Wojna na pieczatki
Wojna na pieczatki


W połowie lipca kontrolowali ją inspektorzy Urzędu Regulacji Poczty i Telekomunikacji. Fotografowali skromne pomieszczenie i doręczycieli. Tomasz Bodach otrzymał już protokół pokontrolny i mógł wnieść do niego swoje zastrzeżenia, ale tego nie zrobił. – Kontrola stwierdziła tylko fakty, których wcale się nie wypieram – komentuje krótko. Wkrótce URPiT przyśle mu pismo z decyzjami będącymi efektem inspekcji. Wszystko wskazuje na to, że nałoży na niego karę finansową i zażąda od niego albo zaprzestania działalności, albo prowadzenia jej zgodnie z obowiązującymi przepisami, chroniącymi monopol Poczty Polskiej. Jacek Strzałkowski, rzecznik prasowy śląskiego oddziału URPiT-u w Siemianowicach, nie ma wątpliwości co do tego, że poczta doręczeniowa łamie prawo. Podkreśla, że Tomasz Bodach nie ma uprawnień do takiej działalności, bo doręcza listy ważące mniej niż 350 g, naruszając tym samym ustawowy monopol Poczty Polskiej. Zgodnie z ustawą prywatny przedsiębiorca może dostarczać takie listy, ale tylko za zezwoleniem URPiT-u i pod warunkiem pobierania za to opłat trzykrotnie wyższych od Poczty Polskiej.Rzecznik wytyka również Bodachowi emisję znaczków pocztowych, do czego prawo ma wyłącznie poczta. Tomasz Bodach mówi na to sarkastycznie, że działałby legalnie, gdyby za zwykły list brał cztery złote z groszami, a za polecony ok. 10 zł. Takie przepisy blokują wszelką inicjatywę prywatną, bo zmuszają do zawyżania opłat. – Ustawa o swobodzie działalności gospodarczej mówi wyraźnie o uczciwości konkurencji, a tu trudno mówić o jakiejkolwiek uczciwości – ripostuje. Zapewnia, że nie zamknie poczty. Jeśli URPiT wyda mu taki nakaz, odwoła się od tej decyzji. Jeśli to nie poskutkuje, pozostaną mu sądy, a potem Trybunał Konstytucyjny i trybunał w Strasburgu. – Nie zamierzam walczyć z Pocztą Polską, bo darzę ją dużym szacunkiem, ale z praktykami monopolistycznymi, bo one nikomu nie wychodzą na dobre – dodaje. Jakiś czas temu rozpoczął swoistą wojnę na pieczątki. Najpierw przybijał na kopertach doręczanych listów stempel informujący, że „Poczta Miejska Doręczeniowa składa protest do Unii Europejskiej przeciwko praktykom monopolistycznym Poczty Polskiej”. Od dwóch tygodni prowadzi pocztowe referendum. Adresaci popierający pocztę miejską zwracają koperty po przesyłkach, podpisując je w miejscu wyznaczonym przez pieczątkę z nagłówkiem „referendum”. – Takich kopert mam już kilkadziesiąt, choć nie wszyscy chcą je zwracać. Z powodu pieczątki zostawiają je na pamiątkę – mówi Tomasz Bodach.
Tekst i zdjęcie: WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz