Kubica i Sławomir Nazaruk. Zaskoczona szybkością przeprowadzonego ataku wodzisławska defensywa przyglądała się, jak Kubica strzela z okolic lewego narożnika pola karnego przy krótkim słupku obok Mariusza Pawełka. Była to jedyna z pięciu bramek, przy których można by mieć pretensje do bramkarza gospodarzy. Pawełek nie miał szans na obronę strzałów w 23. min, gdy po rzucie wolnym wykonywanym przez Siklicia Kucharski zagrał głową do Kubicy, a ten z trzech metrów wsadził ją pod poprzeczkę; w 25. min, gdy po rzucie rożnym na długim słupku stało trzech niepilnowanych graczy Górnika, a z szóstego metra potężnym wolejem trafił w okienko bramki Sebastian Szałachowski; gdy ten sam zawodnik po rzucie wolnym wykonywanym w drugiej minucie doliczonego czasu gry w pierwszej połowie przez Siklicia przejął piłkę sparowaną w polu karnym przez Michała Stasiaka i w sytuacji sam na sam precyzyjnie uderzył z około pięciu metrów; szans na obronę nie było także po strzale Kucharskiego, gdy napastnik gości doszedł do piłki odbitej przez bramkarza Odry po wcześniejszym mocnym uderzeniu Kubicy w sytuacji sam na sam.Jeszcze gorzej niż łatwość, z jaką piłkarze z Łęcznej przedzierali się pod bramkę Pawełka, obserwowało się w sobotę nieumiejętność wodzisławskich graczy w wyprowadzaniu akcji ofensywnych, kiedy to nawet przy dużym zaangażowaniu osobowym piłkę łatwo przechwytywali przed szesnastym metrem rywale. Gospodarzom pozostawało strzelać z dystansu, ale w całym meczu tylko dwukrotnie zmusili w ten sposób Andrzeja Bledzewskiego do interwencji. Łęcznianie oddali osiem celnych strzałów i dwa niecelne, w przypadku zespołu Odry było odwrotnie.W środę (13 kwietnia o godz. 18) podopiecznych Franciszka Smudy czeka kolejna ciężka przeprawa. Cracovia po zwycięstwie nad Legią na pewno myśli po cichu o powtórzeniu w Wodzisławiu wyczynu Łęcznej.– W mojej karierze nie przeżyłem takiego meczu, żeby po 20 minutach było 0:3. Nie widziałem takich błędów w tyłach. To są błędy na poziomie trampkarza, a w najlepszym razie juniora. Nie wiem, dlaczego tak to wyglądało, czy to brak koncentracji, czy coś innego. Trzeba coś zrobić z taktyką – mówił po meczu trener Smuda, który mimo tak kompromitującego występu drużyny nie stracił zaufania prezesa, piłkarzy i kibiców.Odra Wodzisław – Górnik Łęczna 0:5 (0:4) Kubica 18. i 23. (główką), Szałachowski 25. i 45., Kucharski 67.Odra: Pawełek, Grzyb, Dymkowski, Stasiak, Popov (83. Myszor), Zganiacz (46. Kubisz – 77. żk), Muszalik, Rocki, Ziarkowski, Masłowski, Szewczuk (61. Woś).Łęczna: Bledzewski, Siklić, Bronowicki (7. żk), Jurkowski (85. żk), Popiela, Nkitović, Petrović, Szłachowski, Nazaruk (80. Madej), Kucharski (70. Jezierski), Kubica.
Komentarze