20051709
20051709


Odra zwykle w derbowych pojedynkach grała dobrze, brakowało jej szczęścia. W rundzie jesiennej jej przygniatająca przewaga w meczu z GKS-em Katowice tak długo nie odzwierciedlała się w zdobyczy bramkowej, że przy Bogumińskiej na początku drugiej połowy goście po wyprowadzeniu dwóch kontr prowadzili 2:0. W poprzednim sezonie mecz życia na tym stadionie rozegrał były zawodnik Odry Michał Chałbiński, zdobywca dwóch bramek dla Górnika. Także i w sobotnim meczu zabrzański napastnik odegrał znaczącą rolę, choć gola nie zdobył.W pierwszej części gry gospodarze dominowali na boisku. Gdy 8 minut po objęciu prowadzenia po strzale głową Marcina Dymkowskiego Łukasz Juszkiewicz schodził do szatni ukarany czerwoną kartką za faul w środku boiska na Goranie Popovie, było pewne, że Odra odniesie zwycięstwo. Kwestią czasu wydawały się kolejne bramki. W prawdzie w tej części gry w groźnych sytuacjach był remis, bo na bardzo ładną akcję Odry z 39. minuty zakończoną strzałem Popova w 44. min. odpowiedział Piotr Brożek, gdy otrzymał prostopadłe podanie z głębi pola i znalazł się sam na sam z Mariuszem Pawełkiem. Bramki jednak nie padły dzięki świetnym interwencjom bramkarzy obu zespołów.Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił. Nadal przeważała Odra, ale – jak się okazało – niezbyt długo. Jeszcze w 48. minucie efektowny strzał oddał Jan Woś, ale Piotr Lech wybił piłkę zmierzającą tuż przy słupku do siatki. W 55. minucie sprzed prawego narożnika pola karnego rzut wolny wykonywał Brożek. Skierował piłkę w samo okienko przy długim słupku. Piłka niemal otarła się o słupek, poprzeczkę i palce interweniującego Pawełka. Piękny strzał był nie do obrony i z pewnością speszył miejscowych graczy, bo od tej pory, choć wkładali w grę wiele wysiłku, ich starania były bezproduktywne. Dośrodkowania kończyły się na głowach rosłych obrońców Górnika. Z kolei zabrzanie poczynali sobie coraz śmielej i przez ponad pół godziny trudno było uwierzyć, że mają jednego zawodnika mniej w zespole. Potrafili długo utrzymywać się przy piłce na połowie rywala. Wysokie piłki otrzymywał wysunięty do przodu Chałbiński. Często wygrywał pojedynki główkowe, odgrywał do Brożka lub najlepszego zawodnika meczu i strzelca zwycięskiego gola dla Górnika, Marcela Liczki. Zabrzanie wychodzili do przodu najwyżej trójką graczy, a jednak potrafili w 63. minucie zdobyć zwycięskiego gola i stworzyć kilka innych groźnych sytuacji.Zespół Franciszka Smudy nie miał pomysłu ani na grę w defensywie, ani w przeprowadzaniu pozycyjnego ataku. Osiem strzałów z dystansu szybowało najczęściej daleko od bramki rywali, a dośrodkowania ze skrzydeł bez trudu przecinali defensorzy Górnika.– Ten mecz nie mógł się dla nas lepiej ułożyć. Nie wiem co, ale coś trzeba zrobić, by odczarować to boisko. Przecież Odra tu wygrywała – mówił na pomeczowej konferencji trener Smuda.

Komentarze

Dodaj komentarz