20051603
20051603


O nowej siedzibie podinspektor Edward Mazur, szef raciborskich stróżów prawa, rozmawiał z władzami samorządowymi i ówczesnym komendantem wojewódzkim na początku 2003 roku. Wspólnie zastanawiali się, czy bardziej uzasadniony ekonomicznie byłby remont obecnej komendy, czy też policja powinna poszukać nowego lokum. Wtedy też pojawił się pomysł przeniesienia garnizonu na teren byłych zakładów Prodryn przy ul. Bosackiej 42 i 44. Obiektami zarządzały po części urząd miasta i starostwo powiatowe, które przekazały teren skarbowi państwa z przeznaczeniem dla policji. Mundurowi z wydziału inwestycji i logistyki komendy głównej, uwzględniając wskazówki i życzenia kolegów z Raciborza, przystąpili do opracowania projektu nowej placówki. W budynku przy ul. Bosackiej zajmowanym m.in. przez powiatowego inspektora nadzoru budowlanego i geodezję, znajdą się portiernia, pokoje przyjęć interesantów, sztab dowodzenia, oficer dyżurny, rzecznik prasowy i wydział przestępczości gospodarczej. Z kolei tzw. stara octownia jest przeznaczona do rozbiórki. W jej miejscu powstanie nowy trzypiętrowy obiekt. Znajdą w nim lokum prewencja i wydział kryminalny oraz areszt. W jego piwnicach ma powstać strzelnica.Oddzielne budynki zajmą drogówka i wydział informatyki oraz logistyka i warsztaty naprawcze. W jednej z istniejących hal ma powstać sala gimnastyczna, druga zostanie przebudowana na garaże. Dzięki temu policjanci będą mieli wszystko na miejscu. Teraz na szkolenie strzeleckie muszą jeździć na jeden koniec miasta, a ćwiczenia sprawnościowe zaliczają na drugim. Komenda ma już pozwolenie na budowę, po jego uprawomocnieniu ogłosi przetarg na wykonawcę. Podinspektor Mazur twierdzi, że nowa siedziba ma większe znaczenie dla mieszkańców niż policjantów. Komendę odwiedza rocznie około 20 tys. ludzi. Są to świadkowie, pokrzywdzeni. Niestety, warunki lokalowe nie sprzyjają składaniu zeznań, a wręcz odstraszają. Tymczasem pokrzywdzeni zazwyczaj są zdenerwowani i emocjonalnie przeżywają swój problem. – W dodatku jeszcze muszą przez kilka, a nawet kilkanaście godzin przebywać w ciasnych, obskurnych pomieszczeniach – mówi podinsp. Edward Mazur. W obecnym budynku komendy od dziesiątków lat nie przeprowadzono konkretniejszych remontów. Były jedynie doraźne naprawy, gdy przeciekał dach czy odpadł tynk. Z zewnątrz gmach nie sprawia jeszcze najgorszego wrażenia, przypomina zaniedbaną kamienicę. Ale w środku razi siermiężnością minionej epoki: z podłogami z odrywającą się gumową wykładziną, odrapanymi meblami z lat gierkowskich, skrzypiącymi schodami, ciasnymi korytarzami i maszynami do pisania.

Komentarze

Dodaj komentarz