Bezpańska oczyszczalnia


– Są tam przecież głębokie leje i inne pułapki, w pobliżu bawią się dzieci. Niech tak które wpadnie do jakiejś dziury, to będzie tragedia – chwyta się za głowę Piotr Zamarski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Wodzisławiu. Sprawa zaczęła się 6 kwietnia tego roku, kiedy to do inspektoratu wpłynęło pismo z miejscowej komendy straży miejskiej. Funkcjonariusze napisali w nim, że w os. 1 Maja (za garażami w pobliżu budynków byłego zakładu) znajduje się nieczynna oczyszczalnia w tragicznym stanie technicznym. Nadzór budowlany przeprowadził wstępne rozeznanie i ustalił, że teren należy do skarbu państwa, ale jest w użytkowaniu kopalni Marcel (tak zarządziła Spółka Restrukturyzacji Kopalń), właścicielem oczyszczalni była nieistniejąca kopalnia, a jej użytkownikiem Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Wodzisławiu.W zeszłym roku jednak gmina przerzuciła ścieki do oczyszczalni Karkoszka, a więc stary obiekt stał się niepotrzebny. W związku z tym inspektorat poprosił o wyjaśnienia szefów PWiK, którzy odpisali, że na skutek zaistniałej sytuacji kopalnia w końcu przekazała obiekt miastu. Urząd tymczasem twierdzi, że nie otrzymał żadnego aktu własności. 11 maja służby budowlane przeprowadziły wizję lokalną w terenie i sporządziły protokół potwierdzający zły stan techniczny wszystkich urządzeń. 16 maja natomiast inspektorat powiadomił Prokuraturę Rejonową w Wodzisławiu o popełnieniu przestępstwa i ściganiu tego, kto się go dopuścił. – Niech prokuratura ustali właściciela, a wtedy my nałożymy na niego obowiązek rozbiórki – wyjaśnia Piotr Zamarski, dodając, że na razie nie wiadomo, kogo należy obciążyć tym nakazem. Niezależnie od tego wezwał przedstawicieli kopalni Marcel do stawienia się w inspektoracie celem wyjaśnienia sprawy. Spotkanie ma się odbyć 14 czerwca.Piotr Zamarski zamierza poprosić na nie także przedstawicieli magistratu, bo zagrożenie trzeba usunąć jak najszybciej. – Nieszczęścia trzeba uprzedzać, a nie czekać, aż stanie się coś złego. Tak dłużej nie może być – dodaje. Oczyszczalnia to tylko jeden z wielu problemów, które spędzają mu sen z powiek. Na terenie powiatu jest bowiem mnóstwo obiektów, które wymagają albo rozbiórki, albo zabezpieczenia. Kilkoma przypadkami trzeba było zainteresować organa ścigania, bo właściciele albo złośliwie uchylają się od swoich obowiązków i nie chcą wziąć się do roboty, albo też nie sposób ich ustalić.

Komentarze

Dodaj komentarz