Tajemnicze porwanie


Wszystko, wedle relacji matki dziewczyny, zaczęło się 3 marca tego roku. Po południu, ok. godz. 17, nastolatka poszła na cmentarz, aby odwiedzić grób ojca. Gdy pochyliła się nad mogiłą, nagle poczuła uderzenie w okolicy oka i tył głowy. Zaraz potem ktoś chwycił ją za ubranie, zarzucił na głowę jakiś worek i zaczął gdzieś ciągnąć. Po chwili ofiara została wepchnięta do, jak się zorientowała, samochodu, który zaraz ruszył i jechał około godziny. Z rozeznania dziewczyny wynika, że w aucie było dwóch mężczyzn, którzy podczas jazdy zapewniali, że chcą jej tylko coś pokazać. Gdy samochód zatrzymał się, kazali jej wyjść, zawlekli do jakiegoś pomieszczenia, gdzie posadzili ją na krześle, skrępowali sznurem nogi, związali też ręce od tyłu, za oparciem i zdjęli worek z głowy. Ofiara zobaczyła wtedy, że obaj sprawcy są w kominiarkach, a pomieszczenie przypomina budowę. Podłoga była bowiem wyłożona papierem, w otworach okiennych brakowało szyb, a ściany z cegły sprawiały wrażenie niewykończonych.Dziewczyna nie miała jednak czasu na zastanawianie się nad swoją sytuacją, gdyż oprawcy ściągnęli z niej ubranie i zaczęli kaleczyć ją po całym ciele ostrym narzędziem przypominającym introligatorski nóż. Byli o dziwo na tyle uprzejmi, że kiedy poprosiła o coś do picia, podali jej jakiś zimny napój. Niebawem w pomieszczeniu zjawili się dwaj kolejni, też zamaskowani, mężczyźni. Obaj przyłączyli się do okrutnej zabawy polegającej na kaleczeniu dziewczyny. Jeden mówił po angielsku, a drugi z wyraźnym śląskim akcentem. Z tego, co zapamiętała poszkodowana, jej oprawcy nazywali jednego ze swoich kumpli imieniem Tadzio. W końcu kazali się jej ubrać, ponownie naciągnęli worek na głowę, wyprowadzili do samochodu, znowu gdzieś powieźli, by w końcu wyrzucić z auta. Była już wtedy noc. Dziewczyna doszła na postój taksówek i poprosiła jednego z szoferów o powiadomienie matki i zawiezienie jej do szpitala. Tak też się stało. Niebawem w lecznicy zjawili się wezwani przez matkę stróże prawa. Spisali notatkę służbową i przekazali sprawę prokuraturze, która już nazajutrz wszczęła postępowanie.Zdaniem Józefa Pałki, szefa wodzisławskiej prokuratury, sprawa jest bardzo dziwna i tajemnicza. Lekarze, którzy przebadali dziewczynę, wykluczyli gwałt, jednocześnie stwierdzili, że ofiara ma na ciele liczne rany o regularnych kształtach. – Sprawia to wrażenie, jakby ktoś, kto zadawał te rany, bawił się w grę określaną jako kółko i krzyżyk – zdumiewa się prokurator Pałka i dodaje, że jeszcze nie miał podobnego przypadku. Nastolatka, która uczy się w szkole średniej i ma dobrą opinię, spędziła w szpitalu kilka dni i do tej pory nie w pełni doszła do siebie po tych przejściach, tymczasem organa ścigania poszukują sprawców. Prokuratura nie ukrywa, że ich ujęcie będzie bardzo trudne, ponieważ na razie nie sposób ani namierzyć nikogo z tej czwórki, ani ustalić miejsca, gdzie doszło do okaleczenia nastolatki.Dziewczyna co prawda sądzi, że zna jednego z prześladowców, gdyż jego głos wydawał się jej znajomy, ale niestety jest to mizerny trop. Nastolatka nie zapamiętała także ani marki, ani numerów rejestracyjnych samochodu, którym posłużyli się jej oprawcy. Być może w jakimś stopniu pomogą tu analizy odzieży poszkodowanej, którą od razu zajął się technik kryminalistyki w wodzisławskiej komendzie policji. Specjalista wziął też pod lupę niedopałek papierosa, który stróże prawa znaleźli podczas oględzin na wspomnianym cmentarzu. Sprawcy odpowiedzą za uprowadzenie i prześladowanie ofiary ze szczególnym okrucieństwem. Grozi za to kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Komentarze

Dodaj komentarz