20052215
20052215


Pierwszy kompromis dotyczy nazwy drogi, która powstała obok kościoła pw. św. Stanisława w dzielnicy Pawlikowskiego, a otrzymała imię patrona świątyni. Udało się to za kolejnym podejściem. Sprawa zaczęła się trzy lata temu, gdy droga była gotowa w części, ale magistrat zaproponował nadanie jej imienia św. Jadwigi. Urzędnicy sądzili, że propozycja jest odpowiednia, ale ludzie oświadczyli, że najpierw trzeba wybudować szosę, a potem można porozmawiać o patronie. Sprawa wróciła w lutym tego roku, gdy roboty były w toku. Zespół, pomny doświadczeń ze św. Jadwigą, zaproponował imię św. Stanisława. Mieszkańcy nie byli zachwyceni, gdyż stojące tam domy dotąd były przypisane do alei Zwycięstwa. – Ostatecznie wyrazili zgodę, ale pod warunkiem, że urząd pokryje wszystkie koszty związane ze zmianą adresu – opowiada Andrzej Błażej, przewodniczący Rady Dzielnicy Pawlikowskiego.Magistrat obiecał, że tak będzie, więc projekt uchwały trafił na sesję i zyskał akceptację radnych. Dokument zakwestionował jednak wojewoda, który uznał, że gmina nie może nazwać tej ulicy, ponieważ oficjalnie nie ma ona żadnego statusu. Oburzenie w urzędzie nie miało granic. – Po pierwsze bowiem droga jest gminna i publiczna, poza tym jeśli nie gmina ma nadawać nazwy, to kto? Ktoś przecież musi – irytuje się Tomasz Górecki, magistracki rzecznik. W jego opinii nadzór prawny wojewody wykazał się nadgorliwością i niekonsekwencją. Np. bowiem w Rybniku istnieje ulica prof. Innocentego Libury, która właściwie jest ścieżką, ale nikt w Katowicach nie zastanawiał się nawet, czy powinna mieć patrona nadanego decyzją władz miasta, czy nie. Inna sprawa, że było to za rządów nie tego wojewody. Załoga na ratuszu postanowiła jednak nie kruszyć kopii, ale przeczekać sprawę.Podobny problem wystąpił bowiem w Cieszynie, którego władze nie posłuchały wojewody, ale odwołały się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wyrok zapadł po ich myśli, co oznacza, że wojewoda nie miał tu prawa ingerować. Żorscy rajcy na kwietniowej sesji ponownie więc nazwali ulicę przy kościele, na wszelki też wypadek nadali jej status drogi gminnej. Tabliczka z wypisanym imieniem św. Stanisława pojawi się tam lada dzień. Tomasz Górecki zastrzega, że miasto pokryje koszty wymiany dokumentów osobistych, jak dowody czy prawa jazdy, ale np. wymiana szyldów na fasadach siedzib firm to sprawa właścicieli. Ciekawe, co powiedzą na to w centrum stomatologicznym czy innych zakładach, które znajdowały się przy alei Zwycięstwa, a teraz będą mieściły się przy ul. św. Stanisława. Na szczęście jest ich tylko kilka.Co gorsza, to nie koniec perypetii w dzielnicy Pawlikowskiego. Teraz zespół wziął na tapetę cztery kolejne ulice, dotąd bezimienne. Najdłuższa przecina osiedle, trzy pozostałe łączą ją z ul. Okrężną. Członkowie gremium uznali, że powinny mieć za patronów bohaterów, którzy we wrześniu 1939 roku stanęli do boju z hitlerowcami. Dzielnica nosi przecież imię Władysława Pawlikowskiego, który zginął w obronie Żor tuż po wybuchu drugiej wojny światowej. – Nawiązanie do tej postaci byłoby więc odpowiednie – uważa magistracki rzecznik. – Mieszkańcy orzekli jednak, że nie chcą tu martyrologii – oświadcza Andrzej Błażej, dodając, że mało kto wie, kim był Pawlikowski. Odpisał więc urzędowi, że nie ma zgody na nadawanie ulicom imion bohaterów. Ludzie woleliby nazwy geograficzne, a najdłuższą drogę chcieliby ochrzcić Długą, zwłaszcza że to określenie już zakorzeniło się w ich świadomości.– Trzeba zastanowić się, czy to odpowiednia propozycja – odpowiada Tomasz Górecki, który też zasiada w zespole. Dodaje, że opinie rad dzielnic nie są wiążące dla gremium, ale trzeba je brać pod uwagę, żeby nie było awantur. Członkowie zespołu pocieszają się, że gdzie indziej są mniejsze problemy. Jak dotąd, zajęli się drogami m.in. w dzielnicy Księcia Władysława, które jeszcze nie mają nazw. Z uwagi na to, że główny patron to założyciel miasta i Piast, którego pomnik stoi na placu, gdzie niegdyś królował słynny czołg, wyszli z propozycjami nawiązującymi do Piastów śląskich. – Rada dzielnicy wyraziła na to zgodę – zaznacza Tomasz Górecki. Przyznaje też, że urzędowi zależy na tym, żeby nazwy w dzielnicach nawiązywały do głównych patronów. Magistrat będzie więc dążył do tego, żeby nowe ulice, np. w dzielnicy Księcia Władysława, miały nazwy historyczne, a w dzielnicy Pawlikowskiego imiona bohaterów.Pytanie zatem, jaki klucz należałoby przyjąć w dzielnicy Korfantego, jaki w Sikorskiego, a jaki w Śródmieściu? Jeśli chodzi o dwie pierwsze, zespół jeszcze się nad tym nie zastanawiał. Na razie nie ma tam dróg komunalnych, które wymagałaby nazwania, a samorząd nie kwapi się do przejmowania ulic osiedlowych (spółdzielczych), bo to pociąga za sobą koszty utrzymania. W trzecim przypadku wiele będzie zależało od miejsca. Np. w os. Kłapczyka I czy Kłapczyka II nowe ulice powinny mieć za patronów pisarzy czy poetów, ponieważ ta część dzielnicy Śródmieście już stała się osiedlem literatów.

Komentarze

Dodaj komentarz