Sarny pod kołami


Okazało się, że było ciężarne. Siła uderzenia odrzuciła je na pobocze, wtedy pękł brzuch, z którego wypadły dwa koźlęta. Mundurowi wezwali Sławomira Lisa, leśniczego z Przegędzy. – Niestety, mogłem już tylko uprzątnąć martwe zwierzęta. Bardzo szkoda tej kozy i koźląt – powiedział leśniczy.W niedzielne popołudnie natomiast zraniona sarna pojawiła się na trawniku przy ul. Łowickiej w jastrzębskim os. Pionierów. Nie wiadomo, w jaki sposób zabłąkała się do centrum miasta. Najprawdopodobniej została potrącona przez samochód. Nie mogła poruszać się o własnych siłach. Zauważył ją taksówkarz, który wezwał straż miejską. Kiedy patrol dotarł na miejsce, sarnę otaczał już tłum gapiów. Mundurowi powiadomili myśliwego, który zabrał zwierzę. Nie był to pierwszy przypadek tego typu. Funkcjonariusze coraz częściej odnotowują zgłoszenia mieszkańców, że w okolicy bloków pojawiają się sarny, zające czy dziki. W tym roku w Jastrzębiu było już kilkanaście takich zgłoszeń. Kiedy zwierzę żyje, strażnicy wzywają myśliwych, którzy zajmują się stworzeniami. Kiedy jest martwe, do akcji wkracza Jastrzębski Zakład Komunalny. – Jego pracownicy zobowiązani są do usuwania i utylizacji padliny – mówi Grzegorz Osóbka ze straży miejskiej.Nie wiadomo, jaki los czeka sarnę, która w niedzielę zabłąkała się na ul. Łowicką. Okazało się, że ma złamane obie przednie nogi. Na razie dowiedzieliśmy się tylko, że będzie leczona w nadleśnictwie. Ma jednak niewielkie szanse na powrót do lasu, bo tam niechybnie padłaby ofiarą zdziczałych psów.

Komentarze

Dodaj komentarz