Antena na antenie


Początkowo anteny nikomu nie przeszkadzały. Sytuacja stała się nie do zniesienia przed kilkoma tygodniami, kiedy ekipy remontowe rozpoczęły montaż kolejnych urządzeń nadawczych. Krzysztof Konderla opowiada, że tuż nad pokojem balkonowym ustawiono mu nowy generator, który wedle pracowników firmy zajmującej się jego uruchomieniem waży około tony. Jego instalacji nie poprzedziły żadne roboty mające wzmocnić dach. – W dzień praca urządzenia nie jest uciążliwa, ale w nocy staje się nie do wytrzymania. Przeciągły dźwięk wydobywający się z generatora utrudnia spanie – żali się nasz Czytelnik. Podkreśla, że nikt ze Spółdzielni Mieszkaniowej „Nowa” nie uprzedził go o planowanym montażu tego typu urządzeń nadawczych. Obecnie na dachu bloku przy ul. Katowickiej 1-3 jest już pięć anten. Zainstalowano je bez jakichkolwiek konsultacji z mieszkańcami. Konderla przyznaje, że spółdzielnia z pewnością ma duże korzyści z dzierżawy powierzchni na dachu pod te anteny.Jednak, jak mówi, mieszkańcy bloku są członkami spółdzielni i to ich w pierwszej kolejności zarząd powinien zapytać o zgodę. Ludzie zostali jednak postawieni przed faktem dokonanym. – Przecież gdybym wcześniej wiedział, że będę miał nad sufitem generator mocy, to nigdy bym tego mieszkania nie kupił – argumentuje Krzysztof Konderla. W piśmie, jakie wystosował do zarządu Nowej, domagał się wyjaśnień dotyczących skutków oddziaływania anten na mieszkańców bloku. Na razie nie otrzymał odpowiedzi. Lucjan Płonka, inspektor ds. elektroenergetycznych w spółdzielni, podkreśla, że montaż anten odbył się zgodnie z prawem. Firma otrzymała od Nowej zgodę na ich instalację oraz pozwolenie na budowę wydane przez urząd miasta. Poprzedzone było to badaniami wpływu anten na środowisko. Ich wyniki wskazują, że w żaden sposób sygnał wysyłany przez anteny nie trafia do mieszkań. Rozchodzi się bowiem prostopadle od wierzchołków anten, które znajdują się kilka metrów nad dachem. – Ostatnie tego typu badania przeprowadzono w 2003 roku. Są ważne przez pięć lat – dodaje Lucjan Płonka. Jego zdaniem praca wymienionej niedawno szafy z generatorem powinna być mniej uciążliwa dla lokatorów, gdyż jest to urządzenie nowsze. Poprzednia miała dodatkowo wmontowany klimatyzator, który był źródłem większego hałasu. Innego zdania jest Konderla. – Jeżeli ktoś z lokatorów uważa, że zmieniły się warunki oddziaływania urządzeń nadawczych na środowisko, to na jego wniosek możemy przeprowadzić nowe badania – zapewnia Płonka.W Jastrzębiu aż roi się od nadajników sieci telefonii komórkowej. Anteny przesyłowe zainstalowane są na budynkach hotelu Diament i Zespołu Szkół nr 2. Przy ul. Młyńskiej stoi blisko 40-metrowy maszt. Nie mniejszy ulokowano na terenie kopalni Jas-Mos. Urządzenia zamontowano zgodnie z prawem. Barbara Mirecka, szefowa Wydziału Architektury Urzędu Miasta w Jastrzębiu, mówi, że pierwsze pozwolenie na montaż anten na dachu bloku przy ul. Katowickiej 1-3 Era GSM otrzymała w czerwcu 1997 roku. Wówczas to pojawiły się pierwsze anteny. Z posiadanej przez urząd dokumentacji wynika, że firma spełniła wszystkie wymagania związane z tego typu inwestycją: przeprowadziła badania wpływu na środowisko, uzyskała pozwolenie od właściciela budynku itp. – Jeżeli ktoś uważa, że sąsiedztwo anten jest dla niego uciążliwe, to w każdej chwili może wystąpić ze skargą do wydziału ochrony środowiska – mówi naczelnik Mirecka.

Komentarze

Dodaj komentarz