20051509
20051509


Tym razem od trampkarzy „sprzezywał” swoich graczy Franciszek Smuda. Odra nie tylko najwyżej przegrała w historii swoich występów w piłkarskiej ekstraklasie, nigdy jeszcze nie była zespołem tak bezradnym. Zdarzały się mecze, w których – nie bez racji – kibice doszukiwali się bardziej zakulisowej niż boiskowej gry, ale w tym przypadku mecz miał dla obu drużyn równie istotną wagę, a w dodatku wodzisławianie – będąc jego gospodarzem – uchodzili za faworyta.Mecz rozstrzygnął się w ciągu siedmiu minut. Od 18. do 25. minuty gry przyjezdni trzykrotnie umieścili piłkę w bramce Odry. Przy pierwszym golu bardzo ładną akcję zapoczątkowaną przez Cezarego Kucharskiego przeprowadzili Andrzej Kubica i Sławomir Nazaruk. Zaskoczona szybkością przeprowadzonego ataku wodzisławska defensywa przyglądała się, jak Kubica strzela z okolic lewego narożnika pola karnego przy krótkim słupku obok Mariusza Pawełka. Była to jedyna z pięciu bramek, przy których można by mieć pretensje do bramkarza gospodarzy. Pawełek nie miał szans na obronę strzałów w 23. min, gdy po rzucie wolnym wykonywanym przez Siklicia Kucharski zagrał głową do Kubicy, a ten z trzech metrów wsadził ją pod poprzeczkę; w 25. min, gdy po rzucie rożnym na długim słupku stało trzech niepilnowanych graczy Górnika, a z szóstego metra potężnym wolejem trafił w okienko bramki Sebastian Szałachowski; gdy ten sam zawodnik po rzucie wolnym wykonywanym w drugiej minucie doliczonego czasu gry w pierwszej połowie przez Siklicia przejął piłkę sparowaną w polu karnym przez Michała Stasiaka i w sytuacji sam na sam precyzyjnie uderzył z około pięciu metrów; szans na obronę nie było także po strzale Kucharskiego, gdy napastnik gości doszedł do piłki odbitej przez bramkarza Odry po wcześniejszym mocnym uderzeniu Kubicy w sytuacji sam na sam.Jeszcze gorzej niż łatwość, z jaką piłkarze z Łęcznej przedzierali się pod bramkę Pawełka, obserwowało się w sobotę nieumiejętność wodzisławskich graczy w wyprowadzaniu akcji ofensywnych, kiedy to nawet przy dużym zaangażowaniu osobowym piłkę łatwo przechwytywali przed szesnastym metrem rywale. Gospodarzom pozostawało strzelać z dystansu, ale w całym meczu tylko dwukrotnie zmusili w ten sposób Andrzeja Bledzewskiego do interwencji. Łęcznianie oddali osiem celnych strzałów i dwa niecelne, w przypadku zespołu Odry było odwrotnie.W środę (13 kwietnia o godz. 18) podopiecznych Franciszka Smudy czeka kolejna ciężka przeprawa. Cracovia po zwycięstwie nad Legią na pewno myśli po cichu o powtórzeniu w Wodzisławiu wyczynu Łęcznej.– W mojej karierze nie przeżyłem takiego meczu, żeby po 20 minutach było 0:3. Nie widziałem takich błędów w tyłach. To są błędy na poziomie trampkarza, a w najlepszym razie juniora. Nie wiem, dlaczego tak to wyglądało, czy to brak koncentracji, czy coś innego. Trzeba coś zrobić z taktyką – mówił po meczu trener Smuda, który mimo tak kompromitującego występu drużyny nie stracił zaufania prezesa, piłkarzy i kibiców.Odra Wodzisław – Górnik Łęczna 0:5 (0:4) Kubica 18. i 23. (główką), Szałachowski 25. i 45., Kucharski 67.Odra: Pawełek, Grzyb, Dymkowski, Stasiak, Popov (83. Myszor), Zganiacz (46. Kubisz – 77. żk), Muszalik, Rocki, Ziarkowski, Masłowski, Szewczuk (61. Woś).Łęczna: Bledzewski, Siklić, Bronowicki (7. żk), Jurkowski (85. żk), Popiela, Nkitović, Petrović, Szłachowski, Nazaruk (80. Madej), Kucharski (70. Jezierski), Kubica.

Komentarze

Dodaj komentarz