Nagroda za zlodzieja
Nagroda za zlodzieja


Firma istnieje blisko 10 lat, ale dotąd miała szczęście, bo złodzieje pojawiali się tylko dwa razy i nie wyrządzili dużych szkód. Raz ukradli blachę, a potem myjkę ciśnieniową z jednego z kurników, która ważyła około 100 kg. 17 lipca, jak „Nowiny” już krótko pisały, współwłaściciel Marek Pająk odkrył kolejną kradzież. Przyjechał na fermę, żeby przygotować sobie dokumenty do pracy na poniedziałek. Otworzył sejf w biurze i okazało się, że jest pusty. – Wtedy skojarzyłem, że kiedy go otwierałem, zauważyłem na podłodze obok spinacz i gumkę, jakich czasem używamy do spinania zwitków banknotów – mówi Marek Pająk. Z sejfu zniknęły gotówka, dokumenty niezbędne do prowadzenia firmy, a także kasetka z biżuterią oddana na przechowanie. Pieniędzy było ok. 64 tys. zł, to utarg ze sprzedaży weekendowej, który w sobotę, 16 lipca, przywiózł jeden z pracowników. Ponieważ banki już nie pracowały, gotówka powędrowała do sejfu. O zdarzeniu powiadomiono policję. Ekipa dochodzeniowa zdjęła z sejfu odciski palców, ale nie wykryła żadnych śladów włamania. Tropu nie podjął także sprowadzony na miejsce policyjny pies. Na razie wiadomo więc tyle, że do kradzieży doszło między 16 a 17 lipca. – Przypuszczalnie sprawcy otworzyli sejf albo używając kluczy zostawionych w biurze, albo dopasowanych – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara z rybnickiej komendy.W poniedziałek rano pracownica powiadomiła Marka Pająka, że zniknęły jeszcze trzy segregatory zawierające wszystkie umowy sprzedaży z klientami. Współwłaściciel fermy zastanawia się, do czego były potrzebne złodziejom. – Być może zabrali je w pośpiechu, bo nie mają one wartości dla osób postronnych – zachodzi w głowę Marek Pająk. Z powodu złodziei właściciele zmuszeni są do odtwarzania dokumentów. Zastanawiają się również, czemu nie skradziono 350 zł, które leżały na biurku, pod kluczami do sejfu. Ich zdaniem włamanie miało miejsce w niedzielę między godz. 4 a 6 lub 7, kiedy pracownicy szli do kurników. Brygadzista Piotr Płonka po godz. 6 zauważył ślady piasku, ale ponieważ ludzie przychodzili do pracy, pomyślał, że zostawił je któryś z nich. Przed siódmą, jak wszyscy rozchodzili się na stanowiska, zobaczył, że drzwi do biura są uchylone. Sądził, że zostawiła je sprzątaczka, więc zamknął i poszedł do roboty. – Pracuję tu od czasów, kiedy jeszcze była tu firma państwowa i dotąd nie było takiego przypadku. Zacząłem zastanawiać się nad tym wszystkim dopiero po odkryciu kradzieży – opowiada brygadzista.Właściciele fermy po konsultacji ze wspólnikami zdecydowali, że zapłacą 15 tys. nagrody za pomoc w ujęciu sprawców i odzyskaniu skradzionych rzeczy. Osoby, które mogą pomóc w wyjaśnieniu okoliczności tajemniczego włamania, proszone są o kontakt z komisariatem w Czerwionce-Leszczynach (nr tel. 431 10 00), rybnicką komendą (429 52 00), można też dzwonić pod policyjny numer alarmowy 997. Policja gwarantuje wszystkim anonimowość.
Tekst i zdjęcie: (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz