Szynobusem do plajty
Szynobusem do plajty


Kolzam dotąd dostarczył 12 autobusów szynowych do ośmiu województw, w tym zachodniopomorskiego i dolnośląskiego. Miały zastąpić drogie i nieopłacalne pociągi na trasach regionalnych. Pierwsze szynobusy dotarły w maju zeszłego roku. Usterka wyszła na jaw na Pomorzu, gdzie w jednym pojeździe pękł metalowo-gumowy przegub. Po tym zdarzeniu przegląd przeprowadzili inni użytkownicy kolzamowskich szynobusów, m.in. Dolnośląski Zakład Przewozów Regionalnych we Wrocławiu. Okazało się, że tam wozy również są podatne na taką awarię. – Nie widać tego na pierwszy rzut oka, bo wadliwy element jest obudowany. Jego znaczenie dla bezpieczeństwa jest istotne – mówi Janusz Staniewski, zastępca dyrektora ds. techniczno-eksploatacyjnych DZPR. W jego opinii przegub jest nieprawidłowo skonstruowany i w trakcie użytkowania ściera się, co może doprowadzić do jego przerwania. Gdyby pęknięty element spadł na tory, mógłby spowodować wykolejenie się pojazdu. Na szczęście dotąd nie było takiego wypadku. Mimo to szefostwo dolnośląskiego zakładu zdecydowało o wycofaniu z początkiem lipca dwóch swoich szynobusów. Anatol Kucharski, prezes Kolzamu, odpowiada, że pojazdy były maksymalnie eksploatowane, woziły pasażerów od godz. 5 rano do północy. W ciągu roku przejechały aż 100 tys. km.– Po takim okresie eksploatacji gumowo-metalowe przeguby cięgien, na których montowane są wózki, zmieniają charakterystykę działania – wyjaśnia prezes Kucharski. Zapewnia, że jazda szynobusami nie zagraża bezpieczeństwu pasażerów. Niemniej przyznaje, iż w skrajnych przypadkach, w razie wybicia zużytych przegubów, mogłoby dojść do wykolejenia się autobusu. Zastrzega jednocześnie, że są to pierwsze takie konstrukcje w Polsce i do tego na wskroś nowoczesne. – Podobne wpadki przytrafiają się największym koncernom, nawet tak renomowanym jak Mercedes – dodaje prezes. Bywa, że podczas użytkowania jakiś podzespół, mimo wcześniejszych badań, nie spełnia oczekiwań. Wtedy producenci proszą klientów o udanie się do serwisu i usuwają usterki na własny koszt. Tak dzieje się też w przypadku szynobusów z Kolzamu, choć wadliwe elementy wymienia Instytut Pojazdów Szynowych „Tabor” w Poznaniu. To główny projektant szynobusów i producent niektórych podzespołów, w tym felernych przegubów. Firma obecnie montuje w ich miejsce sprężyny stożkowe o specjalnej charakterystyce.Taką operację przejdą wszystkie szynobusy z Kolzamu, tymczasem spółka walczy o przetrwanie. Dzięki decyzji sądu prowadzi postępowanie układowe z wierzycielami. Na razie udało się dogadać z urzędem skarbowym, trwają pertraktacje z ZUS-em. Zatrudnienie spadło z blisko 150 do 100 osób. Obeszło się bez zwolnień grupowych, część fachowców odeszła sama. Ci, którzy pozostali, przychodzą do fabryki na tzw. postojowe, czyli zgłaszają gotowość do pracy i nie robią nic. Firma poszukuje też inwestora strategicznego. Chętni podobno są.
Tekst i zdjęcie: TOMASZ RAUDNER

Komentarze

Dodaj komentarz