Bezpieczeństwo wielkiej płyty


Najgorzej jest w małych osiedlach i przy pojedynczych blokach, gdzie jeśli plac w ogóle jest, to zazwyczaj stoją na nim ciężkie żelazne huśtawki i karuzele, które mogą się już okazać bardzo niebezpieczne. Z drugiej strony patrząc, wychowało się na nich kilka pokoleń maluchów, więc chyba nie taki diabeł straszny, jak go malują. Nasze osiedla nigdy nie były cudami architektury, więc trudno oczekiwać, że budowane w tym samym okresie place będą odbiegały od standardów wielkiej płyty. W każdym mieście wciąż są betonowe piaskownice, które bardziej przypominają niedokończone fundamenty niż miejsce zabaw. A może sposobem na przezwyciężenie mizerii finansowej byłaby budowa placów z reklamami sponsora? Mogłoby się okazać, że przyzwyczajanie malców do logo firm to udana inwestycja na przyszłość, gdy kieszonkowe zastąpią honoraria.Osobny temat to stan placów zabaw w przedszkolach. Powoli znikają z nich rakietoplany i drabinki z pospawanych rurek. Przydałaby się ich modernizacja, ale samorządy nie mają pieniędzy. Zafundowanie nowych sprzętów wybranym placówkom to wyjście mało dyplomatyczne, gdyż zaogniłoby sytuację i ściągnęłoby do magistratów kolejnych petentów. Na szczęście przedszkola oszczędzają, znajdują sponsorów i unowocześniają swoje zaplecze. Na ogół nie jest źle. Niestety zanim dzieci wrócą ze szkoły, place zabaw są często miejscem harców czworonogów, które zostawiają po sobie wiele pamiątek. Widoków na zmianę tego stanu rzeczy raczej nie ma, bo nie ma też widoków na wytyczenie wybiegów dla psów czy kotów. Można jedynie apelować o zdrowy rozsądek, bo ten sprawdza się w każdych warunkach.

Komentarze

Dodaj komentarz