Dunska nawalnica
Dunska nawalnica


Puchar Europy to najpoważniejsza impreza, jaka do tej pory odbyła się na stadionie Rybek Rybnik, który Andrzej Skulski z grupą sprzymierzeńców zbudował w ciągu trzech lat niedaleko kopalni Chwałowice. Ale prezes Skulski mierzy wyżej i chciałby zorganizować tu za dwa lata mistrzostwa świata.W sobotę organizatorzy przeszli próbę ogniową. Na czarnym torze rozegrano dwie serie treningowe i dwa 21-biegowe półfinały, w sumie 109 wyścigów. W drugiej części drugiego półfinału tor był już mocno dziurawy, ale walecznym Skandynawom to nie przeszkadzało. O awans do finału walczyło 10 Polaków, w tym trzech reprezentantów Rybek Rybnik: Mateusz Chochliński, Mateusz Magiera i Kamil Cieślar. Najlepiej spisał się ten ostatni. Kamil zdobył 5 pkt, ale miał pecha; w wyścigu piątym upadł na łuku Duńczyk Andersen, a duński arbiter przez pomyłkę wykluczył Bogu ducha winnego rybniczanina. Tak naprawdę tylko mistrz Polski, 16-letni Mateusz Kowalczyk z Częstochowy, radził sobie na torze z agresywnie jeżdżącymi Szwedami i Duńczykami i z dorobkiem 10 pkt pewnie awansował do finału.Antoni Skupień, trener Rybek, nie miał w sobotę wesołej miny. – Ci młodzi Duńczycy jeżdżą zupełnie inaczej – odważnie pchają się do przodu, a co najważniejsze nie przymykają gazu – mówił po sobotnich eliminacjach szkoleniowiec młodych rybniczan. – Nasi zawodnicy jeżdżą nienagannie stylowo, tylko wolno – komentował później na konferencji prasowej Andrzej Skulski.W sobotnich półfinałach dwukrotnie poprawiano rekord chwałowickiego toru (129 m – 44,67). W pierwszym turnieju zrobił to mistrz świata Duńczyk Simon Nielsen (44,03), w drugim poprawił go inny Duńczyk, piąty w późniejszym finale Thomas Jorgensen (43,47). Opiekunowie młodych Duńczyków przyznali, że u siebie ich podopieczni ścigają się na nieco dłuższych torach, ale tor Rybek przypadł im do gustu.Finał był niezwykle zacięty, a boje, jakie toczyli na krótkim torze młodzi następcy mistrzów świata Gundersena, Nielsena czy Pedersena,wróżą duńskiemu żużlowi wspaniałą przyszłość. Najwięcej emocji towarzyszyło oczywiście startom polskiego jedynaka Kowalczyka. W dwóch pierwszych swoich startach dwukrotnie prowadził i dwukrotnie spadał na dalsze pozycje po swoich błędach, wyrzucany na wyjściu z drugiego łuku daleko pod bandę. – Zabrakło mi szczęścia i doświadczenia. Zbyt mało mamy startów, same treningi to za mało – tłumaczył po finale. – To jest przepaść, ale nie może być inaczej. W Danii jest zarejestrowanych ponad 300 miniżużlowców i funkcjonują trzy młodzieżowe ligi. W Polsce jest nieco ponad 20 zawodników i o lidze można na razie tylko pomarzyć – mówi Bogusław Nowak, prekursor miniżużla w Polsce.Młodzi Duńczycy między sobą podzielili się miejscami na podium, zwyciężył ten najmniejszy Michael Jepsen Jensen, mający dopiero 13 lat. Koledzy mówią na niego „Liglad”, co po duńsku znaczy nieustraszony. Mieszka w Herning i tam trenuje w miejscowym klubie. Miniżużel uprawia już piąty rok. Zaczynał na motocyklach o pojemności 50 ccm, jakiś czas temu przesiadł się na „osiemdziesiątkę”. Trenuje trzy razy w tygodniu, a dwa razy w tygodniu bierze udział w zawodach ligi młodzieżowej. Jego idolem jest Szwed Tony Rickardsson, który w tym sezonie walczy o szósty tytuł mistrza świata.
Tekst i zdjęcie: (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz