Gdyby pobawić się w statystykę i wyciągnąć „średnią nękania” z sześćdziesięciu dni, to otrzymamy prawie cztery połączenia dziennie. Z początku, naiwnie sądząc, że może jest to ważny przekaz odbierałem połączenia, często narażając się na zwichnięcia lub złamania kończyn, ale później, gdy okazało się, że dziewięćdziesiąt procent z nich pochodziła z nieznanego, niechcianego źródła (wszelkiego rodzaju sprzedawcy przysłowiowego szwarcu, mydła i powidła) poszedłem po rozum do głowy, i te podejrzane zacząłem sprawdzać w internecie, a następnie blokować. Przypuszczam, że wielu z was robi podobnie. I czego tam się nie wyczyta o niektórych „numerach”! Nie wypada cytować przed godziną dwudziestą drugą, ale prawie wszystkie są przez ludzi uznawane jako nękające.
Na wyrażane przeze mnie wyrazy zdziwienia i dezaprobaty na tego typu praktyki, w biurze operatora sieci, pani z obsługi pokazuje z rozbrajającą szczerością swój aparat i mnóstwo numerów „na czerwono”. Operator nic nie może, pewnie musiał pan gdzieś zdradzić swój numer i… Wycieki się zdarzają! Ale jak nie podawać numeru, kiedy w niektórych przypadkach i instytucjach jest to wymóg, np. w bankach, urzędach, dokonując zakupów przez internet itp.
A, co z ochroną danych? Wielu mylnie zakładało, że po wejściu w życie osławionego RODO (Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych. Część przepisów unijnych obowiązuje od 2016, inne od 2018 roku) wszelkie problemy tej natury znikną. Zwykły zjadacz chleba z RODO spotyka się wówczas, gdy w różnych instytucjach karzą mu podpisać „kartkę”, potwierdzającą jego zgodę na przekazanie swoich danych, zaś instytucja z nich korzystająca zobowiązuje się, że zadba, aby te dane nie trafiły w niepowołane ręce. Lecz zdaje się, że ochrona danych nie funkcjonuje zbyt dobrze, a postawiłbym tezę, że od pewnego czasu jest nawet gorzej.
Na pierwszy rzut oka najlepszą ochroną przed naporem handlowców wszelkiej maści jest wspomniane nieodbieranie nieznanych telefonów, ewentualne ich rozszyfrowanie w sieci i blokowanie. Niestety, nie zawsze się to sprawdza, bo przecież niektóre połączenia mogą pochodzić z miejsc jak najbardziej dla nas przyjaznych. Sam doświadczyłem kilkakrotnie podobnej sytuacji. Kiedyś nie odebrałem połączenia, bo wyświetlił się nieznany numer (zastrzeżonego nie odbieram z zasady!), ale coś mi mówiło żeby oddzwonić. Okazało się, że to ośrodek zdrowia, do którego wcześniej z jakąś sprawą się zwróciłem, tyle, że rejestratorka łączyła się z innego telefonu. Więc jest to tylko połowiczny sukces. Jednak znam osoby, które nigdy nie odbierają połączeń z nieznanych numerów, a z rodziną umawiają się na konkretne dni i godziny kontaktu, aby nie dać sobie szansy odebrania „czerwonego” numeru. Też jakieś wyjście, chociaż niewygodne.
Zmasowane ataki sprzedawców potwierdzają również znajomi. Pytanie, co takiego się wydarzyło w ostatnich kilku miesiącach, że do tego doszło? „Ktoś” nielegalnie sprzedał jakąś bazę danych? Nie wiem, ale warto by się dowiedzieć. Jest to temat na skrupulatne dziennikarskie śledztwo…
Komentarze