Ranga zabytku


Zabytki to część naszego dziedzictwa kulturowego, zatem należy o nie dbać. Mają jednak to do siebie, że trzeba je remontować niemal na okrągło. Potrzeba do tego nie tylko pieniędzy, ale i anielskiej cierpliwości, bo bez pozwolenia konserwatora nie wolno nawet kiwnąć palcem. W dodatku uzgodnienia wymagają czasu i jeszcze podnoszą koszty już i tak drogich prac. Wydawało się, że sytuację poprawi ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, która weszła w życie 17 listopada 2003 roku, a zezwoliła gminom na dotowanie modernizacji obiektów objętych konserwatorską pieczą będących we własności bądź administracji osób prywatnych lub różnego rodzaju wspólnot. W Żorach dużo się o tym mówiło, bo władze dostrzegły tu szansę na odrestaurowanie np. pozostałości murów obronnych stojących na gruntach prywatnych. Gdy okazało się, że dotacja podlega opodatkowaniu (próg jest zależny od kwoty), ludzie stracili zapał do remontu czegoś, czego tak naprawdę nie muszą naprawiać. W kręgu zainteresowanych pozostali ci, którzy nie mają wyboru. Dzięki temu dotację otrzymały już parafia ewangelicka (na remont plebanii) i zbór Kościoła Zielonoświątkowego Elim (na remont elewacji swojej siedziby).Kiedy nasza Czytelniczka wraz z grupą innych osób nabywała wspomniany budynek (znajduje się przy ul. Szerokiej, na małym rynku), nie myślała o dotacji, bo było to 10 lat temu. Współwłaściciele kupili obiekt z zamiarem urządzenia tam sklepów. Ponieważ jednak groził zawaleniem, trzeba było zaczynać od remontu, który na dobre ruszył półtora roku temu. Najpierw trzeba było uzyskać stosowne pozwolenia, a to trwało i kosztowało. – Konserwator zmusił mnie nawet do uzgodnień odnośnie modernizacji wnętrz i wymiany przeciekającej papy na dachu – opowiada Czytelniczka, która prowadzi remont w imieniu wszystkich współwłaścicieli. Jak mówi, straciła 10 lat życia na zmagania z konserwatorem, który nasyłał kontrole z nadzoru budowlanego i wstrzymywał prace. – Zażądał nawet wynajęcia projektanta z uprawnieniami konserwatorskimi – żali się. Wydała już na remont mnóstwo pieniędzy, a to jeszcze nie wszystko. Cztery lata temu, wykończona całą tą sytuacją, zaczęła zabiegać o wykreślenie gmachu z rejestru. Konserwator generalny, w którego gestii leży podjęcie takiej decyzji, odrzucił jednak jej wniosek.– Teraz nie odpisuje już nawet na moje prośby – skarży się współwłaścicielka gmachu, który ma 100 lat i jest jedynym budynkiem w mieście z zaokrąglonymi fasadami. Rygory, jakie musiała spełnić, utwierdziły ją w przekonaniu, że obiekt jest bezcenny. Kiedy więc tego lata dowiedziała się z „Nowin”, że gmina może wspierać remonty prywatnych zabytków, zaraz złożyła wniosek w magistracie. Liczyła, że dotacja pokryje część kosztów wstawienia okien i tynkowania, ale otrzymała odpowiedź odmowną. W uzasadnieniu przeczytała, że dotacja się nie należy, bo choć budynek leży na terenie, który w całości został wpisany do rejestru jako układ urbanistyczny, to nie posiada numeru indywidualnego. Jak wyjaśnia Katarzyna Opoka-Rynkiewicz, szefowa Wydziału Urbanistyki i Architektury Przestrzennej Urzędu Miasta w Żorach, jest to niezbędny warunek do ubiegania się o finansową pomoc, której wartość nie może przekroczyć 50 proc. kosztów inwestycji, ale sięga tylko określonej kwoty.Gmina nie ma wydzielonej sumy na wspieranie przedsięwzięć tego typu. Każdy wniosek jest rozpatrywany oddzielnie, a potem trafia na sesję, bo o przyznaniu pieniędzy zawsze decyduje rada miasta. Jak wyjaśnia prezydent Waldemar Socha, prośba naszej Czytelniczki nie dotarła na forum obrad, ponieważ wydział urbanistyki musiał odrzucić ją po rozeznaniu sytuacji. – Chcieliśmy załatwić tę sprawę szybko i pozytywnie, ale było to niemożliwe – tłumaczy pani naczelnik. Jak dodaje, gmina może dotować jedynie remonty obiektów zabytkowych, a nie osoby prywatne. W tym przypadku doszłoby do takiej właśnie sytuacji, co jest sprzeczne z ustawą o samorządzie terytorialnym. Nasza Czytelniczka zastanawia się, czemu musiała przebrnąć przez tyle uzgodnień z konserwatorem, skoro nie przysługuje jej dotacja. – Czy zatem ten budynek jest zabytkiem, czy nie? Jeśli bowiem nie należy się wsparcie, to widać nie ma żadnej wartości – kwituje. Nie ma wątpliwości co do tego, że jeśli odmówiono jej pomocy zgodnie z prawem, to znów doświadczyła naszej polskiej sprawiedliwości, która nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością.
Tekst i zdjęcie: ELŻBIETA PIERSIAKOWA

Komentarze

Dodaj komentarz